sobota, 5 lipca 2014

25. Decyzja

-Twój ruch-Ponaglił syna, gdy ten przez dłuższą chwilę siedział nieruchomo, wciąż widząc przed oczyma gęste, blond włosy dziewczyny. Szybko jednak otrząsnął się ze snu i ruszył srebrnym generałem umacniając w ten sposób zamek. Czas mijał szybko, milczenie przerywane było tylko krótkimi wypowiedziami jednego z mężczyzn. Minęło wiele godzin, jednak nie zaczęło się zmierzchać, otoczenie zdawało się być martwym, jedynie chmury wolno przesuwały się po niebie odbywając swoją codzienną podróż poprzez rozległe krainy, obserwując ludzi i zwierzęta. A rozgrywka toczyła się dalej...
Gracze nie odczuwali znużenia, a choć między nimi istniała cisza, nie była wcale krępująca, a pełna skupienia i przyjemna niczym orzeźwiająca, morska bryza w upalny, dzień. 
-Co się teraz dzieje z moim ciałem? - spytał po wykonaniu kolejnego ruchu pionem, jego ojciec odpowiedział ofensywnie przesuwając o dwa pola promowanego gońca.
-Jest na granicy życia i śmierci.-Powiedział krótko, choć po jego intonacji można było spodziewać się ciągu dalszego jego wypowiedzi, która owszem - nastąpiła niedługą chwilę potem.- Dla ludzi na ziemi straciłeś przytomność i utrzymujesz się w tym stanie od kilku dni, czasami zdaje się jakbyś miał się wybudzić, a czasami jakby był to już koniec.-Syn Shikaku zamyślił się przez chwilę, choć nie było to dla niego odczuwalne, czas mijał, a on powinien się śpieszyć z decyzją. Wciąż miał wiele pytań, na które sam próbował sobie odpowiedzieć, wciąż nie był pewien, do wybrania jednej z opcji ciągle brakowało mu kilku argumentów. Z jednej strony mógł być wolny od wszelkich trosk, żyć w spokoju, ale z dala od bliskich, których kochał i chciał chronić. 
-Ile?
-Nie potrafię ci powiedzieć.-Odrzekł starszy po czym obrócił pionka na drugą stronę, jednocześnie promując go.-Wszystko zależy od medyków, jak długo zdołają podtrzymać ciało przy życiu.
Znowu nastała cisza, przerywana jedynie uderzeniem bierek o planszę.
-Widzisz synu, byt ludzki stworzony jest z trzech części: Ciała, duszy oraz energii życiowej. Twoja dusza jest tutaj, ale twoje ciało i energia pozostały na ziemi, utrzymując twoje życie.-Promowanego piona przesunął o jedno pole na skos i kontynuował.- Energia jest ograniczona, ciało, bez niej zaczyna się rozkładać, jedynie dusza jest wieczna. Gdy funkcjonujesz normalnie, energia jest produkowana, ale…
-Ale gdy dusza opuszcza ciało energia przestaje być wytwarzana, prawda?- Dokończył młody strateg, podrapał się w tył głowy i wykonał swój ruch, poruszając promowaną wieżą.
-Uhm, wtedy nagromadzona energia zostaje jedynie zużywana.
-Kolejna upierdliwa sprawa…- westchnął młody Nara i uśmiechnął się w charakterystyczny sposób, choć w rzeczy samej nie było mu wcale do śmiechu. –Czy medycy potrafią stworzyć energię?
-Nie, nic nie ma takiej mocy prócz ciała zamieszkanego przez duszę. Jednak istnieje kilka technik zwiększających trwałość energii. W ten sposób można utrzymać przy życiu umierającego człowieka, pewna ilość energii starcza na dłużej, a także nie jest tak intensywnie zużywana jak podczas normalnego trybu życia. –Wykonał kolejny ruch, a zbitą figurę swojego syna położył na trawie obok siebie.-Jednak nigdy nie wiadomo jak długo to potrwa. Jeśli cała twoja energia zostanie zużyta nie będziesz już mógł w żaden sposób wrócić.
-Kłopotliwe…- Ziewnął i położył się na ziemię ignorując ruch, jaki właśnie miał wykonać.- Jeśli nic nie zrobię moja śmierć będzie tylko kwestią czasu… jeśli jednak wybiorę życie… będzie tak jak dawniej.
-Twoje życie utrzymuje się już na zaledwie ostatkach energii, dlatego musisz zdecydować w tej chwili. Szach-Ustawił gońca na polu za wieżą, atakując jednocześnie króla młodszego gracza. Shikamaru mógł jedynie osłonić Klejnotowego generała (tak nazywa się król mniej doświadczonego gracza-dop. Aki), gdyż żaden inny ruch nie gwarantował przetrwania króla. Jednak póki co, siedział spokojnie i przypatrywał się planszy obmyślając kolejne ruchy. 

