niedziela, 22 września 2013

11. Pożegnanie

-Czy to prawda, że podoba ci się Shikamaru?
-Co?!-Kankuro zaczął się krztusić.-Ty też?!-W jego głosie słychać było pretensję.
-Ja?! Chyba sobie żartujecie!-Starała się ukrywać swoje emocje, jednak nie szło jej to tak dobrze jak zwykle, bo jej towarzysze dostrzegli mały rumieniec na twarzy dziewczyny.
-A więc to prawda?-Dorzucił swoje trzy grosze Gaara.
-No kto jak kto, ale ty? Sam ledwo co i za naszą namową, przed chwilą powiedziałeś, że jesteś z Matsuri.-Spojrzała na brata swoim karcącym spojrzeniem.
-Nie zmienia to faktu, że ty wszystkiemu zaprzeczasz.-Teraz był opanowany.-Więc jak? Kochasz go?
-Nie wasza sprawa!-Odpowiedziała, po czym wstała od stołu i pobiegła na górę do swojego pokoju.Głośno trzasnęła drzwiami co nie umknęło uwadze Kazekage.
-Czyli masz rację Matsuri.-Powiedział i uśmiechnął się.
-Chyba powinnam ją przeprosić.-Wstała i pobiegła za przyjaciółką.
-Gaara...
-Mam nadzieję, że nie chcesz mi teraz powiedzieć o swojej dziewczynie?-Zażartował.
-Nie. Chodzi o to, że zbliża się godzina pożegnania ninja z Liścia.
-Masz rację. Możesz zawołać Temari? Choć nie wiem,czy będzie chciała tam z nami iść.
-Masz na myśli to przy kolacji, czy bliska obecność Nary?
-Sam już nie wiem.-Wzruszył ramionami.-Wiem, że coś jest nie tak. Mam tylko nadzieję, że nie ma to z nim żadnego związku. Jeśli ją skrzywdzi, to będzie miał nas na karku. Byłoby szkoda, już zaczynałem go lubić.
-Też się o nią martwię, ale nie pamiętasz jak zawsze nam mówiła, że poradzi sobie ze swoimi problemami. To tyczy się też Shikamaru. Ma taką siłę, że na pewno jak jej podpadnie, to nie będzie mu do śmiechu. Jeśli on jest, lub będzie jej problemem, to na pewno sobie z nim poradzi.
-No sam już nie wiem, nikt ci nie mówił, że z problemami najlepiej się przespać?-Oboje wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
-Nie sądziłem, że też masz czasem takie myśli.-Pochwalił młodszego brata i znów zaczął się śmiać.

***
-Mogę wejść?-Nie usłyszała odpowiedzi, więc ostrożnie otworzyła drzwi. Ten widok ją przeraził, po raz pierwszy zobaczyła płaczącą Temari, skuloną na swoim łóżku. Usiadła na brzegu jej wyrka i cicho szepnęła.
-Przepraszam, ja... nie powinnam. To miało zostać między nami.-Obwiniała teraz siebie, to jej wina, że tak się zachowała siostra Kazekage.
-Nie, przecież nic się nie stało. I tak by się dowiedzieli.-Na zewnątrz, szatynka przepraszała i pocieszała przyjaciółkę, ale w głębi serca, cieszyła się, że miała rację.
-To dlaczego jesteś smutna? Jeśli nic by się nie stało...-Nie skończyła, bo dostała poduszką prosto w twarz.
-Lepiej nie wymyślaj już dzisiaj więcej teorii.-Wiedziała, że jeśli jej nie powie to ta będzie ją męczyć dopóki któraś z nich nie zginie.-Shikamaru zniknął jeszcze przed końcem egzaminu.-Gdy podniosła twarz, zobaczyła zdziwioną minę dziewczyny.-To przeze mnie. Tak się złożyło, że akurat rozmawialiśmy. Już wcześniej zdradził mi zakończenie tej bitwy, to wszystko było zaplanowane.-Uśmiechnęła się na samo wspomnienie o nim i jego uśmiechniętej twarzy.-Gdy wszyscy stali osłupieni tym, co się wydarzyło, zmieniliśmy temat.
-i?-Dopytywała się, miała nadzieję usłyszeć coś wielkiego.
-Powróciłam do mojego dawnego pytania, które zadałam mu jakiś czas temu. Wtedy on...-Z jednej strony cieszyła się z tego co zrobił władca cienia, a z drugiej bardzo tego żałowała. Gdyby tak dało się cofnąć czas.-Powiedział, że mnie kocha.
-To chyba dobrze?-Posłała jej zachęcający uśmiech.
-Byłoby dobrze, gdyby nie moja reakcja.-Znów opuściła głowę.
-Nawrzeszczałaś na niego?-Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi.-Uderzyłaś go?
-Nie, nie zrobiłam kompletnie nic. Siedziałam w jednym miejscu, głupio wpatrując się w to co było przede mną, zamarłam w bezruchu z zaskoczenia, nie spodziewałam się tego po nim. Chwilę potem odzyskałam świadomość, wtedy zorientowałam się, że jego już nie było.
-Wtedy poszłaś go szukać?-Usłyszała potaknięcie.-Czyli to wszystko to tylko głupie nieporozumienie?
-To nie do końca tak...
-Mam rację! On kocha ciebie, a ty kochasz go. Tylko on źle cię zrozumiał, pewnie pomyślał, że nic do niego nie czujesz. Radzę ci się pospieszyć z wysuszeniem łez, bo zaraz wyruszamy pożegnać Konoszan. Będzie musiał tam być, czy tego chce czy nie. Jako ambasador wioski idzie razem z obstawą i Hokage.
-Chciałam tam iść, ale co jeśli go tam nie będzie?
-Tylko naprawdę ważna misja mogłaby w tym przeszkodzić. Tyle, że inne wioski raczej nie planują żadnego ataku, bo same wracają do domów i bardziej martwią się o siebie.-Może dziewczyna miała rację, musi tam iść i chociaż spróbować. Nie może pozwolić by tak ważna dla niej osoba ją opuściła.
Dziewczyny szykowały się do wyjścia gdy do pokoju wszedł Kankuro.
-Gaara kazał mi przekazać, że zaraz wyruszamy.
-Dobrze,zaraz będziemy gotowe.-Odpowiedziała mu twardym i chłodnym głosem siostra (czyt. takim jak zwykle).
***
Z daleka zobaczyli zbliżającą się grupę ludzi, po chwili można już było rozróżnić Tsunade w biało-czerwonym stroju Hokage a obok niej czarnowłosą Shizune. Zbliżali się oni do głównej bramy, gdzie czekała na nich cała czwórka: Ambasadorka Suny, Dowódca Ochrony Kazekage i jednocześnie jego Główny Ochroniarz oraz sam Kazekage i jego dziewczyna. Tsunade szła ochraniana przez swoją służbę, za nią szła jeszcze dość duża grupka shinobich. Jednak nigdzie nie było Nary, a powinien, powinien iść jako jeden z pierwszych, jako przedstawiciel Konohy. Dziewczyna spojrzała w górę, na chmury, zobaczyła w nich jego twarz. Chciała być teraz blisko niego, jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego, nikogo nie kochała tak, jak tego lenia. Przystojnego,miłego, opiekuńczego i szczerego lenia. Nagle, zauważyła go! Na dachu, w cieniu jednego z drzew obserwował całe miasto, obserwował swoich towarzyszy żywo rozmawiających na jakiś temat. Dlaczego nie był wśród nich? Dlatego, że uciekł przed miłością, nawet jeśli ona nie czuje tego samego do niego, zawsze należy spróbować. Kunoichi Piasku wskoczyła na ten dach, on miał zamiar ruszyć się i zeskoczyć na dół.
-Stój Nara!-Rozkazała, chłopak zatrzymał się i odwrócił w jej stronę.-Czy to co mi wtedy mówiłeś, to była prawda?-Chciała się upewnić.
-Tak, ale ja cię rozumiem, zresztą jeśli dobrze pójdzie, to minie trochę czasu zanim się znowu spotkamy. Chyba już na mnie czekają, muszę iść.-Miał zamiar ruszyć w kierunku bramy, ale coś, lub może lepiej ktoś powstrzymał go. Blondynka chwyciła jego rękę.
-Więc chcesz jak najszybciej się mnie pozbyć?-Powiedziała całkiem poważnie, tym razem odpowiedź była inna.
-Nie...
-Shikamaru, ja...Kocham cię!-Powiedziała a chłopak podszedł do niej bliżej, coraz bliżej, aż wreszcie dziewczyna oparła się plecami o komin wystający z dachu domu. Oboje zbliżyli do siebie swoje twarze, łącząc usta w pocałunku pełnym szczerości. Trwali tak długo, po czym oderwali się na chwilę od siebie i brunet szepnął jej do ucha:
-Ja też cię kocham Temari!-Tym razem chłopak pierwszy dotknął jej ust, dziewczyna odwzajemniała liczne pocałunki składane na jej wargach. Nie myślała teraz o tym, że czas ich goni, że muszą się śpieszyć, że zaraz się rozstaną, i że nie wiedzą kiedy znów się spotkają.
***
Stali przed bramą, żegnając się jak przyjaciele.Ślimacza księżniczka rozglądnęła się dookoła.
-Gdzie jest ten leń? Czy on wie o której wyruszamy?-Zaczęła się denerwować. Dopiero w tej chwili Kazekage zauważył, że jest ich tylko trójka.
-Widział ktoś Temari?!-Zapytał z troską w głosie.
-Nie martw się Gaara, oni są tam.-Szatynka stojąca obok czerwonowłosego wskazała palcem na jeden z dachów, a na nim stała para ninja namiętnie się całując.
-Chyba będziemy musieli im przeszkodzić.-Westchnęła piąta.
-Jak wtedy gadałem, że są parą, to były tylko żarty, nie sądziłem że oni to tak, na poważnie.-Powiedział Naruto.
***
Skończyli się całować i spojrzeli na ninja pod bramą wioski, szybko się zorientowali, że wszyscy przypatrują się własnie im.
-Chyba musimy już zejść.-Powiedział smutno, chciał by te chwile trwały wiecznie, by nie musieli się rozstawać. Teraz mieli jedno, wspólne marzenie: Chcą być razem na zawsze!
-Tak.-Zeskoczyli z dachu i próbowali udawać, że nic się nie stało. Od razu naskoczył ich Uzumaki:
-Niezłą laskę sobie znalazłeś, ale czy ona nie jest przypadkiem zbyt upierdliwa?
-Odwal się!-Rzucił tylko w odpowiedzi.
-To kogo mam dręczyć?-Zapytał żartobliwie.
-Gaare.-Odpowiedział mu brunet.
-Co? Przecież on nie ma dziewczyny!-Obraził się.
-Cholera! Czyli tylko ja i ten twardogłowy tego nie widzieliśmy!-Wykrzyknęła Temari, na co odpowiedział jej uśmiech chłopaka, a Kazekage i Matsuri zaczęli robić się lekko czerwoni.Gdy blondynka się uspokoiła zaczęła tłumaczyć.-Gaara ma dziewczynę, oficjalnie od dzisiaj, a nieoficjalnie to, hm... wieki temu, ale oboje zawsze temu zaprzeczali.-Twarze dwójki o której mówiła dziewczyna, przypominały pomidora.-Dzisiaj po raz pierwszy się całowali, widziała to chyba cała Suna, nawet Kankuro!
-Nie mówiłeś mi, że masz dziewczynę.-Teraz blondyn postanowił rozmawiać z czerwonowłosym.-Która to?-Twarz Kazekage powróciła do swojego wcześniejszego koloru, jednak nie potrafił on po prostu powiedzieć, że chodzi ze swoją jego uczennicą  Matsuri. Widząc to wszystko Temari postanowiła pomóc bratu.
-Pamiętasz, jak kilka lat temu przyszliście nam na pomoc, gdy porwano jego uczennicę?-Wskazała na chłopaka.
-Tak, to było wtedy, gdy spłacaliśmy swój dług, przewodził nami Shikamaru.
-Uhm, to ona jest dziewczyną Gaary,  a teraz stoi dokładnie za tobą.-Uzumaki obrócił się o 180 stopni i ujrzał średniego wzrostu dziewczynę, była mniej więcej jego wysokości, może nieco niższa.
-Ty walczyłaś przeciwko Sasuke!-Dopiero teraz skojarzył wszystkie fakty. Chciał zasypać ją milionami pytań, które zapewne doprowadziłyby do stanu krytycznego dziewczyny,ale na szczęście przerwała mu Hokage.
-Przepraszam cię, ale to nie kółko gospodyń miejskich, jeśli będziecie chcieli poplotkować, to kiedy indziej, bo nam się teraz nieco śpieszy.
-Ale babuniu...
-Nie mów tak do mnie, bo zdegraduje cię do poziomu ucznia akademii!-Chłopak nieco zląkł się jej tonu i tylko przytaknął.-Pożegnajcie się wszyscy i ruszamy zanim ściemni się zupełnie!-Nie było zbyt bezpiecznie wyruszać o tej porze, ale gdyby zostali, pewnie wyprawiono by wielką imprezę na której Tsunade upiłaby się Sake i rano nie byłaby w stanie ruszyć się z łóżka, a przecież wioska nie może długo pozostać bez opieki.
Shikamaru podszedł do Temari i nie zważając na tłum dookoła nich pocałował ją prosto w usta.
-Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.-Szepnął jej do ucha.
-Ja też, do zobaczenia!-Puścili swoje ręcę, a chłopak powolnym krokiem ruszył za Wielmożną. Teraz znów wszystko będzie takie kłopotliwe. Dopóki znów jej nie spotka, jego życie będzie tak samo nudne i monotonne jak dawniej.
*******************
No na dziś koniec!
Razem z tym rozdziałem już oficjalnie skończyła się historia z egzaminem na Chunina tak więc zapraszam na drugą o nazwie: "Misja w Kraju Wapnia". (oczywiście są one ze sobą połączone^^)
Mam nadzieję, że wam się podobało, bo żeby to napisać nie spałam całą noc.
Kolejny rozdział będzie za 2 tygodnie,
jego tytuł "Upierdliwy Awans!"
Proszę o szczere komentarze i życzę miłego czytania!!!
Aki
PS. Doszła zakładka "Nominacje" gdzie dodałam już dwie z nich, Versalite blogger avards jeszcze sobie poczeka...^^


