niedziela, 24 listopada 2013

19. Kukiełka.

Eskortowało ich kilkoro starszych ludzi, szli licznymi korytarzami. Rozpoznawali niektóre z nich, szli przed jej oblicze. To ona miała zdecydować co z nimi zrobią, choć najpewniej zabiją. Po co? Dla zemsty, tylko co oni im takiego zrobili? W tym momencie weszli do znanego im, oślepiającego korytarza pełnego ametystów i innych kamieni. "W co my się wpakowaliśmy? Na pewno wyjście z tego wszystkiego będzie kłopotliwe." Zostały im już tylko wielkie złote drzwi i ją ujrzą-Czcigodną Haitō. Tym razem spojrzą na nią jak na boga podczas sądu ostatecznego. Matkę, która zadecyduje o ich karze, tylko jaki popełnili błąd? Co zrobili źle? Tym razem nie trzeba było pukać, drzwi same otworzyły się przed nimi. Tak jak poprzednio, czerwony dywan prowadził do tronu, na którym siedziała królowa. Obrazek jak z bajki, najpiękniejszego snu, wszystko byłoby świetnie gdyby nie fakt, że zapewne niedługo zginą z rąk tej kobiety. Może to miał być dla nich zaszczyt? Zostać zabitym przez samą panią Haitō, to naprawdę wielkie wyróżnienie. Wiedzieli jedno-muszą wyjść z tego bagna. Ona, cały czas jeszcze na niego obrażona, nie miała ochoty wyciągać ręki na zgodę, tylko po to by uratować siebie i jego od śmierci. Wolała umrzeć jak na ninja przystało niż się z nim godzić.
-Witajcie!-Przywitał ich ten sam dostojny głos.-Cieszę się, że znów się spotykamy. Tym razem powód naszego spotkania jest inny. Na początku chciałabym wam bardzo podziękować za uratowanie naszej wioski. Gdyby nie wy, nie mielibyśmy tutaj wody.-Mówiła jak gdyby nigdy nic.-Domyślacie się pewnie, że nie przypadkiem wlałam do środka źródła pięć litrów kwasu, prawda? To wszystko było tylko po to, aby ściągnąć was tutaj. Potrzebne nam były ważne osobistości z tych dwóch największych wiosek. Niech wielcy Kage też poczują ten ból, ból po utracie ważnej osoby. Tyle ludzi padło z ich rąk, dobrych ludzi. Giną codziennie, niezależnie od tego czy mają rodzinę, przyjaciół czy ukochanych. Nikt nie zwraca na to swojej uwagi, nikogo to nie obchodzi. A bliscy miesiącami cierpią. Hm...Zobaczmy kogo tu mamy... Siostra piątego Kazekage i dodatkowo ambasadorka Suny oraz główny strateg Konohy, no muszę przyznać, że to niezły łup. Zobaczymy jak będą cierpieć wasi bliscy gdy odejdziecie do świata martwych. Nie musicie się martwić, wyślemy tam wasze ciała.-Obydwoje wojownicy stali niewzruszeni.
-Dobrze.-Powiedział chłopak.-Tylko czy może nam pani powiedzieć, dlaczego chce pani zemsty?-Zapytał nie zapominając o zwrotach grzecznościowych.
-Oczywiście, sama nie chciałabym zginąć nie wiedząc za co. Związana jest z tym pewna historia, nie powinnam wam jej opowiadać, ale i tak niedługo odejdziecie z tego świata więc nic mi nie zaszkodzi.-Uśmiechnęła się szatańsko.- Jak wiecie, woda ze źródła nie jest zwykłą wodą, a łzami. Łzami założycielki tej wioski, miała ona dużą rodzinę. Były to czasy gdy wioski jeszcze nie istniały. Jej rodzinę zabito na jej własnych oczach, była wtedy jeszcze małym dzieckiem. Cudem udało jej się przeżyć, wraz z nią uratowała się jej siostra. Razem przeszły przez życie pragnąc zemsty. Udało im się, dokonały tego do czego dążyły. Tyle, że założycielka tej wioski umarła podczas tej wielkiej walki, pewnie zastanawiacie się jak założyła wioskę skoro była martwa. Otóż została pogrzebana w piasku, a wcześniej napojona łzami identycznymi do tych znajdujących się w źródle. Po przebudzeniu z trudem wydostała się na zewnątrz i ruszyła w świat szukając siostry. Zwiedziła prawie cały świat jednak po jej towarzyszce nie było nawet śladu. Zebrała ludzi pragnących zemsty i zaczęła ich szkolić na doskonałych ninja. Tak uformowała się wielka armia ludzi chcących pomścić swoich braci. Na początku mieliśmy zaatakować Konohę, ale ktoś nas zdradził więc wymyśliliśmy ten oto plan, jeśli będzie trzeba pozbędziemy się wszystkich mieszkańców po kolei. Wy jesteście pierwsi!-Ostatnie słowa wysyczała w sposób jaki to robi Orochimaru. Można było śmiało przyznać, że z wyglądu bardzo go przypominała: pomarszczona twarz, długie czarne włosy oraz jasne szaty, tyle że ona była o wiele piękniejsza, mimo tej wielkiej nienawiści w jej sercu.