***

Tymczasem na ziemi wszyscy nieco się uspokoili, wszyscy za wyjątkiem medyków, którzy jako jedyni znali dokładny stan chłopaka. Nawet matka Shikaru nie posiadała dokładnych informacji co do czasu jaki mu pozostał. Tsunade często przebywała w szpitalu studiowała stare księgi, a w wolnym czasie dodawała otuchy bliskim stratega. Temari coraz częściej wychodziła na zewnątrz, kupowała kwiaty, a czasem nawet wracała na noce do wynajętego przez hokage mieszkania.
Teraz właśnie, przechodząc jedną z uliczek, prowadzących do centrum medycznego, spotkała Hinatę. Dziewczyna mimo wysokiej temperatury była ubrana w gruby, biały kożuch, a w ręce trzymała torbę z zakupami.
-Ohayou Temari-sama!- Przywitała się lekko schylając głowę, ambasadorka Suny odwzajemniła ukłon, a następnie obie skierowały się w tą samą stronę.-Jak się czuje Shikamaru?- Zapytała po chwili ciemnowłosa.
-Wciąż jest nieprzytomny…- Blondynka spuściła głowę.-Czasem wydaje mi się, że za chwilę się obudzi, innym razem, że już odchodzi.-Mała łza zakręciła się w jej oku, jednak towarzyszka Jouninki tego nie dostrzegła.
-Będzie dobrze.- Biało oka posłała jej przyjacielski uśmiech.- On po prostu potrzebuje trochę czasu.
-Tylko, że jego czas się kończy.-Tym razem nie potrafiła powstrzymać łez, które w większej już ilości zaczęły otulać twarz kobiety swoimi delikatnymi wodnymi mackami.- Lekarze tego nie mówią, ale widać że stoi na granicy.-Młodsza z nich położyła rękę na ramieniu przyjaciółki w geście pocieszenia.
-Może na takiego nie wygląda, ale Shikamaru zawsze radził sobie z wszystkimi problemami, nie tylko swoimi, często pomagał innym nawet jeśli nie musiał. Teraz też da radę, uwierz w niego.-Uśmiechnęła się do niej po raz ostatni, a następnie pożegnawszy się, skręciła w alejkę prowadzącą do budynku Hokage.
Może dziedziczka potężnego rodu Hyuga miała rację? Może rzeczywiście i tym razem Shikamaru  wyjdzie z tego cało, ale póki co, wszelkie wątpliwości mąciły jej myśli.
-BAKA!- Wykrzyczała i z swojej niemocy upadła na kolana uderzając pięściami w chodnik, łzy skapywały na ziemię tworząc niewielką, mokrą plamę.- On się nie podda…- Jeszcze chwilę trwała w takiej pozycji a następnie, nie zważając na przechodniów, przewróciła się na bok, a następnie obróciła na plecy i leżała tak bez ruchu przez kilka minut. Akurat przez niebo wędrowała niewielka chmurka, nie miała konkretnego kształtu, była puszysta i śnieżnobiała. Nic nie przedstawiała, a jednak przyciągała uwagę blondynki, często widziała jej podobne i lekceważyła je, ta jednak płynęła przez nieograniczony błękit spokojniej, wolniej niż inne. Co prawda pogoda nie była wcale wietrzna, ale ta chmura była niezwykle leniwa na tle reszty, które już dawno pozostawiły ją w tyle popychane przez wiatr. Gdyby miały one oczy, pewnie przypatrywałaby się  wiecznie zabieganym ludziom, wykonującym swoje codzienne obowiązki. Kunoichi zmrużyła oczy i ponownie zaczęła dokładniej przyglądać się chmurce, ta wciąż niewiele się poruszyła, teraz jednak zdawało się kobiecie, że obłok ma nieco inny kształt, trochę wydłużony. Po chwili niewielka część jakby się od niego oderwała i z wszelkich sił starała zawrócić, jednak on nie pozwolił oddalić się postrzępionemu fragmentowi, więc ostatecznie niewielka część utrzymywała oba te kawałki razem…. Całość przypominała teraz nieco ananasa.  Jednak dziewczyna obserwując obłok, wcale nie dostrzegała w nim kształtu owocu…
-A kiedy patrzę w niebo widzę twoją twarz…- szepnęła po czym podpierając się powoli wstała z ziemi, a gdy się otrzepała ruszyła dalej w kierunku szpitala.