#01 Rozmowy w Toku

-Witamy wszystkich bardzo serdecznie! Jestem Naruto i dziś będę waszym prowadzącym! Być może nie wiecie co to za okazja, więc wam zdradzę. Dziś są urodziny Shikamaru! W związku z tym dniem wydany zostanie na światło dzienne odcinek specjalny, ze mną w roli głównej.-Uśmiechnął się blondyn od ucha do ucha.-Mam tylko jedną uwagę. Pani Narrator, czy może pani zrobić sobie wolne?! Jakoś dziwnie brzmi gdy prowadzącego dopełnia narrator.-Oburzył się chłopak a narrator puścił to mimo uszu.-No dobrze, nich ci będzie.-Dodał obrażony i zaczął program.-Naszym gościem specjalnym jest sam jubilat, życzmy mu więc zdrowia i szczęścia!-Sala zaczęła wiwatować na cześć leniwego Shinobi. W tym momencie na salę wszedł owy brunet.
-Cześć wszystkim!-Przywitał się miło, po czym przeciągnął się i ziewnął. W końcu jest dopiero 2:00.-To takie kłopotliwe, nie mogłeś bawić się w prowadzącego rano, a nie budzisz mnie w środku nocy?!
-Po pierwsze ja się nie bawię, a po drugie to nie możliwe, ponieważ zawsze o tej porze wszystkie odcinki i rozdziały są wstawiane i pisane. Autorka ma wtedy większą wenę.
-Jaka aut... zresztą nieważne. Mogę wiedzieć po co tu jestem?
-Hm... Zastanówmy się, takie programy są głównie o rozmawianiu z różnymi ludźmi więc jako gość specjalny odpowiesz mi na parę pytań, a potem posiedzisz na tym fotelu aż się odcinek skończy.-Trzeba by było zobaczyć teraz minę Jounina.
-Nie mów mi, że mam tu siedzieć całą noc!
-Ależ nie całą.-Uspokajał kumpla Naruto.-Pisanie, powinno zająć tylko kilka godzin.-Twardogłowy ninja widząc, że jego przyjaciel jest nie w humorze, zadał pierwsze pytanie.-Hmm.. może to! Niedawno zakończył się egzamin na chunina, uważasz że niespodzianka Naruto i Sasuke była udana?
-Myślę że tak, prawie nikt się was tam nie spodziewał.-Uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób i oparł głowę o oparcie fotela.
-Tak, to było dobre, te ich wszystkie miny, nawet Gaara! -Wykrzyczał na całe studio, ale na szczęście szybko się opamiętał widząc pięść Sakury, która siedziała na widowni. Najwidoczniej wiedziała, że swoim zachowaniem obudzi on całą wioskę.-Przejdźmy więc do następnego pytania: Czy lubisz serię Naruto?
-Tak, lubię. Tylko nie wiem co to ma do rzeczy.
-To tak tylko z ciekawości. Spójrzmy dalej, hm... Mam! Czy podobała ci się walka pomiędzy Waizu a Naruto?
-Szczerze to akurat wtedy zasnąłem.
-Co!? Jak mogłeś przespać moją walkę!-Wściekł się chłopak.
-Naruto, mogę teraz ja cię o coś zapytać?
-Jasne, nie ma sprawy.
-Po pierwsze: Czy wszystkie pytana dotyczą ciebie?
-Tak, w pewnym sensie to tak.-Odpowiedział nieśmiało.
-Po drugie: Powiedz mi, Tsunade i ja wiedzieliśmy, że macie zamiar wziąć udział w egzaminie na chunina i by nikt was nie rozpoznał przebraliście się za Kaptury z Konochy. Więc powiedz mi dlaczego podczas pierwszej części byliście już przebrani?
-To bardzo proste! A mówią, że to ty masz ponad 200 IQ.-Zaczął chłopak.-Przebraliśmy się z dwóch powodów, musieliśmy przymierzyć stroje, by w razie czego trochę je skrócić lub poszerzyć jeszcze przed wyjazdem.
-A drugi powód?
-To po to by czytelnicy bloga się nie dowiedzieli.-Szepnął cicho.
-Ty masz bloga?-Zdziwił się chłopak.
-Tak, nie jeden blog jest poświęcony mnie, ale ten jest o tobie.
-O mnie?! Cholera, dopiero teraz dowiaduję się że jest blog opowiadający moje przygody?
-No, niezupełnie.-Mówił coraz ciszej.
-O co chodzi?
-Ten blog jest o tobie i Temari, zresztą w ogóle większość jest o was.
-Co?!
-No wiesz, na takich blogach opisują wasze wspólne misje, jak się kochacie, kłócicie i tak dalej...
-Pokaż mi go.-Rozkazał poważnym tonem.
-Sam tego chciałeś.-Na ekranie za nimi wyświetlił się screen z bloga.
-To fotomontaż!-Próbował usprawiedliwić zdjęcie z nagłówka, jednocześnie mocno się rumieniąc, nie wiedział, że paparazzi dotrą wszędzie.-Ja nie całowałem się z Temari podczas pracy w biurze.
-Czyli przyznajesz się, że się z nią całowałeś?
-Co?! Nie! Ja, może. Zresztą, nie twoja sprawa!
-Właściwie to moja, jestem dziś prowadzącym i moim zadaniem jest wyciągnięcie z ciebie informacji o twoim życiu prywatnym.
-Jesteś taki upierdliwy!-No cóż, co miał zrobić z takim człowiekiem! W pewnym sensie, to czego niby miał się wstydzić? Blog o nim i o Temari. Tam znali myśli jego i tak, były tam też spisane myśli blondynki. Wystarczyło tylko znaleźć odpowiedniego linka i wyszukać myśli dziewczyny. Jednego jednak nie przewidział, No Sabaku siedziała razem z innymi na widowni i słyszała wszystko co powiedział narrator. Jej mina nie wskazywała na zadowolenie, raczej to było coś w stylu wściekłości, choć nie łatwo było to odczytać spod jej czerwonej,zarumienionej twarzy. -Cholerny narrator!-Nie zdążył jednak obrzucić mnie przekleństwami bo ze studia wyciągnęła go dziewczyna, wcześniej walnąwszy wachlarzem jego głowę.
-Cóż, wygląda na to że to koniec na dziś! Jest niedziela, a skoro ta notka pojawia się w nocy, to za parę godzin nadejdzie rozdział 11. Pamiętajcie zostawić komentarze. Do zobaczyska! Dattebayo!-Kurtyna opada i tłum ludzi wychodzi z pomieszczenia, a co z Shikamaru? Nie martwcie się, jakoś z tego wyjdzie. Do zobaczenia!

