-Zacznijmy od tego,
że nas wysłuchasz.-Widocznie jej duma była urażona, gdyż nic nie odpowiedziała.
Mówił spokojnie, wyobrażał sobie natomiast, że próbuje pogodzić się z Temari. "Punkt
1. Najważniejsze to zachować spokój."-Jak dobrze wiesz, jesteśmy
shinobi z Wioski Liścia oraz Wioski Piasku, a ty tak naprawdę nazywasz się
Pawafuru Taisei. Oprócz mnie i Temari są tu jeszcze Kankuro No Sabaku z Suny
oraz Kanashi Akogare, znana ci także pod imieniem Tsuyoi Taisei.-Dopiero teraz
podniosła wzrok na zaginioną siostrę, szukała jej tyle lat, szukała i do
dzisiejszego dnia nie mogła odnaleźć. Poczuła nagle przychodzące ciepło, coś co
ogrzewało ją od środka, jakieś uczucie... Szczęście? Czy to właśnie to? Było to
odczucie prawie całkiem jej obce, powróciły wspomnienia, raz tylko czuła się
właśnie tak jak teraz. Szczelna maska ukrywała to, co teraz znajdowało się w
niej. Ten pierwszy raz, była ranna, ale szczęśliwa. Wtedy spełniło się jej
marzenie, a teraz była związana i całkiem bezbronna, a przed nią jej własna
siostra. Uczucie ciepła szybko odeszło i zastąpił je chłód, złość oraz gniew.
Jak mogła? Tsuyoi stała i uśmiechała się ciepło do niej, rozpoznała ją... i ...
pozwoliła na jej... cierpienie. Unieruchomili ją za pomocą grubego sznura,
który ocierał się o starą pomarszczoną skórę jednocześnie tworząc liczne
skaleczenia i zadrapania. W pewnym momencie nie wytrzymała i zacisnęła zęby z
przeszywającego ją bólu, udawali, że tego nie widzą.-Przybyła tutaj tylko i
wyłącznie na naszą prośbę, chcemy pokoju.-Ignorowała go, nie obchodziło ją to,
czego od niej żądali. "Upierdliwa baba, trzeba będzie spróbować
inaczej, kłopotliwe..."-Nie sądzisz, że atak na nas i nasze wioski to
zły pomysł?-Haitō nie powstrzymała się od lekkiego uśmiechu.
-Spełniło się moje
marzenie, to mi wystarczy.-Shikamaru głośno westchnął, staruszki i te ich
myślenie...
-Wiele ludzi może
zginąć, a ciebie to nie obchodzi?!-Do akcji włączył się Kankuro, chciał jeszcze
coś dodać jednak Kanashi powstrzymała go ruchem ręki.
-Nie popełniajmy
dwa razy tego samego błędu.-Ujrzała błysk w oku siostry.-Pawafuru, możesz
zaprzestać zemsty, ona do niczego nie prowadzi.-Spojrzała w głąb szafirowych
oczu związanej kobiety i uśmiechnęła się do niej.-Zemsta prowadzi tylko do
śmierci...
-Bólu i kolejnej
zemsty.-Dokończyła za nią. Kiedy umierała, prosiła siostrę by ta, nigdy więcej
nie dążyła do zemsty, bo to właśnie ona daje. Potem cierpienie i płacz, to
wszystko jest błędnym kołem. Zabijesz, zemszczą się, twoi bliscy pomszczą
ciebie i tak w kółko. Wiec czy warto zabijać?
Cała reszta była
pod podziwem umiejętności dyplomatycznych staruszki, jeśli można to tak nazwać. "Wystarczyło
tylko, by ze sobą porozmawiały, kłopotliwe..." I w tym momencie
chłopaka olśniło. "Wystarczyło, że z sobą porozmawiały. Temari
ja... nie odpuszczę." Postanowił, że nie da odejść dziewczynie,
zrobi dla niej wszystko, tylko niech ona będzie przy nim... niech go nie
zostawi... Popatrzył w górę na sklepienie jaskini, drgało. Coś było nie tak,
wymienił z Kankuro porozumiewawcze spojrzenie i ten przemówił.
-Przepraszam, że
przerwę tę wzruszającą scenę, ale musimy działać szybko. Chcemy wiedzieć, czy
nadal będziesz kontynuować swoją zemstę czy poniechasz jej i zawrzemy
rozejm.-Skinęła głową w jego stronę, na znak, że zgadza się z ich wolą.-Dobrze,
rozwiąż ją Nara.-Brunet niechętnie wstał i mamrocząc coś pod nosem wykonał
zadanie.