***

-Shizune!- Zawołała blondynka, jak zwykle siedząc za swoim biurkiem. Przed nią stała napoczęta butelka sake i stos, jak zwykle nieuporządkowanych, papierów.  Młoda kobieta w mgnieniu oka zjawiła się przed Hokage.
-Hai Tsunade-sama??-Ciemnowłosej jak zwykle towarzyszyła mała świnka, na którą to, na chwilę, przeniosła spojrzenie czcigodna, Piąta uśmiechnęła się delikatnie w kierunku zwierzątka, a następnie znów powiodła wzrokiem na postać młodej medyczki. Niedługo jej zajęło dokładne przyjrzenie się swojej asystentce, jak zwykle miała rozpuszczone, krótkie włosy i absolutnie nie podkreślający kobiecych kształtów strój.
-Mam do ciebie sprawę…- Jej ton był nieco tajemniczy, mówiła spokojnie, wcale się nie śpiesząc, ale właśnie to wzbudzało ciekawość u drugiej kobiety.
-Tak?- Zapytała ciemnowłosa, gdy Tsunade przez dłuższą chwilę nie kontynuowała, najwidoczniej starając się jakoś ubrać w słowa swoje myśli.
-A właściwie nazwałabym to propozycją.-Znów na chwilę przerwała, jednak tym razem trwało to zdecydowanie krócej. – Co powiesz na awans?- Shizune ze zdumienia otworzyła szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w słowa blondynki. Jednak nie mogła w pełni osądzić sytuacji nie znając szczegółów, dlatego nie wyraziła nazbyt szczególnie swojej radości, która i tak wcale nie była taka wielka.
-Chciałabym abyś objęła po mnie urząd Głównego Medyka Konohy. – Wciąż mówiła spokojnie, ale widać było, że zaprzestała prób upiększenia swojej wypowiedzi i ogłosiła to w bardzo prosty sposób. 
-Pani Tsunade… Czy przypadkiem nie za dużo pani wypiła? -Spytała uczennica, swoim groźnym spojrzeniem wskazując na butelkę sake.
- Mówię poważnie.-Teraz zdawała się być poważniejsza, złożyła ręce tak, by dłonie stykały się jedynie opuszkami palców, a łokcie oparła na blacie.-Z roku na rok przybywa papierkowej roboty, a jako Hokage nie mogę ciągle przebywać w przychodni. Chciałabym abyś przejęła moje stanowisko, jesteś bardzo dobrym medykiem, a do tego moją uczennicą.-Wydawało się, że poprzez swoje słowa wyraża dumę, co oczywiście dostrzegła ciemnowłosa właścicielka świnki.
-Jestem bardzo wdzięczna.-skłoniła głowę dziękując.-Ale czy nie uważa pani, że Sakura lepiej by się nadawała?- Blondynka cicho westchnęła.
-Sakura jest niesamowita, to prawda… Ale brakuje jej jeszcze doświadczenia, jest za młoda. Poza tym ona wciąż musi się wiele nauczyć, a ty jesteś już przeszkolona.-Przy wypowiadaniu ostatnich słów chwyciła za butelkę i nalała trochę do kieliszka.-Poza tym nikt nie jest lepszy od ciebie w truciznach.-Dodała ciszej, uwzględniając także doskonałą władzę Shizune nad igłami.
-Przykro mi, ale się nie zgodzę.-Odrzekła oschle.- Sądzę, że wojna wystarczająco wyszkoliła Haruno, a moje trucizny wcale nie są tak dobre.- Założyła ręce na piersi, co oznaczało, że zamierza trwać przy swoim przekonaniu.­­­
-Dlaczego nie chcesz przyjąć mojej propozycji?- Znów rzuciła prosto z mostu zamiast owijać w bawełnę bawiąc się formalnymi i grzecznościowymi słówkami.
- Widzi pani… Jakiś czas temu myślałam o swojej przyszłości.-Zaczęła swoją krótką opowieść, a szefowa przyglądała  się jej uważnie.- Ale doszłam do wniosku, że podoba mi się obecny stan rzeczy. Innymi słowy wolę pozostać asystentką Hokage i ci pomagać, niż zdobywać tytuły. Dlatego proszę, by wstrzymała pani swoją decyzję i wzięła pod uwagę Haruno Na  twarzy Tsunade malowało się zrozumienie, Shizune skłoniła się, a wychodząc, aby nie odstępować od swych codziennych zwyczajów, dodała.- Poza tym, jeśli nie będę pani pilnować, wioska liścia upadnie w  zaledwie dzień
-Jak uważasz…- westchnęła Godaime, gdy Ciemnowłosa zniknęła jej już oczu, po czym wypiła porządnego łyka trunku. „Teraz będę musiała szukać kogoś innego…”