niedziela, 15 września 2013

10. Pierwszy Pocałunek.

Przerwa już minęła. Uczestnicy walki stali na swoich miejscach czekając na start.
-Bitwa rozpoczęta!-Zawołał sędzia. W tym momencie obydwoje ruszyli na siebie, jeden z Chidori, a drugi z Rasenganem. Byli tuż obok siebie, milimetry dzieliły ich od uderzenia, cała widownia zamarła w ciszy. Słychać było wielki grzmot i tumany kurzu wzbiły się w powietrze. Po paru minutach dym opadł, dwaj przyjaciele stali obok siebie trzymając ręce na ziemi. W dwóch miejscach były wielkie dziury.
-Chidori to moc jaką przekazał mi Kakashi, moc ta nie jest przeznaczona do użycia przeciwko towarzyszom, czy do zemsty. Teraz już wiem, jakie jest jej prawdziwe przeznaczenie.-Równocześnie podnieśli ręce. "Poddajemy się!" Usłyszeli wszyscy widzowie i zamarli w bezruchu. Wszyscy prucz Tsunade, Shikamaru oraz Temari, która chwilę wcześniej dowiedziała się szczegółów tej walki. Nawet różowo-włosa sanitariuszka Konochy nie miała pojęcia, że chcą się poddać.
-Dlaczego? Pewnie dlatego, że tyle razy byli przeciw sobie, a teraz wolą stać po tej samej stronie. Co jak co, ale oboje wydorośleli.-Powiedział Shikamaru.
-Masz rację.-Zgodziła się z nim blondynka.-Zmienili się.-Powiedziała spokojnie, lecz nagle jej wyraz twarzy zmienił się.-Przypomniało mi się, że nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Tak, to prawda.-Nie odzywał się, jednak widząc wyczekujące spojrzenie kontynuował.-Mnie natomiast zastanawia dlaczego, aż tak cię to ciekawi.
-Po prostu nie lubię jak ludzie nie odpowiadają mi na moje pytania, teraz twoja kolej.
-Czyli po prostu nie mogłem się spytać?! Chciałem po prostu wiedzieć czy przypadkiem nie będziesz łazić z jakimś chłopakiem.
-Dlaczego?
-Bo...-Zawahał się.-Bo cię kocham.-Do dziewczyny z początku nie docierały te słowa, stała się teraz taka jak inni siedzący na widowni, tak jakby zatrzymali czas. Od czasu ogłoszenia remisu nikt się nie poruszył, teraz i ona dołączyła do tego grona. Gdy się ocknęła chłopaka już nie było. Nie patrzyła na innych, którzy nadal stali osłupieni, wybiegła natychmiast i zaczęła szukać go po całej wiosce. Nigdzie go nie znalazła, szukała w każdym z pokazywanych mu miejsc: W ogrodach, przy oazie, w jego pokoju a także na każdym dachu w Sunie. Postanowiła chwilę odpocząć, zastanawiała się jak mogła być taka głupia, stała nieruchomo podczas gdy mogła mu powiedzieć, powiedzieć że też go kocha. Teraz nie może go nigdzie znaleźć, na razie dała sobie spokój ale wiedziała jak go złapie.
***
Gdy wreszcie wszyscy się ocknęli przemówił gospodarz.
-A więc to oficjalnie koniec tegorocznego egzaminu na Chunina. Razem z innymi Kage zadecydowaliśmy kto dziś osiągnie wyższy stopień.-Uśmiechnął się.-Naruto Uzumaki, Sasuke Uchicha, Waizu Ite oraz moja uczennico Matsuri, od dziś oficjalnie jesteście Chuninami!-Publiczność wiwatowała na cześć zwycięzców. Pewnie urządzono by wielką imprezę, gdyby nie to, że przyjaciele z Liścia musieli tego samego dnia wyruszyć w drogę powrotną.
Matsuri szła już do domu, nikt bliski tam na nią nie czekał, nikt jej tam nie pogratuluje, a mimo to szła szczęśliwa, szczęśliwa że w końcu jej się udało. Jej sensei był z niej dumny, był dla niej kimś więcej niż tylko mistrzem i nauczycielem, był przyjacielem, który zawsze słuchał co miała do powiedzenia. Kochała go jak starszego brata, jak najlepszego przyjaciela, jak... miłość swojego życia! Zawsze był dla niej kimś więcej, tylko kim ona była dla niego? Z rozmyślań wyrwał ją znajomy głos.
-Poczekaj!-Jej oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak.
-G..Gaara-sama? Co ty tu robisz?
-Chciałem ci pogratulować.-Zbliżył się do dziewczyny.-Jestem z ciebie dumny.-Powiedział cicho, dziewczyna była uradowana. Stali na środku ruchliwej ulicy, ale wydawało się im, że są zupełnie sami, tylko oni, jedyni w całym świecie, stworzeni dla siebie. Kazekage zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny, delikatnie objął ją w talii i przysunął do siebie. Wzbudziło to zainteresowanie u przechodniów, w końcu nie co dzień można spotkać Kazekage (prawie) całującego się ze swoją uczennicą. Niektórzy przystawali by poobserwować parę, oni jednak nie zwracali nich uwagi. Szatynka spojrzała prosto w oczy chłopaka i delikatnie się uśmiechnęła. Wreszcie ich usta spotkały się ze sobą i złączyły w namiętnym pocałunku, pełnym szczerości, euforii, subtelności oraz mieszanki jeszcze kilku innych uczuć. Zarzuciła mu ręce za kark, przybliżając się do właściciela intensywnie czerwonych włosów. Gaara pod wpływem impulsu chwycił jej twarz i gdy tylko dziewczyna rozchyliła szerzej usta wepchnął do środka swój język. Długo by tak trwali, gdyby nie jeden człowiek, który napotkał ich na swojej drodze.
-Tu jesteście!-Powitał ich Kankuro, po chwili dopiero wyczuł, że to nie odpowiedni moment. Mimo tego kontynuował.-Gratuluję ci Matsuri, świetnie walczyłaś. Szczerze mówiąc to nie wierzyłem nawet, że go zadraśniesz, a tu aż do rozlewu krwi doszło.-Powiedział wesoło, jednak widząc w odpowiedzi groźne spojrzenia dodał:-To może nie będę wam już przeszkadzał i sobie pójdę.-Brat Kazekage odszedł szybkim krokiem co jakiś czas oglądając się za siebie. Gdy zniknął już z ich pola widzenia powtórzyli swój pocałunek.
-Może przyjdziesz do nas na kolację?
-Z wielką chęcią.-Opowiedziała i trzymając się za ręce ruszyli w stronę rezydencji Kazekage.
***
Zawsze była silna, nigdy nie dawała po sobie poznać, że się boi lub że jest smutna. Zastanawiało ją co teraz robi Nara, o czym myśli. Sama nie mogła wyrzucić z głowy tych słów: "Bo cię kocham." Jak to możliwe, że on-inteligentny leń, słaby w stosunkach damsko-męskich mógł kochać dziewczynę, która jego zdaniem była najbardziej upierdliwą kobietą, jaką spotkał? Szła już do domu zatopiona w swoich myślach, patrzyła na chmury, tak jak on. Nagle na kogoś wpadła.
-Uważaj jak ła... Kankuro?!-Napotkała przepraszający wzrok brata.-Co ty tu robisz?
-Ja? Wracałem właśnie do domu i trochę się zamyśliłem.-Odpowiedział wesoło.-Właściwie, to cieszę się, że cię widzę. Nie uwierzysz co widziałem?
-Hm... Twój ton głosu sugeruje, że masz na myśli naszego młodszego brata.-Zawsze zgadywała co właśnie chciał powiedzieć, byli zgranym, kochającym się rodzeństwem.
-Dokładnie i nie uwierzysz!-Był bardzo wesoły.-On całował się z Matsuri! Do tego na środku ulicy, zauważyłem to, bo wokół nich zebrała się grupka gapiów. Nie sądziłem, że prędzej znajdzie sobie dziewczynę, niż ty chłopaka. Choć może Shikamaru ma rację-jesteś zbyt upierdliwa.-Poruszył on zły temat, spotkał mordercze spojrzenie siostry, nie wiedząc co takiego zrobił źle. Miał rację, tylko ona nie chciała teraz o tym myśleć. Nara gdzieś uciekł, przez nią, teraz nie uznawała go za tchórza. Był odważny, potrafił powiedzieć co do niej czuje, zrobił coś, czego ona nie potrafiła. Chciała go znaleźć, ale nigdzie go nie było, jednak skoro Konoszjanie mieli wyruszyć dzisiejszego wieczoru, on też musiał tam być. Wtedy z nim porozmawia, tak, to będzie idealny moment. 
-No cóż.-Uspokoiła się.- Czyli jednak nam się udało!-Już od dawna, razem z lalkarzem próbowali ich ze sobą połączyć. Wiedzieli co czują do siebie nawzajem, ale oboje- i Gaara, i Matsuri byli zbyt nieśmiali by zrobić ten pierwszy krok.
Rodzeństwo skierowało się w stronę swojego domu, mieli zamiar najeść się, bo jeszcze wieczorem muszą oficjalnie pożegnać przybyszy z wioski Liścia, a potem czekała na nich praca przy papierach związanych z festiwalem sześćdziesiątej piątej     rocznicy założenia wioski.
***
-Wiecie może gdzie jest Shikamaru?-Zapytał czerwonowłosy, gdy wszyscy usiedli przy stole.
-Nie, nie mam pojęcia.-Odpowiedziała mu siostra, sama zastanawiała się, co on może teraz robić.
-Ja też nie, może Tsunade go zatrzymała?-Odpowiedział całkiem na poważnie a potem chrząknął.-Gaara... nie chcesz nam czegoś powiedzieć?-Temari lekko popchnęła go ramieniem, na znak by nie męczył brata, ale on zignorował jej żądanie. Tak naprawdę sama chciała, by ta dwójka wreszcie się przed nimi przyznała do swojego uczucia, co lalkarz doskonale zrozumiał. Kazekage nie opowiadał.-No bracie! Ja cię proszę, jesteśmy twoim starszym rodzeństwem, przed nami chyba nie musicie ukrywać swojej miłości.-Na twarze owej pary wstąpiły lekkie rumieńce.
-Masz rację, powinniście przecież wiedzieć, że ja i Matsuri, hmm... My jesteśmy parą.-Końcówkę powiedział bardzo cicho.
-I co? Tak trudno było nam to powiedzieć? Przecież my i tak o wszystkim wiemy.
-Zgadzam się. Nam nie możecie nic powiedzieć, ale na ulicy to nic wam nie robi, jak ktoś patrzy na was gdy się całujecie.-Swoją wypowiedzią spowodował jeszcze większy rumieniec na ich twarzach.
-No, no, z tego co słyszałam, uzbierał się niezły tłum ludzi, zaraz wszyscy w wiosce będą o tym gadać.-Kazekage był bezradny, widząc jego błagalne spojrzenie, Matsuri postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
-Macie rację, może będą o tym gadać a może nie. Dobrze podejrzewaliście, że ja i Gaara coś do siebie czujemy, ale...
-ale?-Dopytywała się blondynka.
-...ale przypomniała mi się moja rozmowa z Temari. Ja się przyznałam do swojego uczucia, teraz twoja kolej. Chcę wiedzieć czy mam rację.-Siostra Kazekage posłała jej spojrzenie pełne żądzy mordu.-Czy to prawda, że podoba ci się Shikamaru?
*************
Miałam napisać ciąg dalszy jeszcze w tym rozdziale, ale bardzo lubię trzymać ludzi w napięciu i niepewności.^^
Powie im prawdę czy skłamie? a może znajdzie jakiś inny sposób?
Jeśli chcesz się dowiedzieć, to czytaj dalej i komentuj.
W końcu dobry ninja musi umieć wybrnąć z nawet najtrudniejszej sytuacji ;P
Następny rozdział za tydzień w niedzielę, a ponieważ wtedy są urodziny, naszego kochanego Shikamaru, stworzyłam odcinek specjalny, który ukaże się gdzieś w nocy.
Kolejny rozdział będzie miał tytuł "Pożegnanie." 
Serdecznie zapraszam do czytania!
Aki
PS. Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Kakashi, tak więc wszystkiego najlepszego. XD
GaaMats:




niedziela, 8 września 2013

9. Jōhyō, Łuk i Dwie Katany.

-Shikamaru...
-Hm?
-Przypomniało mi się, że nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie.-Zaczęła pewnie.
-Jakie?
-Kiedy spytałeś mnie czy mam chłopaka, ja zapytałam czemu chcesz to wiedzieć.
-Ach tak.-Zmieszał się chłopak. Nie chciał jej odpowiadać, nie chciał by dowiedziała się co do niej czuje, ale nie był też w stanie jej okłamać.
-Więc?-Niecierpliwiła się, bardzo chciała znać odpowiedź.-Powiesz mi?-Chłopak szedł w ciszy, zamyślony.-Przecież jesteśmy przyjaciółmi,możesz mi powiedzieć.-Nie wiedziała jaki popełniła błąd, są tylko przyjaciółmi, dawało mu to jasny znak, że nic więcej z tego nie będzie. On kochał ją, a ona kochała jego. Nie potrafili zapomnieć o sobie, lecz gdy byli razem, nie byli wobec siebie całkiem szczerzy. Może właśnie nadszedł ten dzień, w którym powie jej co do niej czuje. Był pewny, że zostanie odrzucony, w głowie słyszał jej głos "Jesteśmy (tylko) przyjaciółmi." Nie mógł, nie odważy się, tylko co ma zrobić by dała mu spokój? Jeśli uda mu się wymigać, na pewno wróci do tematu, jeśli powie prawdę spotka go odrzucenie, a jeśli skłamie, będzie się obwiniał, że okłamał osobę którą kocha. Właściwie to czemu się spytał? Po co mu była ta informacja, skoro i tak nie ma u niej żadnych szans? Jako geniusz długo się zastanawiał, trzecia opcja odpadła jako pierwsza, ostatecznie zdecydował się na wydłużenie swojego czasu. Nad tym wszystkim zastanowi się później, popatrzy na powolne ruchy chmur. One zawsze pomagały mu znaleźć odpowiedź. To wszystko było zbyt kłopotliwe, na szczęście wyręczył go przyjaciel.
-Nie mogę w to uwierzyć!-Zawołał Gure.-On naszego przyjazdu jesteście na randce już trzeci raz, właściwie to zrozumiałe, w końcu musicie się sobą nacieszyć zanim Shikamaru znów wróci do Konochy, przecież minie trochę czasu zanim znów się spotkacie.-Obydwoje zrobili się cali czerwoni.
-Akurat tak się składa, że właśnie byliśmy w szpitalu.-Powiedział brunet.
-Nie sądziłem, że wy tak już na serio. To który to już miesiąc?-Kobieta uniosła rękę i już miała uderzyć gdy zatrzymał ją czyjś cień.
-Temari, spokojnie. -Uspokajał ją.-Jest uczestnikiem egzaminu, nie możesz zrobić mu krzywdy.-Właściciel płaszcza uważnie przyglądał się unieruchomionej blondynce.-A ty mały ciesz się, że zdążyłem. Byłbyś dzisiaj już drugą ofiarą Temari, która trafiłaby na oddział.-W tej chwili do tej trójki zbliżył się Kon.
-Pierwszy to pewnie ten chłopak leżący na ziemi?-Brunet przytaknął, sprawdził gdzie znajduje się Szary i uwolnił kobietę.
-Masz szczęście.-Odrzekła i ruszyła w stronę Lustrzanego Pokoju. Ponieważ chłopak wiedział, że powróci ona do wcześniejszego tematu dopiero później do niej dołączył.

