niedziela, 15 grudnia 2013

22. Spotkanie po latach.

-Zacznijmy od tego, że nas wysłuchasz.-Widocznie jej duma była urażona, gdyż nic nie odpowiedziała. Mówił spokojnie, wyobrażał sobie natomiast, że próbuje pogodzić się z Temari. "Punkt 1. Najważniejsze to zachować spokój."-Jak dobrze wiesz, jesteśmy shinobi z Wioski Liścia oraz Wioski Piasku, a ty tak naprawdę nazywasz się Pawafuru Taisei. Oprócz mnie i Temari są tu jeszcze Kankuro No Sabaku z Suny oraz Kanashi Akogare, znana ci także pod imieniem Tsuyoi Taisei.-Dopiero teraz podniosła wzrok na zaginioną siostrę, szukała jej tyle lat, szukała i do dzisiejszego dnia nie mogła odnaleźć. Poczuła nagle przychodzące ciepło, coś co ogrzewało ją od środka, jakieś uczucie... Szczęście? Czy to właśnie to? Było to odczucie prawie całkiem jej obce, powróciły wspomnienia, raz tylko czuła się właśnie tak jak teraz. Szczelna maska ukrywała to, co teraz znajdowało się w niej. Ten pierwszy raz, była ranna, ale szczęśliwa. Wtedy spełniło się jej marzenie, a teraz była związana i całkiem bezbronna, a przed nią jej własna siostra. Uczucie ciepła szybko odeszło i zastąpił je chłód, złość oraz gniew. Jak mogła? Tsuyoi stała i uśmiechała się ciepło do niej, rozpoznała ją... i ... pozwoliła na jej... cierpienie. Unieruchomili ją za pomocą grubego sznura, który ocierał się o starą pomarszczoną skórę jednocześnie tworząc liczne skaleczenia i zadrapania. W pewnym momencie nie wytrzymała i zacisnęła zęby z przeszywającego ją bólu, udawali, że tego nie widzą.-Przybyła tutaj tylko i wyłącznie na naszą prośbę, chcemy pokoju.-Ignorowała go, nie obchodziło ją to, czego od niej żądali. "Upierdliwa baba, trzeba będzie spróbować inaczej, kłopotliwe..."-Nie sądzisz, że atak na nas i nasze wioski to zły pomysł?-Haitō nie powstrzymała się od lekkiego uśmiechu.
-Spełniło się moje marzenie, to mi wystarczy.-Shikamaru głośno westchnął, staruszki i te ich myślenie...
-Wiele ludzi może zginąć, a ciebie to nie obchodzi?!-Do akcji włączył się Kankuro, chciał jeszcze coś dodać jednak Kanashi powstrzymała go ruchem ręki.
-Nie popełniajmy dwa razy tego samego błędu.-Ujrzała błysk w oku siostry.-Pawafuru, możesz zaprzestać zemsty, ona do niczego nie prowadzi.-Spojrzała w głąb szafirowych oczu związanej kobiety i uśmiechnęła się do niej.-Zemsta prowadzi tylko do śmierci...
-Bólu i kolejnej zemsty.-Dokończyła za nią. Kiedy umierała, prosiła siostrę by ta, nigdy więcej nie dążyła do zemsty, bo to właśnie ona daje. Potem cierpienie i płacz, to wszystko jest błędnym kołem. Zabijesz, zemszczą się, twoi bliscy pomszczą ciebie i tak w kółko. Wiec czy warto zabijać?
Cała reszta była pod podziwem umiejętności dyplomatycznych staruszki, jeśli można to tak nazwać. "Wystarczyło tylko, by ze sobą porozmawiały, kłopotliwe..." I w tym momencie chłopaka olśniło. "Wystarczyło, że z sobą porozmawiały. Temari ja... nie odpuszczę." Postanowił, że nie da odejść dziewczynie, zrobi dla niej wszystko, tylko niech ona będzie przy nim... niech go nie zostawi... Popatrzył w górę na sklepienie jaskini, drgało. Coś było nie tak, wymienił z Kankuro porozumiewawcze spojrzenie i ten przemówił.
-Przepraszam, że przerwę tę wzruszającą scenę, ale musimy działać szybko. Chcemy wiedzieć, czy nadal będziesz kontynuować swoją zemstę czy poniechasz jej i zawrzemy rozejm.-Skinęła głową w jego stronę, na znak, że zgadza się z ich wolą.-Dobrze, rozwiąż ją Nara.-Brunet niechętnie wstał i mamrocząc coś pod nosem wykonał zadanie.
-A więc pozwólcie, że wrócę do moich poddanych i obwieszczę im nową wiadomość.-Kobieta z powodu odrętwienia chwiejnym krokiem udała się w stronę "sali tronowej". Shinobi zaczęli szeptać między sobą.
-Musimy mieć ją na oku, nigdy nie wiadomo.
-Słowa są puste, dopiero czyny mówią o człowieku.
-A coś ty taki mądrala, Nara?
-Przymknij się.
-Tylko niech nas nie zauważy.-Odwrócili się w stronę kobiet.-Idziemy, a wy ukryjcie się w jakimś lepszym miejscu. Później was znajdziemy.-Temari ostrożnie wstała.
-Dobrze.-Chwyciła Akogare pod rękę i lekko kuśtykając powolnym krokiem udały się w głąb korytarza.
-Poradzą sobie.-Zapewniał ciemnooki lalkarza, widząc jego zaniepokojony wyraz twarzy.