***

Uchyliła lekko drzwi i weszła do środka sali, jak zwykle wszystko było śnieżnobiałe, co podkreślało panującą tam sterylność. Przy łóżku siedziała matka chłopaka i gładziła go po włosach niczym małe jeszcze dziecko.
-Ohayou Gozaimasu!-Skłoniła się starszej kobiecie, a ta tylko skinęła głową. - Co mówili medycy?-Spytała spokojnym głosem, nie spodziewając się żadnej zaskakującej czy też niezwykłej informacji.
-Nic się nie zmieniło, ponoć wszystko jest dobrze, ale widać, że lekarze są niespokojni.-Ostatnie słowa powiedziała nieco przestraszona, bo gdy lekarze okazują takie emocje, znaczy to, iż jest coś na rzeczy.
Ostatnie dni ciągłego czuwania znacznie zbliżyły do siebie te dwie kobiety, które teraz, pełne rozpaczy dzieliły ze sobą smutki. Choć na ogół były twarde i nie do złamania, ta sytuacja zmiękczyła ich serca i nie ważąc na to, czy w jakikolwiek sposób zmieni się postrzeganie ich jako nieustępliwe lub wręcz okrutne i bezlitosne, nie wstydziły się okazywać emocji przepełniających ich serca. 
-Będzie dobrze...- Kunoichi przysiadła na krześle z drugiej strony łoża i wpatrywała się w śpiącą twarz bruneta.-Będzie dobrze...-Powtórzyła próbując uwierzyć w prawdziwość swoich słów, ale i tym razem miała złe przeczucie.

***

-Potężna burza piaskowa została zaobserwowana w nocy, dziesięć mil na północ od wioski.-Złożył raport jeden z shinobich wioski piasku, kazekage westchnął cicho, przeszukując każdy skrawek swojej pamięci.
-Dobrze, możesz odejść.- Rucił po chwili, a gdy ninja zniknął za drzwiami, przemówił do Kankuro, który do tej pory cały czas stał cicho z boku, obserwując zaistniałą sytuację.-To już drugi raz w tym miesiącu, zbliża się coś niedobrego...-Pokiwał głową, a następnie ukrył twarz w dłoniach, próbując zebrać myśli w jedną logiczną całość. Tydzień temu był ten pierwszy raz, kiedy niepokojąca burza zerwała się na północy, była wystarczająco silna, aby wszystkie pustynne zwierzęta w popłochu uciekały na południe i skrywały w ludzkich siedliskach, gdzie nigdy nie miały zwyczaju się znajdować. Było to dość niezwykłe zjawisko, gdyż stworzenia te były nader wytrzymałe i zwykle różnego rodzaju piaskowe wichry nie były im straszne. Ludzie którzy napotkali te istoty, próbujące skryć się najczęściej w niewielkich i ciemnych zakamarkach starych szop, w beczkach lub innych skrzynkach, widzieli w ich oczach przeogromny strach przepełniający ich drobne serca.
-Jesteś pewien?-Spytał z nadzieją jego starszy brat, choć w rzeczywistości znał już odpowiedź na to pytanie, szanse na to, że to tylko jedna z tych niezwykle rzadkich burz, były niewielkie. Tym bardziej, że zdarzenie to powtórzyło się dwukrotnie w ostatnim czasie.
-Tak, zawołaj drużynę Bakiego, niech sprawdzą co się tam dzieje.-Nakazał wciąż chowając twarz, widać było że nie ma pojęcia co robić. Dodatkowym problemem było to, iż ta burza była znacznie bliżej, niż pierwsza i istniało prawdopodobieństwo, że jeśli powstanie kolejna tak silna zamieć, może ona zagrażać osadzie.
-Tych młodzików?-Przerwał rozmyślania brata. Rzeczywiście drużyna Baki'ego powstała stosunkowo niedawno, a jej staż nie wynosił więcej niż pół roku. Choć w grupie tej nie znajdował się żaden ninja, którego zdolności byłyby poniżej normy, to ich siła nie mogła równać się z siłą rodzeństwa piasku, dawniej także trenowanym przez tegoż Jounina.-Jeśli naprawdę to coś poważnego, to nie powinieneś ich tam wysyłać.
-Masz rację...-Otworzył pierwszą od góry szufladę i szybko przewertował znajdujące się w niej papiery.-...Ale nie mam nikogo innego.-Równo z zakończeniem swojej wypowiedzi zatrzasnął szufladkę i przekręcił kluczykiem dwa razy w prawo, zostawiając go w zamku.
-A ANBU ?-Grupa ta może nie była tak liczna, jak siły specjalne Hokage czy innych Kage, ale wciąż funkcjonowała. Ilość ich nie przekraczała kopy, ale wraz z tym wzrastała jakość świadczonych przez nich usług. Tylko najlepsi z najlepszych otrzymywali tytuł elitarnego ninja, jednak nowa posada zawsze wiązała się z wielkimi poświęceniami z ich strony.