*** 
Minęły już cztery dni od ich rozmowy, najwyraźniej chłopak starał się unikać siostry Kazekage. Wciąż nie znalazł rozwiązania, teraz leżał sam, na jednym z budynków, wpatrując się w niebo pełne kłębiastych obłoków. "Jeszcze nigdy nie zastanawiałem się nad czymś tak długo, szkoda, że nie ma tu Chouji'ego. Zawsze mi pomagał, teraz też wiedziałby co zrobić. Dlaczego zakochałem się w tak upierdliwej kobiecie?! Wszystko jest teraz takie kłopotliwe." Westchnął, właśnie dziś zaczynały się walki finałowe. Przeszło dziesięciu geninów: Dwójka z liścia, trójka z Chmury, czwórka z Piasku oraz jeden ninja z Mgły. Reszta odpadła we wcześniejszych walkach. Shikamaru przypomniał sobie, że powinien być już w pracy, choć nie bardzo mu się tam spieszyło. O jego obowiązkach przypomniał mu Kazekage, widząc go, obijającego się, przez okno.
-Nie powinieneś być z resztą ambasadorów na arenie?-Zapytał.
-Tak, miałem zamiar tam iść, ale zacząłem się zastanawiać nad pewną sprawą. To strasznie upierdliwe.-Czerwonowłosy nie chciał pytać się o co chodzi, przecież to sprawa osobista.
-Możesz tylko poprosić moją siostrę, by jeszcze przed rozpoczęciem się egzaminu, dostarczyła mi dokumenty? Przez ostatnie kilka dni chodzi z głową w chmurach, chyba za dużo czasu spędzała z tobą, Nara.-Powiedział żartobliwie.-Chyba spodobały jej się te twoje obłoczki. Proszę idź, pewnie już na ciebie czekają.
-Dobrze.-Wstał, miał w zamiarze ruszyć, ale obrócił  głowę i powiedział.-Jeszcze jedno Gaara...
-Tak?
-Mów mi Shikamaru.-W odpowiedzi czerwonowłosy skinął głową i lekko się uśmiechnął.
***
Brunet wszedł do niewielkiego pomieszczenia, Kazekage miał rację-wszyscy czekali tylko na niego. Bez jakiejkolwiek uwagi na temat jego spóźnienia zaczęli rozmawiać o dzisiejszych walkach. Z tego co zauważył Shika niektórzy zakładali się kto wygra.
-Wszystko jest już sprawdzone.-Powiedział jeden z zebranych.-Zaczynamy po południu.
-Uhm, spisaliśmy już układ walk.-Położył świstek papieru na okrągłym stole. Pierwsza walka należała do ninji z Mgły oraz shinobi z Piasku, następnie Gure miał walczyć przeciw chłopakowi z chmury, tak samo jak jego przyjaciel, którego walka odbywała się zaraz później. Na końcu walki Waizu i trzeci genin z chmury oraz Matsuri przeciw koledze z drużyny przyjaciółki.
-Zaczynamy o drugiej po południu, zrozumiano?-W odpowiedzi usłyszał liczne potakiwania. Shikamaru spojrzał w stronę ambasadora z Ukrytego Kamienia, czuł się lepiej, ale nadal miał spuchnięty nos. "Dobrze ci tak, zapamiętaj sobie: Nie przystawiaj się więcej do Temari. Następnym razem to ja cię spiorę." pomyślał i na samą myśl o tym uśmiechnął się pod nosem.
Po skończonym spotkaniu chłopak wracał razem z blondynką.
-Temari, na egzamin zjechali się przedstawiciele wszystkich wiosek, prawda?
-Tak, o co chodzi?
-Powiedz mi, dlaczego tylko ja mieszkam w domu Kazekage?
-Hm...szczerze mówiąc to nie wiem.-Naprawdę  nie miała pojęcia, w ich rezydencji było tyle miejsca i wolnych pokoi, że spokojnie zmieściliby się tam wszyscy. Weszli już do budynku.-Obiad będzie za godzinę, a potem może pójdziemy razem na egzamin?
-Jasne, czemu nie.-Uśmiechnął się do niej.-Prawie zapomniałem, Gaara prosił byś dała mu jakieś dokumenty.-Dziewczyna poszła więc do biura swojego brata a chłopak miał zamiar położyć się gdzieś na świeżym powietrzu i porozmyślać.
***
To tylko zwykła przyjaźń, a jednak! Coś gwałtownie ich do siebie zbliżało. Najpierw ten odruch, gdy chwycił ją za rękę, potem ten pocałunek, w policzek, ale jednak. Ona najwyraźniej nie chciała, by coś sobie pomyślał. Może to on powinien zrobić ten pierwszy krok? Bał się. Bał się odrzucenia, które było najpewniejszą z opcji. Te rozmyślania były strasznie upierdliwą sprawą. Przerwała mu pewna osoba, której miał nadzieję, w tej chwili nie spotkać.
-Wiedziałam, że tu będziesz. Mogę się przyłączyć?-Nie czekając na odpowiedź ułożyła się obok bruneta.
-Gaara mi mówił, że polubiłaś chmury.-Zaczął.
-Tak, chyba zaczynam cię rozumieć, patrzenie na nie jest odprężające.-Chłopak spojrzał na jej uśmiechniętą twarz i dopiero chwilę później zorientował się, że gapi się na nią już od 15 minut. Szybko odwrócił wzrok i znów przyglądał się chmurom. Leżeli tak bardzo długo, w zupełnej ciszy przyglądając się obłokom. W pewnym momencie blondynka przypomniała sobie o obiedzie, który czekał już w jadalni.
***
Po zjedzeniu posiłku, razem udali się na arenę. Mieli specjalnie zarezerwowane miejsca obok Kage. Usiedli obok siebie i w ciszy oglądali walki, nic ciekawego się w nich nie działo, nic dziwnego że ambasador Konohy zasnął podczas trwania pierwszej z nich. Nadszedł czas na półfinały. Pierwsi walczyli Gure vs. Waizu.  
***
Emocje były wielkie, półfinały to już coś. Chuninem może zostać każdy, nie tylko wygrany, ale może być też tak, że nikt nie osiągnie wyższego stopnia. Waizu miała przewagę, jej przeciwnik walczył kataną, a ona łukiem, wystarczyło więc, żeby utrzymała dystans.
-Hi no ya Jutsu! (Jutsu ognistej strzały!) -Naprężyła cięciwę, a jej amunicja zaczęła płonąć. Wiedziała, że jej cel będzie chciał uciec, w ostatniej chwili przed strzałem lekko przesunęła broń. Przeciwnik nie miał się gdzie schować, strzała trafiła tuż przed jego stopami. Czyżby nie trafiła? Nie, to była jedna z części jej planu, ognista strzała podpaliła trawę, sprawiając że ninja z Konochy nie mógł się ruszyć.
-Niezła jest.-Szepnął do siebie Szary. Wziął swój miecz, wbił go w ziemię a następnie stanął na nim. Rozglądnął się.-Kage Bunshin no Jutsu!-Zawołał i obok niego stanęło wiele kopii.
-Cholera!-Nie myślała jednak długo nad rozwiązaniem problemu, "Muszę znaleźć prawdziwego" Kolejna strzała została wypuszczona z jej łuku.-Shotto - sōin no Jutsu!-Pocisk wystrzelił w górę i z wielką szybkością zaczął opadać. Kierował się w stronę tłumu szarych płaszczy, po kolei omijając cieniste klony. W ostatniej chwili kaptur obronił się wyciągając z ziemi katanę i przecinając strzałę na pół.-Niezły jest.-Usłyszał z daleka. Cała trawa już się wypaliła więc mógł spokojnie stanąć na ziemi. Dopiero teraz rozglądnął się po widowni, pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to zielony strój brewki kontrastujący z białymi szatami Tenten.
-Zostanę Chuninem! Zobaczycie!-Wykrzyczał.
-Shūgeki no Jutsu! (Jutsu nalotu)-Wykonała pieczęć i następna strzała zaczęła lecieć w stronę chłopaka. W połowie drogi rozdzieliła się na tysiące takich samych pocisków. Wystarczyło na wszystkie klony cienia była z siebie zadowolona. "Został tylko jeden. Prawdziwy." Ostatnia strzała trafiła w płaszcz, no właśnie, w sam płaszcz, który przedziurawiony opadł płasko na ziemię. Dziewczyna poczuła wstrząsy ziemi. "A więc jest pode mną." Wyskoczyła wysoko w górę, jednak nic jej to nie dało. Z pod ziemi wyskoczył chłopak, tym razem bez płaszcza i ugodził dziewczynę swoją kataną.
-Jestem Naruto Uzumaki i mam zamiar zostać Hokage! Kumalski?-Uśmiechnął się, nastała wielka cisza a następnie wszyscy zaczęli wiwatować na cześć ich bohatera. Dziewczyna upadła na ziemię nieprzytomna a sędzia zawołał:
-Pojedynek wygrywa Uzumaki Naruto!-Kolejna fala głośnych wiwatów obudziła Jounina.
-Naruto już wygrał?-Zapytał śpiącym głosem.
-To ty o wszystkim wiedziałeś?-Zapytała blondynka siedząca obok niego.
-Tak, przecież mówiłem, że Naruto i Sasuke planują niespodziankę.
-Czyli Kon to Sasuke, zaraz walczy z Matsuri.-Teraz najwyraźniej zaczęła się martwić.
-Nie będę owijał w bawełnę, ma marne szanse na wygraną, ale nie o to tu chodzi. Ważne żeby dała z siebie wszystko.-W odpowiedzi usłyszał przytaknięcie.
***
-Czas na kolejny pojedynek.-Zakomunikował sędzia. Uczestnicy stali już na swoich miejscach.-Walczyć będą Kon Fūdo przeciwko Matsuri.-Teraz chłopak zdjął swój płaszcz.
-Wolałbym Uchicha Sasuke.-Powiedział.
-Dobrze, Walka pomiędzy Sasuke a Matsuri rozpoczęta!-Chłopak stanął naprzeciw szatynki, nieważne co by się nie działo, ona musi dać z siebie wszystko. Nie ma znaczenia czy walczy przeciw Waizu, Kazekage czy... Sasuke. Wyciągnęła swoje Jōhyō a on aktywował Sharingana. "Muszę obmyślić jakiś plan, chcę choć raz go trafić." Pierwszy ruch należał do chłopaka, użył on swojego Jagei Jubaku, dwa białe węże wysunęły się z jego rękawów i z wielką szybkością pognały w stronę dziewczyny. "Muszę uważać, przecież ma wyjść z tego żywa. Na razie użyję słabych ataków i sprawdzę ją." Uchicha chyba zlekceważył uczennicę Kazekage, w odpowiedzi zakręciła sznurkiem i w locie złapała gady dusząc je, a następie odrzucając w stronę przeciwnika. Następny ruch polegał na walce kataną, która po paru uderzeniach przepadła gdzieś pod ziemią gdy to dziewczyna odrzuciła ją za pomocą swojej broni.
-Gōkakyū no Jutsu!-Ognista kula wystrzeliła w stronę szatynki.
-Nagare mizujutsu!-Tylko tyle mogła zrobić, neutralizować jego ataki. Wodę, lecącą z grotu kierowała wprost na największy ogień. Z pozoru wydawało się to głupie, bo gorąca woda natychmiast parowała, ale z drugiej strony... Zrobiło się strasznie duszno, mieszkańcy pustyni byli przyzwyczajeni do takiej pogody ale w wiosce liścia nie było to normalne. chłopak z trudem oddychał z powodu małej zawartości tlenu w powietrzu, który zastąpiła para wodna. "Teraz czas na twoje oczy."-Suna burēdo no Jutsu!-Powstała zamieć piaskowa zmusiła Uchichę do zamknięcia oczu. Teraz był czas na jej atak. Użyła Zūmu buki no jutsu (Jutsu powiększenia broni) i gigantyczne ostrze ugodziło bruneta w brzuch, z jego ust wypłynęło trochę krwi. Musiał się odwdzięczyć:
-Chidori Senbon!-Słychać było jego donośny głos. Tysiące błękitnych igieł wystrzeliły w stronę ninji z Piasku, wiedziała, że nie da rady uciec, że nie da rady się obronić, ale przyjęła atak z uśmiechem na twarzy. Udało się jej, udało jej się go trafić. Walka była skończona.
-Wygrywa Sasuke Uchicha!-Znów słychać było wiwaty i okrzyki uwielbienia. Kazekage był dumny z uczennicy, potrafiła poradzić sobie z Sharinganem, to było coś!
***
-Czas na ostatnią walkę półfinałową, Sasuke z Wioski Liścia przeciw Namanako z wioski Mgły.-Powiedział sędzia.
-Chcę się wycofać!-Usłyszał w odpowiedzi. Najwyraźniej ninja z wioski mgły nie miał ochoty na walkę przeciw przedstawicielowi potężnego klanu Uchicha.
-Dobrze, a więc mamy teraz pięć minut przerwy a potem finał.-Ogłosił, niektórzy wstali ze swoich miejsc i udali się coś zjeść, ambasadorowie i Kage mieli chwilę dla siebie ale nie pozwolono im opuścić miejsc.Uznali, że to doskonały moment na wybranie Chuninów. Ostatecznie zostanie nimi czwórka ninja.
***
Teraz panowały wielkie emocje: podekscytowanie, radość, niecierpliwość. Dwaj przyjaciele uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo.Wszyscy czekali już tylko na tę walkę.
-Zaraz będzie najlepsze.-Powiedział cicho brunet.
-Hm? Co takiego?-Zapytała blondynka.
-Zobaczysz.-Odpowiedział jej.
-No proszę... powiedz mi.-Zachęcała go, jej głos był bardzo kuszący. Zbliżyła twarz do jego ucha.-Przecież nikomu nie powiem.
-Niech ci będzie.-Zgodził się i zaczął jej coś tłumaczyć.
-Co?!-Osłupiała.-Jak to? Dlaczego?
**************
Koniec na dziś! 
Za tydzień część następna pod tytułem "Pierwszy Pocałunek."
Rozdział będzie trochę zaskakujący, wzruszający i romantyczny! (Przynajmniej według mnie)
Szczególnie zapraszam fanów ShikaTema oraz GaaMats.
Ogłoszenia parafialne!
W związku z rozpoczęciem się roku szkolnego nie będę miała za bardzo czasu na pisanie nowych notek(Szkoła dzienna, popołudniowa, zajęcia dodatkowe, przygotowania do konkursów i projekty) ,więc pewnie co jakiś czas będę zawieszała działalność bloga na tydzień lub dwa. Pierwszy raz będzie to zapewne końcówka września, a potem zobaczymy. Oczywiście wcześniej o tym napiszę.
Jak pewnie zauważyliście, na blogu pojawiła się zakładka "SPAM" więc tam także możecie pisać o swoich blogach, na które z chęcią zajrzę. 
Jeśli chcecie wiedzieć co się wydarzy czytajcie i komentujcie dalej!
Komentujesz - motywujesz! 
Aki
Galeria team 7:











niedziela, 1 września 2013

8. Pokój Luster.


O godzinie szóstej wrócili do rezydencji Kazekage, od razu skierowali się w stronę kuchni. Byli głodni, w końcu oboje nie jedli wczoraj kolacji. Tam czekał na nich Gaara.
-Gdzie byliście?-Zapytał bacznie obserwując tę dwójkę. Nie podobało mu się, że wrócili razem i się nie kłócą.
-Pokazywałam Shikamaru resztę naszej wioski.-Odpowiedziała mu dziewczyna.
-Przez całą noc?-Nie dawał za wygraną.
-Nasza wioska jest dość duża, obejście jej zajmuje trochę czasu.-Usprawiedliwiała się. Przygotowała ryżowe kulki podała brunetowi.
-Dobrze, pamiętajcie o dzisiejszym spotkaniu ambasadorów.-Obydwoje skinęli głowami na znak, że rozumieją.-Aha, byłbym zapomniał, druga część egzaminu jest już dzisiaj, razem z innymi Kage stwierdziliśmy, że nie ma co tego przeciągać. Właściwie to musimy się spieszyć ze skończeniem egzaminu. Możesz tego nie wiedzieć Nara, ale zbliża się sześćdziesiąta piąta rocznica założenia naszej wioski i wszyscy w tym okresie jesteśmy bardzo zajęci.
-Jasne.-Chłopak właśnie skończył swoją porcję.-W takim razie my już pójdziemy, to trochę kłopotliwe, ale lepiej żebyśmy zdążyli sprawdzić arenę przed rozpoczęciem się drugiej części.-Wyszedł z pomieszczenia a za nim udała się siostra Kazekage.