-A więc pozwólcie,
że wrócę do moich poddanych i obwieszczę im nową wiadomość.-Kobieta z powodu
odrętwienia chwiejnym krokiem udała się w stronę "sali tronowej".
Shinobi zaczęli szeptać między sobą.
-Musimy mieć ją na
oku, nigdy nie wiadomo.
-Słowa są puste,
dopiero czyny mówią o człowieku.
-A coś ty taki
mądrala, Nara?
-Przymknij się.
-Tylko niech nas
nie zauważy.-Odwrócili się w stronę kobiet.-Idziemy, a wy ukryjcie się w jakimś
lepszym miejscu. Później was znajdziemy.-Temari ostrożnie wstała.
-Dobrze.-Chwyciła
Akogare pod rękę i lekko kuśtykając powolnym krokiem udały się w głąb
korytarza.
-Poradzą
sobie.-Zapewniał ciemnooki lalkarza, widząc jego zaniepokojony wyraz twarzy.
***
Matsuri wyruszyła
razem z drużyną na misję, spieszyli się niesamowicie. Tak, jakby bali się, że
przybędą za późno, bo tak rzeczywiście mogło się zdarzyć. Można też powiedzieć,
iż czuła się trochę nieswojo wykonując zadanie wraz z egzaminatorem. Właśnie
on, Hito Shojikina, znów wkroczył do akcji (mówiłam, że go polubiłam-dop.
autorki). Będzie to idealna okazja do przedstawienia jego prawdziwych
umiejętności, oczywiście tylko wtedy, gdy będzie to konieczne. Skakali gdzieś w
koronach drzew jeden obok drugiego, równym tempem. Było całkiem ciepło, ale nie
gorąco, delikatny wietrzyk orzeźwiał ich spocone twarze zimnym podmuchem.
Trochę im jeszcze tylko brakowało, aby przekroczyli granice Kraju Wiatru i
znaleźli się na terenach tzw. "ziemi niczyjej". Po godzinie
iluzjonista zaproponował krótki postój, podczas tej oto krótkiej przerwy zaczął
prezentować swoje sztuczki z kartami, wszystkim im podobała się ta rozrywka.
Pozwalała na choćby chwilę uwolnić się od szarego, nudnego, ale i
niebezpiecznego świata. Jednak wszystko co dobre, zawsze znajdzie swój koniec,
po niedługiej chwili dziewczyny odłączyły się od grupy i zagłębiły się w
gęstwinach ciemnego lasu w poszukiwaniu zapasów na dalszą drogę. Na tę misję
została wysłana czwórka shinobih: znani nam Hito, Matsuri i Waizu oraz jeszcze
jeden chunin, który swój egzamin zdał już rok wcześniej. Wszyscy byli dobrymi
przyjaciółmi, no może prócz kapitana, którego na razie starali się dopiero
poznać. Jego życie nadal było skryte tajemnicą, a jak to ciekawskie dzieci,
chcieli oni za wszelką cenę ją odkryć.
***
Haitō udała się
więc do swoich poddanych, jej intencje były jak najbardziej szczere. Miała
teraz za zadanie rozkazać wojownikom zaprzestania ataku. Nie wiedziała jednak,
że ktoś ją śledzi, każdy jej ruch, każdy oddech, każde słowo było pod nadzorem
dwójki shinobi. Tylko jeśli powie coś innego niż miała... to jak ją ukażą? Znów
zwiążą? Tym razem ich strategia by nie wypaliła, mimo wszystko poddanych Pani
było wielu. W sali słychać było przechodzące szepty w stylu "Pani
wróciła!!" były one przepełnione jednocześnie radością jak i zaskoczeniem.
Nie podlegało zwątpieniu, iż ktoś ją porwał, więc dlaczego mogła wrócić.
-Gdzie Pani
była?-Zapytał Hokoto pocierając swoją kozią bródkę.