Początkującego ANBU wpierw czekało specjalne szkolenie, niezależnie od tego, czy byłby to najwybitniejszy z ninja czy zaledwie dobrze zapowiadający się chłopiec. (O dziwo w ANBU Wioski Piasku nie było żadnej kobiety) Podczas obowiązkowego kursu poznawali dogłębnie anatomię człowieka, będącą najważniejszym z przedmiotów, musieli także przechodzić różnego rodzaju testy sprawnościowe (m.in. na bieganie, gdyż ich szybkość była niezwykle ważna) czy  lekcje z dziedziny Geografii. Aby w żadnym zakątku ziemi nie dało się zaskoczyć członka ANBU, taki ninja znać musiał każdy krzaczek, każdą kępkę trawy oraz każde, nawet najmniejsze ziarenko piasku, unoszące się w powietrzu bądź osiadłe na ziemi.
Po przejściu szkolenia, trwającego około pół roku, młody ANBU znów znikał z życia swojej rodziny, czasami nie mając nawet czasu się z nią zobaczyć. Kolejne 6 miesięcy nazywano czasem treningu, ćwiczono wtedy wytrzymałość, precyzję, siłę, oraz inne praktyczne cechy przydające się podczas walk.
- Niech będzie, ale mam nadzieję, że niepotrzebnie ich wzywam.- Poczuł dłoń brata na swoim ramieniu.
-Ja też...-Wypowiedział te słowa, patrząc bez celu w ścianę znajdującą się na przeciw niego.-Ale jeśli rzeczywiście to coś poważnego, to trzeba będzie powiadomić  inne wioski o możliwym zagrożeniu.
-Tak, jednak póki co, to nasz wewnętrzny problem.