***
Na jednej z sal treningowych, do egzaminu przygotowywali się genini. Gdy tylko nasza "para" weszła do środka zaczęli szeptać i chichotać między sobą. Dwójka Jouninów miała za zadanie sprawdzić czy wymiary sali są odpowiednie oraz sprawdzić wytrzymałość ścian. W pracy przeszkodziła im zakapturzona postać.
-Miło się razem wczoraj bawiliście?-Zapytał Szary.
-Mogę wiedzieć o co ci chodzi?-Zapytał brunet.
-No więc, chciałem się spytać po prostu spytać, czy jesteście już parą.-Oznajmił a na twarze ambasadorów wpełzł rumieniec.
-Dlaczego mielibyśmy być razem?!-Zapytała gniewnie Temari.
-A myślicie, że dlaczego wszyscy uśmiechają się na wasz widok?! Wszyscy ze schroniska widzieli jak się wczoraj ganialiście po całej Sunie.-Tym razem głos zabrał granatowy kaptur.
-Ups.-Wymsknęło się dziewczynie.-My jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej.-Brunet przytaknął, choć jego myśli robiły na odwrót.
-Pogadalibyśmy, ale musimy wracać do pracy.-W ten sposób chłopak zakończył temat za co blondynka była mu bardzo wdzięczna. Został im już tylko jeden test: wytrzymałość, wzięła więc swój wachlarz do ręki.
-Kamaitachi no Jutsu!-Zamachnęła się i mocny wiatr uderzył w ścianę.-Czyli wprowadzenie chakry do ścian było słuszne.-Mruknęła pod nosem i wyszła razem z chłopakiem, który pisał coś w swoim notesie.
***
-Więc wszyscy nas widzieli.-Powiedziała po chwili milczenia.
-Tak, upierdliwa sytuacja.-Zgodził się z tym czego Temari nie zdążyła jeszcze powiedzieć.
-Ale przynajmniej dobrze się razem bawiliśmy.-Uśmiechnęła się.
-Uhm, my już skończyliśmy swoją robotę, ta sala była ostatnia. Więc może y...-Zawahał się.-Pójdę zanieść ten notes i pójdziemy się przejść?!
-Jasne, zaczekam na ciebie w parku.-Czuła się szczęśliwa, Shikamaru zaprosił ją na spacer, oczywiście nie była to żadna randka, tylko zwykła przyjacielska przechadzka. Jednak mimo wszystko to już coś. "Jaka ze mnie idiotka, przecież maiłam się w nim odkochać, a nie wyłazić z nim na spacerki."
***
-Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia się testu. Może pójdziemy coś zjeść?-Zapytał się Granatowego i nie czekając na odpowiedź wyszedł z sali. Będąc już na dworze dodał.-Ty płacisz!
-Zgoda, ale pod warunkiem, że to ja wybiorę co zjesz.-Uśmiechnął się podstępnie. Gdy weszli do restauracji powiedział.-Dwie porcje onigiri poproszę.(Popularna potrawa w Japonii zrobiona z ryżu uformowanego w trójkątny lub owalny kształt, czasami zawiniętego w wodorosty Nori.) Jedli w całkowitej ciszy. Nagle Szary krzyknął.
-Oni tam są! Temari i Shikamaru! Wiedziałem, że są razem! Na święty ramen, miałem rację!-Odbywał swój taniec radości.
-Zamknij się durniu!-Uciszył go towarzysz.-Zachowujesz się jak Naruto! -Chłopak w szarym płaszczu natychmiast się uciszył, tak, jakby była to dla niego wielka obraza. Wyższy z nich zapłacił za jedzenie i pospiesznie wyszli.
***
Siedzieli teraz na drzewie i w spokoju rozmawiali o tym co przez te lata działo się w ich wioskach. W końcu zaczepili o dość nieprzyjemny dla nich temat, a mianowicie:
-Temari...
-Hm...
-Mogę się ciebie o coś zapytać?
-A nie wiesz, że już się zapytałeś?-Odpowiedziała mu wesoło.-Wal śmiało.
-Masz chłopaka?
-Co?!-Nie mogła uwierzyć.-A mogę wiedzieć dlaczego pytasz?
-Ja zapytałem pierwszy.-Wymigiwał się.-Więc jak?
-Nie, nie mam nikogo.-Miała w zamiarze zapytać go o to samo, ale przypomniała sobie o czymś.-Cholera!
-Coś się stało?-Zapytał, gdyż tak nagle zmieniła swój nastrój.
-Zapomniałabym, przecież to ja prowadzę drugą część! Muszę już spadać, pa!-Pocałowała go w policzek, tylko po to, by później główkować nad tym, co jej strzeliło do głowy by to zrobić. Zniknęła bardzo szybko, mając rumieniec na twarzy. Shikamaru stał na gałęzi w tym samym miejscu przez kilka minut, trzymając policzek w miejscu, w którym pocałowała go dziewczyna. "Tylko dlaczego to zrobiła? Czy to możliwe, że ona..."
***
Dziewczyna weszła do sali w samą porę, byli tam już wszyscy: Płaszcze Konohy, Matsuri, Waizu oraz chichocząca grupa geninów. "Ciekawe czemu się śmieją, czy to możliwe, że nadal się rumienię?" Zadawała sobie pytanie.
-Witajcie na drugim etapie egzaminu na Chunina!-Powiedziała głośno.-To że zdaliście część pierwszą nie oznacza, że możecie się już cieszyć. To jeszcze nie koniec, to nawet nie jest początek końca waszych męczarni. Dzisiejszy dzień jest końcem ich początku.-Po wypowiedzeniu tych słów niektórzy zaczęli się lękać, co wyraźnie ją satysfakcjonowało. "Teraz nie będzie wam do śmiechu!"-Waszym celem jest zdobycie zwoju piasku, który został schowany w lustrzanym labiryncie. Wejście do niego znajduje się za tymi drzwiami.-Wskazała na kilka par drzwi stojących za nią.- Jest was sześćdziesiąt więc mamy ich tu trzydzieści par. Zwoji szukacie w parach, które wypisane są na liście. Wisi tu ona od godziny, więc nie będę nic czytać. Jeśli nie wrócicie we dwójkę zostaniecie odrzuceni. W każdym z miejsc możecie znaleźć wskazówki, jednak trudno je usunąć, więc radzę się spieszyć zanim zwój znajdzie inna drużyna. Łączna ich liczba wynosi dziesięć, więc dalej przejdzie najwyżej dwudziestka z was. Po znalezieniu zdobyczy musicie odnaleźć wyjście zanim staniecie do walki z inną grupą, która może odebrać wam ten świstek papieru. Jeśli ktokolwiek z was zerknie co jest w środku uruchomi się pułapka, co oznacza, że wylatujecie. Wasz czas to dwa dni, ale ostrzegam, że w środku nie znajdziecie nic do jedzenia. Oczywiście możecie się jeszcze wycofać.-Zauważyła, że nikt się nie zgłosił więc krzyknęła.-Czas start!
Genini dwójkami wbiegali przez drzwi, których po zamknięciu nie można było w żaden sposób otworzyć. Pierwsze co zobaczyli to obracające się lustrzane ściany, na jednym z zwierciadeł widniała wskazówka. Statystycznie rzecz biorąc, o jeden zwój miało walczyć sześć osób, co taje trzy drużyny. Nie wyglądało to najlepiej. Wszyscy jednak wiedzieli jedno: Muszą się spieszyć!
***
Kaptury weszły drzwiami, które były najbliżej nich. Granatowy pierwszy zauważył wskazówkę-ślady walki. Wiedzieli, że były one przygotowane dużo wcześniej na potrzeby tego testu. Ślady krwi kończyły się pod jednym z luster, było one inne niż reszta. Stało w jednym miejscu i było tak pomazane, że ledwo było w nim coś widać. Szary  użył jednej ze swoich technik i rozwalił zwierciadło na tysiące małych kawałków. Za nim znajdowało się pomieszczenie, a w nim... ciężko ranny człowiek.
-Nie podchodź! To tylko genjutsu.-Ostrzegł towarzysza. Po użyciu rozproszenia chłopak w ciemnym płaszczu stwierdził, że się rozejrzy. Nie minęło pięć minut a zauważył kolejną wskazówkę. Po unieszkodliwieniu iluzji wszystko zniknęło (nie wliczając luster), został tylko niewielki kunai o nietypowym kształcie z zawiniętą wokół niewielka kartką. Na niej drobnym druczkiem widniał napis:
"Pilnie potrzebna pomoc, zwój piasku został skradziony, udajcie się na północ, w tamtą stronę uciekli."
Zostało tylko pytanie, gdzie jest północ?
-Chwila,-Głośno rozmyślał właściciel granatowego płaszcza.- Egzamin zaczęliśmy o dziesiątej, drzwi były przed nami a okna za nami. Przez nie przechodziły promieni słoneczne.
-A więc wiemy gdzie był wschód.-Kontynuował Szary.-Drzwi znajdowały się na zachodzie, więc północ jest na prawo.-Podsumował i już ruszył we wskazanym przez siebie kierunku, gdy zatrzymała go ręka kompana.
-Nie, północ jest przed nami.
-Jak to możliwe?!
-To nieruchome lustro było z naszej prawej strony, a to oznacza, że jesteśmy skierowani przodem na północ.-Wytłumaczył koledze.
-Ty to chyba jednak jesteś mądry.-Przyznał rację granatowi (od teraz będę też używać słowa Kon-z japońskiego granatowy oraz Gure-szary.)
***
Jounini co godzinę mieli za zadanie patrolować labirynt. Temari w spokoju siedziała na podłodze. Podszedł do niej pewien wysoki blondyn.
-Cześć! Jestem Kizu. My się chyba jeszcze nie znamy. Stoi panienka przed młodym ambasadorem wioski ukrytej w kamieniu.-Przywitał się i posłał jej zalotny uśmiech. Wiedziała już, że to zwykły flirciarz, którego marzeniem jest zaliczyć wszystkie panny jakie tylko spotka, ale chciała wiedzieć jak zareaguje pewien brunet siedzący na drugim końcu sali. 
-Witaj! Jestem Temari, ambasadorka Wioski Piasku i siostra Kazekage.-Posłała mu promienny uśmiech, miała nadzieję na reakcję Shikamaru, ale co miałby zrobić, oni się przecież tylko przyjaźnili. Brązowooki chłopak chwycił jej rękę, co mocno zdenerwowało kunoichi, ale chciała jeszcze raz sprawdzić czy obiekt jej westchnień zareaguje. "Co ja sobie myślałam?! Zareagowałby najwyżej wtedy, gdyby groziło mi jakieś niebezpieczeństwo. Tak jak to robią przyjaciele."
Chłopak już od jakiegoś czasu patrzył się w stronę blondynki, zauważył też blondyna, który do niej podszedł. Widział jak ona się uśmiecha do tego chłopaka, nie podobało mu się to, ale co w takiej sytuacji może zrobić przyjaciel?! W końcu byli tylko przyjaciółmi, nic więcej. Później jeszcze ten podrywacz chwycił jej rękę i coś do niej mówił, a ona cały czas się uśmiechała. "O ile znam Temari, to albo go zaraz walnie, albo... Nie, na pewno go walnie." Jednak dziewczyna nie ruszyła się ani trochę, nadal miała nadzieję na jakieś zainteresowanie ze strony bruneta. Kizu niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do twarzy kobiety, tego dziewczyna już nie wytrzymała. Z całej siły walnęła go pięścią w nos i zostawiła poszkodowanego, jęczącego na podłodze. Shikamaru powoli wstał i ruszył w kierunku kunoichi.
-Wiedziałem, że to się tak skończy.-Powiedział patrząc się na kwiczącego z bólu chłopaka.
-Obserwowałeś mnie?-Zapytała udając oburzenie.
-Nie, po prostu uznałem tę sytuację za ciekawą.-Odpowiedział zakładając ręce za głowę.- Zastanawiam się tylko, dlaczego nie walnęłaś go, gdy chwycił twoją dłoń?
-Nie ważne.-Odpowiedziała mu, nie chciała wymyślać jakiejś głupiej wymówki, a jemu ostatnio znudziło się ciągłe dręczenie jej pytaniami.
-Sam bym podszedł i mu przywalił, ale przecież sama uważasz, że dajesz sobie radę ze swoimi problemami.
-Nie umiesz kłamać, przecież dobrze wiesz, że znam twoje poglądy co do kobiet. Po prostu ci się nie chciało.-W tym momencie oboje zaczęli się śmiać.
***
Waizu i Matsuri znalazły kilka wskazówek i po krótkim czasie dotarły na miejsce. Jednak zwoju już nie było, pozostały im dwie opcje: albo poszukają innego albo odbiorą go same. O wiele bardziej kusiła je opcja pierwsza, nie musiały się zbytnio przemęczać, ale nie miały i pewności, że zwój jeszcze tam będzie. O ile w miarę znane są umiejętności Matsuri, to o Waizu nie wiecie nic. Jest to wysoka, dziewczyna z opaską Wioski Piasku, przewiązaną na nodze. Jej główną zaletą jest doskonała precyzja i dokładność w rzutach bronią. Dlatego jest uznawana za najlepszego, zresztą także jedynego łucznika w Sunie. Używa wielkiego łuku z jeleniego poroża, a jej strzały zawsze trafiają w cel. Robiło to spore wrażenie, jednak w sile ataku ustępowała szatynce, która znacznie się polepszyła, co było wynikiem długich treningów z Gaarą. On pomógł jej stworzyć jutsu współpracujące z Jōhyō, bo głównie tej broni używała do walki. Nauczył ją także wykonywania pieczęci jedną ręką, bardzo przydatnej umiejętności, szczególnie podczas unieruchomienia. Jej jutsu z użyciem tej broni było bardzo wiele, Podstawowe to zwykłe użycie broni tzw. Kaiten ha no jutsu (jutsu wirującego ostrza). Inne to już  ninjutsu, którego nauczył ją Kazekage: Suna burēdo no Jutsu (Jutsu piaskowego ostrza.), polegało ono na stworzeniu zamieci, poprzez szybkie obroty grotu, połączone z piaskiem do którego wcześniej wprowadzała chakrę. Jeszcze jednym jutsu, którego nauczył ją Gaara było Zūmu buki no jutsu (Jutsu powiększenia broni), chodziło w nim o wielokrotne powiększenie się ostrza, które w takim przypadku zadawało większe obrażenia. Wszystkie jej umiejętności można by wymieniać w nieskończoność, czerwonowłosy wiele dla niej zrobił, sprawił, że nie obawiała się broni, uznawała ją za swojego sprzymierzeńca.
Waizu znalazła wskazówkę prowadzącą do kolejnego zwoju, na szybie namazany krwią był napis, mówiący o przybliżonym miejscu schowania zwoju. Trzeba było usunąć jakiekolwiek dowody, więc dziewczyna wystrzeliła strzałę, która trafiła prosto w środek lustra. Z pękniętego zwierciadła nie można było już nic odczytać więc ruszyły dalej.
***
Tak jak powiedzieli, udali się na północ, gdy nagle zgasły wszystkie światła, Nie widzieli kompletnie nic, a przecież musieli uważać na obracające się zwierciadła. Kon szybko się tym zajął, użył jakiegoś ognistego jutsu, którego światło odbijało się w gładkich  taflach. Zauważyli inną grupę, która najwyraźniej miała zamiar ich sprać, jednak oni zignorowali ich wyzwanie i zniknęli w kłębie dymu. Nadal było ciemno, ale szli w milczeniu odnajdując kolejne ślady. Byli oni drugą grupą, która znalazła swój zwój, więc czym prędzej ruszyli znaleźć wyjście z labiryntu. Co nie było taką łatwą sprawą, wiele innych geninów chciało ich zaatakować, ale wtedy zawsze znikali w swoim duszącym dymie.
-Jesteśmy już niedaleko.-Zakomunikował Gure. Szybko odnaleźli drzwi i zniszczyli je (jak już wcześniej wspomniałam, nie dało się ich otworzyć). Pierwsze co zobaczyli to patrzących się na nich Jouninów, jakiegoś leżącego ninja oraz nadal śmiejącą się parę.
-Już jesteście?! Szybko wam poszło.-Powiedziała Temari.- To mi przypomina mój pierwszy egzamin, byliśmy pierwsi i ustanowiliśmy nowy rekord.-Uśmiechnęła się pogodnie.
-Dajcie to.-Shikamaru wziął od nich zwój.-Na wszelki wypadek musimy sprawdzić czy jest prawdziwy, przed wami przyszła tu inna grupa, która sama stworzyła zwój, oczywiście zostali zdyskwalifikowani.
-Jak wy to sprawdzacie?-Zapytał Szary. W odpowiedzi zobaczył jak brunet szybko wykonuje jakieś pieczęcie, wtedy zwój odwinął się i ukazał się na nim znak Wioski Piasku.
-Ten jest prawdziwy.-Zwrócił się do nich. 
-Mieliście szczęście.-Uśmiechnęła się.-Oprócz was jeszcze dwie pary znalazły zwoje, ale trochę im zajmie dotarcie tutaj. Jedna z grup podłożyła fałszywkę. Teraz możecie już iść.-Chłopacy skierowali się w stronę południowych drzwi omijając Kizu, nadal leżącego na ziemi. Mężczyzna jeszcze nie otrząsnął się po ciosie w nos, zadanym przez blondynkę. Nic sobie z tego widoku nie robiąc wyszli.
***
Dziewczyny szły już długo nie znajdując żadnej wskazówki, same nie wiedziały jak, ale udało się, znalazły! Nie były jednak jedyne, naprzeciw nich znalazła się grupa dziewczyn z Wioski Ukrytego Kamienia. Matsuri szybko użyła swojego Jōhyō i przyciągnęła zwój do siebie. W odpowiedzi brunetka rzuciła w jej stronę kilka shurikenów. Uczennica Kazekage zwinnie zrobiła uniki i zaczęła uciekać, zostawiając za sobą efekty Nagare mizujutsu (jutsu potoku wody), gorący płyn zalał całą podłogę przez co przeciwniczki zostały spowolnione.
-Gdzie były te cholerne drzwi?-Zapytała Waizu.
-Chyba gdzieś tam!-Palcem wskazała na południowy-wschód.
***
Do pomieszczenia wszedł Kazekage i pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to leżący człowiek, na którego nikt z tam obecnych nie zwracał uwagi. Właśnie wrócił jeden z patroli, w którym brała udział blondynka.
-Jaki jest ich stan?-Zapytał czerwonowłosy.
-Wszystko dobrze, żadnych rannych. Dwójka z Liścia już wróciła a dwójka z chmury została zdyskwalifikowana za przyniesienie swojej własnej kopii.
-A Matsuri?-Chciał wiedzieć jak sobie radzi.
-A tak, widziałam ją i Waizu jak uciekały  ze zwojem, jednak są daleko od jakiegokolwiek wyjścia. Nie mam pojęcia kiedy wrócą.-Zakończyła swoją relację i nagle słychać było BUM! Przez drzwi przeleciała gruba strzała, robiąc w nich wielką dziurę, przez którą weszły dwie Kunoichi.-Jak to się stało, że tak szybko wróciłyście? Przecież byłyście daleko od wyjścia.
-To bardzo proste.-Zaczęła szatynka.-Przez przypadek zauważyłyśmy ciebie na patrolu i znając mniej więcej kierunek, w którym powinnyśmy się udać, stwierdziłyśmy, że już wracasz. Bardzo szybko nam uciekłaś i muszę przyznać, że trudno było cię zauważyć, więc gdy tylko po raz kolejny cię zobaczyłyśmy Waizu użyła Shotto - sōin no Jutsu (jutsu strzały pościgowej), które zaprowadziło nas do tych drzwi. Były zamknięte, więc jedynym rozwiązaniem było rozwalić je.-Wytłumaczyła, a blondynka była pod dużym wrażeniem ich umiejętności. Powinna była bardziej  uważać i zorientować się, że coś ją śledzi.
-A to kto?-Zapytała Waizu, wskazując na nieprzytomnego mężczyznę leżącego na podłodze.
-To jest ambasador z Wioski Ukrytej w Kamieniu.-Odpowiedział na pytanie brunet. Uśmiechał się na samą myśl, że ten facet jeszcze się nie pozbierał.-Leży tu tak od kilku godzin.
-Co się z nim stało.-Tym razem odezwał się Kazekage.
-To zasługa twojej siostry, Gaara.- "No, ciekawe czym się tak naraził, niebezpiecznie jest zadzierać z moją siostrą." W tym czasie owa blondynka sprawdzała prawdziwość zwoju.
-Temari, przecież to nasz gość, powinnaś uderzyć go trochę słabiej.-Starał się być poważny, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu.-Zanieście go do szpitala, niech obejrzy go lekarz.-Nakazał.
-Uhm.-Przytaknęła i razem z Shikamaru podnieśli go z ziemi.
***
-Nie wygląda to dobrze.-Powiedział lekarz.-Kto go tak załatwił?
-Ja.-Odpowiedziała dziewczyna, dopiero teraz zaczęła się zastanawiać czy dobrze zrobiła, waląc go prosto w nos. Jednak zawsze mogła uderzyć w inne miejsce, a wtedy nikomu nie byłoby już do śmichu.
-No cóż, w każdym razie za parę dni dojdzie do siebie, a opuchlizna zejdzie mu za około trzy tygodnie. Powinien zostać tu na obserwacji, ale na pewno nie będzie z tego zadowolony. Co on ci takiego zrobił?!-Zapytała na końcu.
-Hm... powiedzmy, że jest zwykłym podrywaczem.-Odpowiedziała zupełnie nie przejmując się stanem jego zdrowia, po czym wyszła razem z ambasadorem Konochy.
***
-Te czekanie na geninów jest strasznie upierdliwe.-Powiedział brunet do swojej towarzyszki.
-Chcesz popłakać?-Zaproponowała w odpowiedzi.
-Nie dzięki, obejdzie się, to zbyt kłopotliwe.-Uśmiechnął się.
-Ależ nie musisz się wstydzić bekso!
-Jesteś strasznie upierdliwa!-Ich kłótnia należała do tych przyjacielskich, traktowali je jak zabawę, takie ich wspólne hobby.
-A ty jak zwykle z tym twoim: "Jakie to upierdliwe.", przyznaj się. po prostu nie potrafisz się odgryźć!
-Tak, masz rację. Nic nie poradzę na to, że jesteś mistrzynią kłótni.-odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Czyli przyznajesz, że jestem w tym lepsza od ciebie?-Zapytała posyłając chłopakowi zalotne spojrzenie.
-Nigdy! Nie pozwolę by dziewczyna mnie pobiła!-Usłyszała odpowiedź.
-Jesteś tego pewien?-Przyjacielsko go popchnęła, chłopak się przewrócił i zaczął udawać jęk Kizu. Dziewczyna tylko wybuchnęła śmiechem.
-Dobra, koniec tych wygłupów, powinniśmy już wracać.-Wstał i otrzepał swoją brudną od piasku kamizelkę.
-Niestety, tym razem muszę przyznać rację.-Przestała się śmiać i przybrała poważny wyraz twarzy.-Shikamaru...
-Hm?
************
Na dziś to koniec, Muszę serdecznie podziękować Keiszy (Inazuma Eleven by L&K), która dała mi pomysł na ten labirynt z ruszającymi się lustrami. W ogóle winna jej jestem stukrotne dzięki, bo to właśnie dzięki niej zainteresowałam się Naruto. Gdyby nie ona, tego bloga by nie było(Może to i lepiej?). Dzięki kochana!
Następny rozdział będzie opowiadał o walkach półfinałowych, bo te wcześniejsze byłyby strasznie nudne.
Jego tytuł brzmi: "Jōhyō, Łuk i Dwie Katany." i będzie w następną niedziele.
Liczę na szczere komentarze!
Dzisiaj galeria Sasuke :)