-Nie martwcie
się!-Przemówiła swoim donośnym głosem.-Już jestem i nic mi się nie stało.-Na te
słowa większa część zebranego tam ludu odetchnęła z ulgą.-Jest jednak sprawa, o
której muszę zwami porozmawiać...Pamiętacie pewnie historię jak powstała ta
wioska, niektórych z was sprowadzałam tu osobiście całe wieki temu. Wiecie też,
że moje prawdziwe imię jest wam nieznane, dziś jednak stwierdziłam, że czas
ujawnić tę tajemnice. Otóż nazywano mnie niegdyś Pawafuru, wraz z moją siostrą
Tsuyoi szukałyśmy zemsty. W wyniku różnych wydarzeń nasze drogi rozeszły się, a
ja nieudolnie starałam się ją odnaleźć. Wszystkie moje próby kończyły się
porażką. Od tego dnia zapragnęłam jeszcze większej zemsty, straciłam siostrę.
Bałam się, że ona już nie żyje. Jednak dziś nastał ten cudowny
dzień.-Uśmiechnęła się szeroko.-Moja siostra Tsuyoi powróciła, a ja zmieniłam się.
Wraz z nią powróciły moje wspomnienia, wiem co było złe, a co dobre. Teraz wiem
już tyle, że nie mogę zrealizować planu zemsty. Jesteście bardzo mi bliscy i
nie chcę was stracić. Zemsta jest bardzo skomplikowana, zaczyna się od jednej
osoby, a przechodzi do tysięcy. Tuż obok zemsty kroczy śmierć i cierpienie.
Czekaliśmy wiele lat na jej spełnienie, ale czy to oznacza, że czekaliśmy te
wszystkie lata na naszą śmierć? Proszę wiec was otwórzcie swoje serca na nową
naukę jaką będę wam głosić, bodźmy dobrzy dla wszystkich. Wybaczmy im to co oni
nam zrobili, a oni wybaczą nam nasze grzech. Żyjmy w pokoju i przyjaźni, bez
sporów. -Uśmiechnęła się do nich w ten sposób, w jaki uśmiechają się wszystkie
starsze babcie do swoich wnucząt. Zresztą tą małą wioskę można było porównać do
jednej, wielkiej rodziny. Ona traktowała ich jak swoje własne dzieci i kochała
ich całym sercem, może miłość ta nie była zawsze okazywana, a jej zachowania
czasem były dziwne, ale wiadomo, że niektóre staruszki są nieco świrnięte. Oni
natomiast czcili ją niczym Boga, matkę wszystkich mieszkańców wioski. Była
kwiatem, którego śnieżnobiałe płatki rozświetlały nawet najciemniejsze z
tuneli. Tak więc jak zareagowali na wiadomość Pani?
Nastąpiła chwila
dłuższego milczenia, po chwili cichy szept, którego echo odbijało się od
szarych ścian. Kolejne szepty, liczba "szeptaczy" zwiększała się z
każdą sekundą. mimo wszystko, wiadomość jaką przed chwilą usłyszeli, była dość
niespodziewana. Po upływie kilku minut i wspólnej naradzie mieszkańców, do
Haitō podszedł dowódca straży.
-Droga Pani,
jesteśmy bardzo szczęśliwi, że odnalazła Pani swoją siostrę. Daje nam to
nadzieję, że i nasi bracia się odnajdą, mimo to chcemy pokazać innym co oznacza
nasz ból. Nie łatwo jest go znieść, o czym sama wiesz bardzo dobrze czcigodna
Haitō. Ty odnalazłaś swoje szczęście, ale my nadal żyjemy w bólu. Poniechałaś
swą chęć do zemsty, bo spotkałaś bliską ci osobę. Jeśli będziesz potrafiła
sprowadzić tu osoby, na których nam zależy my poprzemy ciebie i zmienimy swoje
zamiary. Nasze cele są różne i zarazem sprzeczne, nie możemy iść w jednej
parze. Teraz, jesteśmy wrogami. Możesz wyjść spokojnie za drzwi, ale potem, gdy
tylko ktoś ze straży cię zobaczy, nie będzie się wahał i zabije cię na miejscu
za zdradę Wioski. -Po chwili obrócił się w stronę jednego ze strażników i
szepnął mu coś do ucha. Odbiorca jego słów swoją mimiką twarzy wyraził
zdziwienie, jednak nie minęła sekunda, a jego wygląd powrócił do przeciętnego.