***

Sakura weszła do szpitalnego gabinetu, w którym aktualnie przebywała wielmożna oraz jej asystentka. Pokłoniła się jej lekko i zasiadła naprzeciw, na jednym z stojących tam krzeseł obitym skórą w kolorze indygo. 
-Przyszłam zdać raport.-Zakomunikowała, miała na myśli omówienie stanu pacjentów szpitala i przekazanie dokumentów Tsunade, aby ta mogła dokładnie przyjrzeć się kartotece chorych. Przypominało to nieco codzienne "obrady" grupy lekarzy z ordynatorem, z tą różnicą, że grupę lekarzy zastępowała młoda medic-ninja, a ordynatora, główny medyk wioski.- Sahitou Obitama, Sanjou Sakimito oraz Raizu Kasute przyniesieni zostali w zeszły piątek około godziny 12:00 z poodu licznych oparzeń drugiego i trzeciego stopnia spowodowanych walką z grupą ninja z kraju trawy, rany zostały opatrzone maścią z górskiej lilii fushou, a następnie zabandażowane. Widać wyraźną poprawę, najpewniej do wypisu za trzy dni.-Przesunęła ku starszej kobiecie teczkę z ustawionymi w kolejności kartami pacjentów. Kolejny był...-Ponami Sukedo, operacja wycięcia wyrostka robaczkowego została przeprowadzona wczoraj, pacjent ma dobre samopoczucie, dostanie wypis dziś wieczorem, zdjęcie szwów za dwa tygodnie.-Piąta póki co nie odzywała się, czasem kiwała tylko głową wertując kartki.
-Kolejna to Nanami Sukujibe, trafiła do nas z  swędzącą wysypką dziś rano, w wyniku drapania powstały rany. Użyłam okładu z liści fasoli brandzyńskiej (nie paczcie na nazwy, zmyśliłam je - dop. Aki)
-Co było przyczyną?-Spytała Godaime nie odwracając wzroku z papierów.
-Nie mogliśmy tego stwierdzić, pacjentka uważa, że nie wie co mogło ją wywołać, jednak po dokładnych badaniach nie uznano wysypki za zakaźną.-Wszystko zdawało się być na dobrej drodze do wyleczenia, ale z lekka niespokojny wyraz twarzy różowo-włosej zdradzał co innego.- Problem stanowi jednak tendencja chorej do drapania swędzących miejsc.
-Zaproponowaliście zabandażowanie?
-Tak, jednak kobieta nie zgadza się na to.-No tak, można było się tego domyślić. Nic nie zagrażało życiu owej Nanami więc miała pełne prawo odmówić założenia bandaży.-W takim wypadku nie wiem co mam zrobić.- ale najwyraźniej Tsunade nie miała takiego problemu...
- Musisz nauczyć się radzić sobie w takich sytuacjach, uwierz mi, że miałam tysiące podobnych sytuacji.-Uśmiechnęła się na wspomnienie dawnych dni, kiedy dopiero zaczynała nauki. Do dziś pamięta staruszka, który miał wielkie opory przed wejściem do wanny przed operacją, ponieważ woda w środku ponoć zasysała wodę znajdującą się w nim... O tak, to zdecydowanie był jeden z ciekawszych przypadków i choć brzmi to strasznie nienaturalnie, to zdarzenie, rzeczywiście miało miejsce. Często tak jest, że patrzymy czy czytamy o jakiś przypadkach z życia codziennego i myślimy sobie "Ale to głupie... przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach..." ale uwierzcie, że większość z tych rzeczy ma swoje miejsce w prawdziwym życiu życiu...
- W takiej sytuacji -Kontynuowała swoją wypowiedź po krótkiej przerwie na wspominanie.-musisz założyć jej na ręce kołnierze, dokładnie takie same jak psom, ale tak, aby nie byłą w stanie ich zdjąć.
-Nie rozumiem...-powiedziała kunoichi wciąż zastanawiając się o co chodzi blondynce.
-To proste... załóż jej kołnierze nie mówiąc ani słowa, a następnie oznajmij, że może iść do domu.-Zrobiła kolejną przerwę tym razem przeznaczając ją na wyobrażenie sobie odpowiedniej scenki.
Młoda kobieta, mieszczanka siedzi na łóżku posyłając lekko zdziwione spojrzenia lekarce, która chwilę temu założyła jej kołnierze na ręce.
-Może już pani iść do domu, wypis jest w recepcji- Mówi pani doktor, a nieco zdezorientowana pacjentka wstaje i podchodzi do drzwi. Próbuje chwycić gałkę, jednak nie może,gdyż plastikowe kołnierze są  za długie i w żaden sposób jej nie dosięga. Następnie odwraca się oburzona i składa swoje zażalenia medyczce...
-Kiedy zacznie się skarżyć wystarczy powiedzieć "przecież nie chciała pani bandaży..." To powinno wystarczyć.-Sakura skinęła głową, choć zazwyczaj zachowywała się delikatniej w stosunku do chorych, ale gdy chodzi o zdrowie pacjenta lekarz jest zdolny do wszystkiego.-Dobrze, kto następny
- Dzisiaj, dokładnie dwie godziny temu, zgłosili się nauczyciele Akademii, a także ich wychowankowie. Ekipa medyków stwierdziła zatrucie pokarmowe spowodowane nieświeżą żywnością. Wszyscy dostali leki i nikt nie został zatrzymany w szpitalu.
-Hm...  wygląda na to, że to już koniec.-Chciała już wstać, ale przypomniała sobie o jeszcze jednym pacjencie , będącym pod opieką Sakury. - A tak.... jeszcze Shikamaru, czemu nie dałaś mi jego karty?
- mam ją tutaj.- przez cały czas, koperta z jego nazwiskiem trzymana była w zaciśniętych dłoniach Haruno.-Nie jest z nim najlepiej...-Wyjęła z środka kilka papierów i przewracając kartki, szukała odpowiedniej strony, po czym ułożyła na biurku przed piątą.-Do godzin porannych dnia dzisiejszego, środy 7 lipca nie zauważono żadnych zmian. Poranne leczenie medycznym ninjutsu nie zostało przyjęte przez jego organizm.-Mówiła bardzo poważnie, próbując w ten sposób traktować go jak zwykłego pacjenta a nie jak przyjaciela, nie było to jednak zbyt skuteczne, gdyż patrząc wiej oczy można było dostrzec gromadzące się tam łzy. - A to oznacza....
-że to już koniec.-Sprostowała Tsunade schylając głowę.-Ile czasu?
-Według obliczeń jego energia powinna skończyć się kilka dni temu, nie wiemy czemu tak długo wytrzymał, ale patrząc na jego obecny stan, to jedynie kwestia godzin.-Głos jej się załamywał, choć używała wszelkich sił by zachować wymaganą powagę.
-Temu leniowi nigdy się nie spieszyło...-W ten sposób nieco uspokoiła Sakurę wywołując niewielki uśmieszek na jej mokrej twarzy.
-Szansę na wybudzenie się są niewielkie, mniej niż 5% , a z każdą godziną maleją...-Powiedziała przez łzy, mimo że Nara nie był jej jakoś specjalnie bliski, nie chciała go tracić, zresztą tak jak cała reszta 11 Konohy. Każdy chciał aby ten wielki leń, który swoim bezustannym marudzeniem był bardziej upierdliwy niż to, na co akurat cię skarżył, pozostał wśród nich. Stracili już Neji'ego i nie chcieli by kolejny z nich odszedł do krain wiecznego szczęścia... Bo choć śmiertelne życie pełne jest utrapień przypominających wyboje na z pozoru prostej drodze, jest w swojej niedoskonałości wspaniałe i piękne. 
-On.... nie przeżyje do rana.-kolejny potok łez zalał jej bladą twarz, Tsunade tylko spuściła wzrok, chciała jakoś pocieszyć dziewczynę, ale sama ledwo powstrzymywała emocje przed ujawnieniem się na oczach różowowłosej. 
Zazwyczaj Godaime wszystkie problemy zatapiała w alkoholu, dlatego poczekała chwilę, aż młoda medyczka nieco się uspokoi,  odesłała ją do domu, zapewniając, że powiadomi matkę chłopaka o jego stanie, a następnie powiedziała do kobiety stojącej obok, w kącie gabinetu.
-Shizune... przynieś mi sake.