-To ty jesteś założycielką wioski.-Powiedział spokojnie chłopak tym razem pomijając grzeczność.- Haitō to twoje przybrane imię, prawda? Z tego co wiem, to imię oznacza osobę dzielną. Zdradzisz nam swoje prawdziwe?
-Nie tym tonem! Nie powinno to cię interesować! Skuć ich i zaprowadzić do klatki! Jutro po południu osobiście ich zabiję, a na pierwszy ogień pójdzie ten mądry chłopiec...-Ninja posłusznie zabrali się za wykonywanie polecania. Przeszli przez kilka pomieszczeń i zostali dosłownie wrzuceni do metalowej celi. Związano im ręce by nie mogli wykonywać żadnych pieczęci oraz zabrano im jakąkolwiek broń. Mieli oni dość sporą ochronę, nie mogli tak po prostu uciec sobie niezauważeni. Dziewczyna miała teraz wielką ochotę zarzucić mu, że to przez niego się tam znaleźli. Gdyby podjęli się walki, na pewno by przegrali, ale mieli by szansę na ucieczkę. Przez tego durnego lenia siedzą w więzieniu i czekają, aż łaskawie ich zabiją. Mają czas do jutrzejszego popołudnia. Jeśli nie uda im się uciec będzie po nich. Brunet usiadł po turecku i mimo oporu kajdanek złożył ręce w charakterystycznym dla niego geście myślenia. "Ugh! Jakie to kłopotliwe! Mamy niewiele czasu, sami sobie nie poradzimy, potrzebujemy pomocy, tylko jak...?! Czy to zwój przywołania?!" Nie zmieniając pozycji zagadał do obrażonej na niego Temari.
-Co jest w tym zwoju?-Wskazał głową na rolkę papieru. Co dziwne ich broń była przechowywana w tym samym miejscu co więźniowie.
-Marionetka od Kankuro.-Nie odwróciła się nawet w jego stronę. "Baby są takie upierdliwe. Beznadzieja. Tak samo jak ta Haitō, jej historia wydaje mi się być jakaś znajoma. Chcieli zaatakować Konohę, to pewnie ta nieznana wioska przez którą musiałem opracowywać taktykę obronną. O w cholerę! Już wiem! Legenda o Dwóch Siostrach. Jedna z nich umarła, druga przeżyła, jednak ciała tej pierwszej nie znaleziono. Ona musi być Pawafuru, a ta druga to Kanashi Akogare. Wyglądają identycznie, i ta ich broń: Haitō ma miecz Tsuyoi, a Kanashi tę laskę co zmienia się w kosę Pawafuru. Do tego białe kimono spod którego wystaje zbroja. Można by ją tu sprowadzić, może obyło by się od trupów. Tylko, że od części pisemnej egzaminu ta staruszka zniknęła. To takie kłopotliwe! " Po długiej chwili milczenia poświęconej na myślenie chłopak znów się odezwał.
-Do czego miała ci służyć ta marionetka?-W jego głosie usłyszeć było można nutkę kpiny. Mówił takim tonem tylko po to by nie zepsuć sobie humoru, miał nadzieję, że blondynka też go jeszcze do końca nie straciła.
-Co cię tak śmieszy?! Ja nie widzę do tego nawet najmniejszego powodu. Zwój dał mi Kankuro tylko po to bym napisała kiedy będę wracała, inaczej nie puściłby mnie na tę misję. -Mówiła najkrócej jak potrafiła, trudno było jej się powstrzymywać. W normalnych okolicznościach już dawno kłóciłaby się z młodym Narą, musiała pamiętać o tym, że była na niego obrażona. Nie miała ochoty się z nim godzić, nie w takiej sytuacji.