***
Matsuri wyruszyła razem z drużyną na misję, spieszyli się niesamowicie. Tak, jakby bali się, że przybędą za późno, bo tak rzeczywiście mogło się zdarzyć. Można też powiedzieć, iż czuła się trochę nieswojo wykonując zadanie wraz z egzaminatorem. Właśnie on, Hito Shojikina, znów wkroczył do akcji (mówiłam, że go polubiłam-dop. autorki). Będzie to idealna okazja do przedstawienia jego prawdziwych umiejętności, oczywiście tylko wtedy, gdy będzie to konieczne. Skakali gdzieś w koronach drzew jeden obok drugiego, równym tempem. Było całkiem ciepło, ale nie gorąco, delikatny wietrzyk orzeźwiał ich spocone twarze zimnym podmuchem. Trochę im jeszcze tylko brakowało, aby przekroczyli granice Kraju Wiatru i znaleźli się na terenach tzw. "ziemi niczyjej". Po godzinie iluzjonista zaproponował krótki postój, podczas tej oto krótkiej przerwy zaczął prezentować swoje sztuczki z kartami, wszystkim im podobała się ta rozrywka. Pozwalała na choćby chwilę uwolnić się od szarego, nudnego, ale i niebezpiecznego świata. Jednak wszystko co dobre, zawsze znajdzie swój koniec, po niedługiej chwili dziewczyny odłączyły się od grupy i zagłębiły się w gęstwinach ciemnego lasu w poszukiwaniu zapasów na dalszą drogę. Na tę misję została wysłana czwórka shinobih: znani nam Hito, Matsuri i Waizu oraz jeszcze jeden chunin, który swój egzamin zdał już rok wcześniej. Wszyscy byli dobrymi przyjaciółmi, no może prócz kapitana, którego na razie starali się dopiero poznać. Jego życie nadal było skryte tajemnicą, a jak to ciekawskie dzieci, chcieli oni za wszelką cenę ją odkryć.
***
Haitō udała się więc do swoich poddanych, jej intencje były jak najbardziej szczere. Miała teraz za zadanie rozkazać wojownikom zaprzestania ataku. Nie wiedziała jednak, że ktoś ją śledzi, każdy jej ruch, każdy oddech, każde słowo było pod nadzorem dwójki shinobi. Tylko jeśli powie coś innego niż miała... to jak ją ukażą? Znów zwiążą? Tym razem ich strategia by nie wypaliła, mimo wszystko poddanych Pani było wielu. W sali słychać było przechodzące szepty w stylu "Pani wróciła!!" były one przepełnione jednocześnie radością jak i zaskoczeniem. Nie podlegało zwątpieniu, iż ktoś ją porwał, więc dlaczego mogła wrócić.
-Gdzie Pani była?-Zapytał Hokoto pocierając swoją kozią bródkę.
-Nie martwcie się!-Przemówiła swoim donośnym głosem.-Już jestem i nic mi się nie stało.-Na te słowa większa część zebranego tam ludu odetchnęła z ulgą.-Jest jednak sprawa, o której muszę zwami porozmawiać...Pamiętacie pewnie historię jak powstała ta wioska, niektórych z was sprowadzałam tu osobiście całe wieki temu. Wiecie też, że moje prawdziwe imię jest wam nieznane, dziś jednak stwierdziłam, że czas ujawnić tę tajemnice. Otóż nazywano mnie niegdyś Pawafuru, wraz z moją siostrą Tsuyoi szukałyśmy zemsty. W wyniku różnych wydarzeń nasze drogi rozeszły się, a ja nieudolnie starałam się ją odnaleźć. Wszystkie moje próby kończyły się porażką. Od tego dnia zapragnęłam jeszcze większej zemsty, straciłam siostrę. Bałam się, że ona już nie żyje. Jednak dziś nastał ten cudowny dzień.-Uśmiechnęła się szeroko.-Moja siostra Tsuyoi powróciła, a ja zmieniłam się. Wraz z nią powróciły moje wspomnienia, wiem co było złe, a co dobre. Teraz wiem już tyle, że nie mogę zrealizować planu zemsty. Jesteście bardzo mi bliscy i nie chcę was stracić. Zemsta jest bardzo skomplikowana, zaczyna się od jednej osoby, a przechodzi do tysięcy. Tuż obok zemsty kroczy śmierć i cierpienie. Czekaliśmy wiele lat na jej spełnienie, ale czy to oznacza, że czekaliśmy te wszystkie lata na naszą śmierć? Proszę wiec was otwórzcie swoje serca na nową naukę jaką będę wam głosić, bodźmy dobrzy dla wszystkich. Wybaczmy im to co oni nam zrobili, a oni wybaczą nam nasze grzech. Żyjmy w pokoju i przyjaźni, bez sporów. -Uśmiechnęła się do nich w ten sposób, w jaki uśmiechają się wszystkie starsze babcie do swoich wnucząt. Zresztą tą małą wioskę można było porównać do jednej, wielkiej rodziny. Ona traktowała ich jak swoje własne dzieci i kochała ich całym sercem, może miłość ta nie była zawsze okazywana, a jej zachowania czasem były dziwne, ale wiadomo, że niektóre staruszki są nieco świrnięte. Oni natomiast czcili ją niczym Boga, matkę wszystkich mieszkańców wioski. Była kwiatem, którego śnieżnobiałe płatki rozświetlały nawet najciemniejsze z tuneli. Tak więc jak zareagowali na wiadomość Pani?