***

To takie kłopotliwe... westchnął w myślach, chciał już to zakończyć, ale decyzja była ciężka. Niechętnie chciał wracać, ale nie potrafił też tak po prostu zostawić tych, których kochał. Ten wybór.... nie spodziewał się, że będzie tak trudny.
-Jeez...-Ziewnął, nie spuszczając wzroku z planszy. Jeszcze raz przed sobą zobaczył jakby widmo kobiety, a następnie głowę zaczęły zalewać mu obrazy przyjaciół i wspomnienia spędzonych z nimi chwil.-Mimo wszystko...- Zaczął i położył rękę na złotym generale, którego przesunął do przodu na skos.-...muszę chronić króla.-Posłał ojcu przyjacielski uśmiech i nim się obejrzał, zaczął powoli znikać... Nie tyle jego ciało stawało się przeźroczyste, ale jakby przemieniało się w małe cząstki, które unosząc się w powietrzu, kierowały się w stronę właściwego ciała chłopaka.
- Jestem z ciebie dumny synu...-Rzekł Shikaku, gdy postać syna coraz bardziej rozpływała się w błękicie.
-Kiedyś dokończymy naszą grę.-Oznajmił młodu Nara, a chwilę potem ostatnia cząsteczka, przypominająca kształtem motyla, odleciała za horyzont. Były Strateg skinął głową.
-Tak, kiedyś ją dokończymy...