1~Trening czy Randka? (GaaMats)

Tę notkę dedykuję Akari, mam nadzieję, że ci się spodoba.^^
Wyszło trochę inaczej niż miało być na początku.
Życzę miłego czytania.
PS. Tutaj, tak jak na moim blogu Matsuri jest o rok młodsza od Gaary, a nie starsza. :D
**********************
-Gaara!-Czerwonowłosy usłyszał głos brata, który już chwilę później znajdował się w jego gabinecie.-Zapomniałeś, że dziś odbywa się spotkanie jouninów? -Chłopak doskonale pamiętał co dziś za dzień, dziś miał ogłosić jakich mistrzów będą miały nowe drużyny. Wstał z krzesła i powolnym krokiem kierował się w stronę wielkiej okrągłej sali. Zawsze się tam zbierali gdy trzeba było coś ogłosić. Wszyscy ninja zasiedli przy okrągłym stole niczym rycerze króla Artura i czekali aż ich przywódca ogłosi składy nowych drużyn. Obok Kazekage stała jego ochrona oraz uczennica, która obecnie spełniała rolę asystentki. 
-Nazaro Shimuna, Yuki Hakoto oraz Shun Kenomo będą pod opieką Bakiego.
-Hai Kazekage-sama!-Trwało to jeszcze dobre piętnaście minut z powodu komplikacji związanych z nagłą śmiercią jednego shinobi. W końcu skończyli, mieli się już rozejść gdy przywódca jouninów podniósł się z siedzenia i głośno odchrząknął. Nastała cisza, uznał więc że może przemówić.
-Skoro jesteśmy tu wszyscy chciałbym poświęcić chwilę na rozpatrzenie mojego wniosku o dodanie pewnych przywilejów ważniejszym osobom naszej wioski.-Miał on na myśli długi list do Kazekage w którym opisywał komu jakie przywileje powinny się należeć, oczywiście nie pominął tam własnej osoby. Ten  oto gość to człowiek bardzo uparty, a Gaarze naprawdę nie chciało się z nim teraz dyskutować. Musiał wymyślić coś, dzięki czemu mógłby się od tego wywinąć.
-Wybacz mi Kaoro, ale musimy przełożyć to na inny raz. Mam dzisiaj bardzo ważny trening z moją uczennicą i nie mogę tego przełożyć.-Błagalnym spojrzeniem zerknął na szatynkę stojącą po jego prawej stronie. Była ona zdziwiona zachowaniem chłopaka, jednak szybko załapała o co mu chodzi i kiwnęła potakująco głową. Kaoro Shibunare był mocno zawiedziony tym, co przed chwilą powiedział mu zielonooki, cicho westchnął i razem z innymi opuścił salę. W środku zostało tylko rodzeństwo piasku i Matsuri.
-To co teraz robimy?-Zapytał z uśmiechem na twarzy Kankuro.
-Jak to co? Muszę iść teraz na trening.-Uśmiechnął się czerwonowłosy.-Kazekage nie przystoi kłamać.-Dodał po chwili.
-Może pójdziecie z nami?-Zaproponowała ciemnooka.
-Wybaczcie, ale jestem już z kimś umówiona.-Odrzekła blondynka i zniknęła za drzwiami, do kogo się tak spieszyła? Uczennica Gaary spojrzała na jego brata.
-Mam dużo papierkowej roboty, jeśli sobie teraz odpuszczę, to do waszego wesela się nie wyrobię.-Słysząc ostatnie słowa szatyna nasza para zrobiła się nieco czerwona. Gdy ich twarze powróciły do dawnych kolorów lalkarza nie było już w pomieszczeniu. Nie pozostało im więc nic innego jak ulotnić się z tego miejsca i chwilę później pojawić na polu treningowym