Nastąpiła chwila dłuższego milczenia, po chwili cichy szept, którego echo odbijało się od szarych ścian. Kolejne szepty, liczba "szeptaczy" zwiększała się z każdą sekundą. mimo wszystko, wiadomość jaką przed chwilą usłyszeli, była dość niespodziewana. Po upływie kilku minut i wspólnej naradzie mieszkańców, do Haitō podszedł dowódca straży.
-Droga Pani, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że odnalazła Pani swoją siostrę. Daje nam to nadzieję, że i nasi bracia się odnajdą, mimo to chcemy pokazać innym co oznacza nasz ból. Nie łatwo jest go znieść, o czym sama wiesz bardzo dobrze czcigodna Haitō. Ty odnalazłaś swoje szczęście, ale my nadal żyjemy w bólu. Poniechałaś swą chęć do zemsty, bo spotkałaś bliską ci osobę. Jeśli będziesz potrafiła sprowadzić tu osoby, na których nam zależy my poprzemy ciebie i zmienimy swoje zamiary. Nasze cele są różne i zarazem sprzeczne, nie możemy iść w jednej parze. Teraz, jesteśmy wrogami. Możesz wyjść spokojnie za drzwi, ale potem, gdy tylko ktoś ze straży cię zobaczy, nie będzie się wahał i zabije cię na miejscu za zdradę Wioski. -Po chwili obrócił się w stronę jednego ze strażników i szepnął mu coś do ucha. Odbiorca jego słów swoją mimiką twarzy wyraził zdziwienie, jednak nie minęła sekunda, a jego wygląd powrócił do przeciętnego. Najwyraźniej słowa,któremu przekazał były rozkazem, gdyż już po chwili, zaskoczona tym faktem kobieta została otoczona przez wojowników. Nic jednak nie powiedziawszy zgodziła się na pójście z nimi, prowadzili ją w kierunku, dobrze znanej nam wszystkim celi, gdzie to wcześniej więzieni byli Shikamaru i Temari. Dotarli do ostatnich drzwi, za którymi czekała najpewniej śmierć głodowa, lub co najmniej cierpienie, wilgoć, smutek i ta cholerna samotność, z którą żyła przez tyle lat... Nie chciała już wracać do tych czasów, chciała wreszcie poczuć czym jest to rodzinne ciepło o którym tak często się mówi. Jak za dotknięciem magicznej różdżki przed oczyma stanęły jej obrazy z dalekiej przeszłości. Przypomniały jej się czasy, kiedy wraz z siostrą zbierały ludzi i tworzyły dla nich broń oraz zbroje, kiedy dawały im wszystkim nadzieję na lepsze dni...mimo iż chciały zemsty, były blisko siebie... Czy to można było nazwać tą rodzinną więzią łączącą ludzi? Były wściekłe, samotne i zrozpaczone, a jednocześnie szczęśliwe z samego faktu, że mogą być blisko siebie. Bo nie ma nic ważniejszego niż rodzina, nie ważne jakby wielka ona nie była, to właśnie ona jest przy nas w trudnych chwilach i zna nas najlepiej na świecie, bo jest z nami od chwili naszych narodzin, po śmierć...a w niektórych przypadkach nawet jeszcze dłużej...
************
Urwał się film ;P
No cóż... na wstępie powiem wam wszystkim hejka!! No i przepraszam, że tak późno, ale miałam małe problemy z bloggerem. 
No i przepraszam, że tak krótko, ale to specjalnie,  bo resztę zostawiam na następny rozdział, który...
no właśnie, nie do końca wiem kiedy się pojawi...Coś ostatnio nie mam pomysłu na pomysły Shiki, no i niestety muszę usunąć większość tego co już napisałam bo mi ni pasuje... ;_;
A na dziś to koniec, serdecznie zapraszam na kolejny rozdział pod tytułem..."Krew i Łzy."~Oczywiście wtedy kiedy się pojawi ;)
Do zobaczenia!! :*
Aki