Najwyraźniej słowa,któremu przekazał były rozkazem, gdyż już po chwili,
zaskoczona tym faktem kobieta została otoczona przez wojowników. Nic jednak nie
powiedziawszy zgodziła się na pójście z nimi, prowadzili ją w kierunku, dobrze
znanej nam wszystkim celi, gdzie to wcześniej więzieni byli Shikamaru i Temari.
Dotarli do ostatnich drzwi, za którymi czekała najpewniej śmierć głodowa, lub
co najmniej cierpienie, wilgoć, smutek i ta cholerna samotność, z którą żyła
przez tyle lat... Nie chciała już wracać do tych czasów, chciała wreszcie
poczuć czym jest to rodzinne ciepło o którym tak często się mówi. Jak za
dotknięciem magicznej różdżki przed oczyma stanęły jej obrazy z dalekiej
przeszłości. Przypomniały jej się czasy, kiedy wraz z siostrą zbierały ludzi i
tworzyły dla nich broń oraz zbroje, kiedy dawały im wszystkim nadzieję na
lepsze dni...mimo iż chciały zemsty, były blisko siebie... Czy to można było
nazwać tą rodzinną więzią łączącą ludzi? Były wściekłe, samotne i zrozpaczone,
a jednocześnie szczęśliwe z samego faktu, że mogą być blisko siebie. Bo nie ma
nic ważniejszego niż rodzina, nie ważne jakby wielka ona nie była, to właśnie
ona jest przy nas w trudnych chwilach i zna nas najlepiej na świecie, bo jest z
nami od chwili naszych narodzin, po śmierć...a w niektórych przypadkach nawet
jeszcze dłużej...
************
Urwał się film ;P
No cóż... na
wstępie powiem wam wszystkim hejka!! No i przepraszam, że tak późno, ale miałam małe problemy z bloggerem.
No i przepraszam,
że tak krótko, ale to specjalnie, bo resztę zostawiam na następny
rozdział, który...
no właśnie, nie do
końca wiem kiedy się pojawi...Coś ostatnio nie mam pomysłu na pomysły Shiki, no
i niestety muszę usunąć większość tego co już napisałam bo mi ni pasuje... ;_;
A na dziś to
koniec, serdecznie zapraszam na kolejny rozdział pod tytułem..."Krew i
Łzy."~Oczywiście wtedy kiedy się pojawi ;)
Do zobaczenia!! :*
Aki
Doskonały przykład wierności...
OdpowiedzUsuńMało ShikaTema, ale i tak ciekawie.
Julin685
fajna notka ale za mało ShikaTema
OdpowiedzUsuńżycze weny
Za mało Shikatema ;-; Bardzo za mało.
OdpowiedzUsuńKilka literówek, ale nie ważne :)
Ogólnie jest okej :)
Lubisz Igrzyska Śmierci?
Zapraszam ^^
http://hunger-games--mockingjay.blogspot.com/
Wszyscy piszą, że ich za mało, ale skoro raz czegoś brakuje to potem będzie aż za dużo :*
UsuńDzięki ^^
Lubię to
Na pewno zajrzę
Aki
Ja jestem po prostu uzależniona od twojego bloga!!! Wcześniej pisałaś sporo o ShikaTema, tu zajęłaś się bardziej fabułą, co dowodzi o twoich ambicjach. Nie piszesz cały czas shikamaru i temani shika tema shikatem i tak w kółko. Opisujesz fabułę dzięki temu,czytanie twoich wypocin jest nie z miernie interesujące i pochłaniające.
UsuńZapraszam na moje dwa blogi, może ci sie spodobają ;)
zudutki.blogspot.com
jadowitezolwie.blogspot.com
Weny życzy ZuDu;););)
Heh, chyba potrafię powiedzieć tylko dziękuje! ^^
UsuńPrzez ten czas kiedy pisałam mój styl trochę się rozwinął i zmienił, dlatego też opisuję także akcję, ale jak tylko skończę rozdział, to "coś" się wydarzy ^^
Może... jak znajdę czas w przyszłym tygodniu to przeczytam, choć jak zauważyłam to twoje blogi są jeszcze "świeże" xd
W takim razie życzę powodzenia i dużo weny, która przyda się każdemu pisarzowi. No i czasu, bo jeszcze mamy ten nasz rok szkolny ;d
Aki
53 yr old Accountant I Tessa Ferraron, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like Body of War and Taekwondo. Took a trip to Tyre and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. zobacz teraz
OdpowiedzUsuńadwokat rzeszow cennik
OdpowiedzUsuń