***
Niedługo potem Tsunade zjawiła się przed drzwiami do sali trzynastej, w tej chwili zaczynała już wierzyć w pechowość tej liczby. Z środka nie dochodziły żadne odgłosy, a i na zewnątrz było cicho, jakby wszystko zamilkło czekając na werdykt. Nawet wiatr, który wdarł się do środka przez otwarte okno zdawał się być tylko małym zefirkiem, odlatującym w innym kierunku, uciekając od parszywego oddechu śmierci.
Blondynka pchnęła drzwi do przodu. Zebrane wewnątrz matka i dziewczyna skierowały na czcigodną swe spojrzenia przepełnione nadzieją, choć nieco już przytłumioną przez czas, który z każdą chwilą zabierał im wiarę. Mimo towarzyszącego jej, nieprzyjemnego nastroju, zachowywała się neutralnie, jak przystało na specjalistę w swoim zawodzie. W powietrzu unosiło się jednak napięcie, a wyczekujący, wbity w piątą wzrok dwóch kobiet, omal nie doprowadził do ujawnienia przez nią swoich własnych uczuć. Żal jej było chłopaka, jak i jego rodziny, przyjaciół, Temari... Wszyscy oni cierpieli już wystarczająco, aby dokładać im kolejnych ciężarów.
-Yoshino, proszę chodź...-Oznajmiła spokojnym głosem,  swoje jasnobrązowe tęczówki zatrzymując wpierw na twarzy ciemnowłosej, później przenosząc na zielonooką, trzymającą bruneta za rękę.
Mimo wszystko Temari potrafiła odczytać z na pozór nie zdradzającej emocji twarzy, skrywające się pod spodem prawdziwe "ja" cycastej medyczki. Starała się jednak opanować i w tym celu ścisnęła mocniej dłoń ukochanego."Będzie dobrze" Powtarzała co chwila w myślach"będzie dobrze..." jednak można się było domyślić, że to założenie dalece odbiegało od prawdy.
-Proszę, powiedz nam obu.-Nalegała, a Tsunade, widząc w jej oczach swoją przegraną, odpuściła bez walki.
-Niech będzie.-Spuściła lekko głowę w niemal niezauważalnym geście, próbując przypomnieć sobie całe "przemówienie" przygotowane w ten sposób, by nie przekazać przerażających faktów w zbyt drastyczny sposób.-Gdy do nas trafił, jego stan był bardzo ciężki.-Przed oczami Temari pojawiły się krwawe obrazy, przedstawiające ciężko rannego Narę, na wskroś przebitego przez olbrzymi shuriken jednego z wrogich ninja.-Przeszedł kilka operacji i po dwóch tygodniach jego stan polepszył się. Jest stabilny, jednak nadal nie wybudził się-Tak, minęło półtorej miesiąca, od kiedy Shikamaru trafił do szpitala, nic jednak nie wskazywało na to, że go opuści.
-Jakie są szansę?-Spytała zrozpaczona Yoshino, a jej oczy zalewane były przez potok łez. Pomimo starań Hokage, kobiety domyślały się prawdy. 
-Zważając na czas, jaki przebywa już w śpiączce...-Tu urwała, a choć wiedziała, że w ten sposób jeszcze bardziej je zamartwia, słowa, które miała właśnie wypowiedzieć nie przechodziły jej przez gardło. Zebrała w sobie siły, zacisnęła pięść i spojrzawszy prosto w oczy matki chorego, powiedziała-Jeśli nie teraz, to nigdy.

*****************
Hejka!
Rozdział tak szybko, bo wakacje ^^, ciekawe jak później będzie...
Mam nadzieje, że się wam spodobał XD
Za pomysł z grą w Shogi dzięki wielkie Keisz-san :3
Teraz przez czas jakiś mnie nie będzie... (Obóz dla kujonów (-_\\\)
A wy jak spędzacie wakacje?
Dużo zdrówka :*
Aki

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i fajnie wszystko opisane czekam na next i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zostałaś nominowana na http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/p/liebster-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie fajny rozdział.Bardo lubię ShikaTema,a raczej ich KOCHAM <3
    Czekam na kolejny.Myśle że napiszesz przed końcem wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :**
      Kolejna fanka tego paringu, już cię lubię ^^
      Wow, ja w wakacje staram się nie myśleć XD
      Aki
      PS. Zrobię co w mojej mocy by tak się stało, dzięki tobie przysiadam właśnie do rozdziału (ale póki co 0% ;-; )

      Usuń
  4. Fajowo blog o ShikaTema.Tak się ciesze że Wiktoria dały mi do niego linka i miała racje strasznie fajnie piszesz.I widzę że moje siostry dały komentarze.Ehh jakie one superaśne.A co do bloga to jest on zajębisty.Myśle że niedługo wstawisz next.Czekam i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka.Bardo fajny rozdział oraz blog.Czekam na next i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś extra że piszesz te rozdziały i nie mogę się doczekać następnych

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaa! Kiedy next?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam!
    Twój blog został zareklamowany na spisie Świat Blogów Narutomania (Post: Naruciak nr. 369). Dziękuję, że zgłosiłaś się do nas :) Zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów.

    Pozdrawiam,
    Vanai z Świat Blogów Narutomania

    OdpowiedzUsuń

Hejka!
A więc dotarłeś aż do samego dołu, masz moje gratulacje. ^^
W każdym bądź razie, teraz czeka cię najtrudniejsze zadanie. Widzisz może takie białe, prostokątne pole na dole?? Jeśli tak, to naciśnij tam. Teraz możesz wykazać się zdolnością pisania na klawiaturze i napisać co sądzisz o tym, co przeczytałeś. Na koniec naciśnij przycisk "Opublikuj" i to już cała filozofia.
Buziaki :*
Aki
PS. Spam proszę pisać w odpowiedniej zakładce o tytule "SPAM".