8 komentarzy:

  1. Doskonały przykład wierności...
    Mało ShikaTema, ale i tak ciekawie.

    Julin685

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna notka ale za mało ShikaTema
    życze weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Za mało Shikatema ;-; Bardzo za mało.
    Kilka literówek, ale nie ważne :)
    Ogólnie jest okej :)
    Lubisz Igrzyska Śmierci?
    Zapraszam ^^
    http://hunger-games--mockingjay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy piszą, że ich za mało, ale skoro raz czegoś brakuje to potem będzie aż za dużo :*
      Dzięki ^^
      Lubię to
      Na pewno zajrzę
      Aki

      Usuń
    2. Ja jestem po prostu uzależniona od twojego bloga!!! Wcześniej pisałaś sporo o ShikaTema, tu zajęłaś się bardziej fabułą, co dowodzi o twoich ambicjach. Nie piszesz cały czas shikamaru i temani shika tema shikatem i tak w kółko. Opisujesz fabułę dzięki temu,czytanie twoich wypocin jest nie z miernie interesujące i pochłaniające.

      Zapraszam na moje dwa blogi, może ci sie spodobają ;)

      zudutki.blogspot.com
      jadowitezolwie.blogspot.com


      Weny życzy ZuDu;););)

      Usuń
    3. Heh, chyba potrafię powiedzieć tylko dziękuje! ^^
      Przez ten czas kiedy pisałam mój styl trochę się rozwinął i zmienił, dlatego też opisuję także akcję, ale jak tylko skończę rozdział, to "coś" się wydarzy ^^
      Może... jak znajdę czas w przyszłym tygodniu to przeczytam, choć jak zauważyłam to twoje blogi są jeszcze "świeże" xd
      W takim razie życzę powodzenia i dużo weny, która przyda się każdemu pisarzowi. No i czasu, bo jeszcze mamy ten nasz rok szkolny ;d
      Aki

      Usuń
  4. 53 yr old Accountant I Tessa Ferraron, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like Body of War and Taekwondo. Took a trip to Tyre and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. zobacz teraz

    OdpowiedzUsuń

Hejka!
A więc dotarłeś aż do samego dołu, masz moje gratulacje. ^^
W każdym bądź razie, teraz czeka cię najtrudniejsze zadanie. Widzisz może takie białe, prostokątne pole na dole?? Jeśli tak, to naciśnij tam. Teraz możesz wykazać się zdolnością pisania na klawiaturze i napisać co sądzisz o tym, co przeczytałeś. Na koniec naciśnij przycisk "Opublikuj" i to już cała filozofia.
Buziaki :*
Aki
PS. Spam proszę pisać w odpowiedniej zakładce o tytule "SPAM".