-Dasz radę ją przywołać?!-"Co ten Nara chce do cholery zrobić?! Z tak mała kukiełką się nie uwolnimy. No chyba, że byłby tu mój brat on jest w tym świetny. Założę się, że takim malutkim ptaszkiem (marionetka była w kształcie ptaka, mniej więcej tak jak u starszej Chiyo-dop. aut.) wymordowałby wszystkich strażników."
-Może... Po co ci ona?!-Shikamaru głośno westchnął.
-Temari...-Powiedział szeptem tak, by nie zwrócić na siebie uwagi ochroniarzy.-Zrozum, jeśli znajdziemy coś do pisania, możemy wysłać wiadomość do piasku. Do czasu ich przybycia zdążymy się uwolnić, ale raczej wątpię byśmy uciekli z tego miasta. Prawie wszystkie drzwi otwierają się tylko za pomącą pieczęci. Do tego korytarze są bardzo zawiłe, trudno będzie znaleźć wyjście, ale mam plan.-Dziewczyna uniosła jedną brew.
-Słucham mądralo.-Tym razem zdobyła się na odwrócenie głowy.
-Pamiętasz gdy na czas egzaminu na chunina przyjechałem do Suny?-Dziewczyna lekko się uśmiechnęła wspominając tamte chwile.-Opowiadałaś mi historię o dwóch siostrach. Jedną z nich poznałaś już wieki temu-Kanashi.
-Tak, to ona opowiedziała mi tę historię.-Jej wyraz twarzy wskazywał na duże skupienie i powagę.
-Drugą poznaliśmy niedawno.-Czekał, aż dziewczyna dopowie sobie resztę.
-Haitō.-Z trudem wypowiedziała te imię.-Nawet jeśli, to co to zmienia?
-Mówiła, że szukała swojej siostry, jeśli sprowadzimy ją tutaj, może nie będzie trzeba zabijać wszystkich mieszkańców.-Dziewczyna popatrzyła mu prosto w oczy.
-Raczej w to wątpię, oni nie są ludźmi, którzy dużo myślą. Gdyby tak było zrobiliby z nami coś innego, a nie uroczyście zabijali. Zresztą chcesz zmarnować tę jedną szansę na wysłanie wiadomości posyłając po jedną staruszkę?!
-Przyprowadzi ją Kankuro, więcej osób rzucałoby się w oczy, a to nie jest wojna.-Jego ton głosu mówił, że jest nieco znudzony.
-Nie mogę ryzykować życia mojego brata.-Odpowiedziała mu i znów odwróciła głowę w przeciwną stronę.
-Ninja codziennie ryzykują życiem na przeróżnych misjach, tak jest i tym razem. Bez pomocy, nigdy stąd nie wyjdziemy, a trzeba też brać pod uwagę fakt że nie mamy żadnego jedzenia. Chyba nie wątpisz w jego umiejętności?!-Ostatnie zdanie wypowiedział z kpiną w głosie.
-Niech ci będzie, ale panie geniuszu jeśli teraz przywołam tę marionetkę strażnicy na pewno się skapną.-Odpowiedziała mu tak, jakby przed chwilą mówił o stworzeniu planety jak o czymś banalnie łatwym. Tak, jakby próbował jej wmówić, że scenariusz filmu długometrażowego pisze się w 10 minut. Trochę z niedowierzaniem, a trochę ze śmiechem, bardzo trudne do opisania.
-Nie masz się o co martwić, ja to załatwię. Sznurów też za dobrze wiązać nie potrafią, mam nieco luzu, więc może uda mi się złapać ich w cień.-Kobieta chciała mu się odgryźć mniej więcej w ten sposób: "Baka! Chyba zrozumieją, że coś jest nie tak jeśli nie będą mogli się poruszyć!", jednak uprzedził ją.-Wiem co robię, nie zorientują się. Zresztą i tak prawie cały czas stoją w miejscu, więc nie powinno to być trudne.-Uśmiechnął się do niej zalotnie przez co lekko oberwał w twarz. Złożył ręce i wypuścił swój cień na polowanie. Tak jak przypuszczał, strażnicy w ogóle się nie ruszali, teraz kolej dziewczyny. Wykonała parę pieczęci i z rolki papieru zaczął wylatywać biały dym. Kobieta szybko przyciągnęła do siebie marionetkę w kształcie małego ptaszka, a chłopak poluźnił "kajdany" wiążące ochroniarzy. W całym tym zamieszaniu dziewczyna zdążyła wyryć w kukiełce kilka liter składających się mniej więcej w takie zdanie."Kankuro przyprowadź Kanashi! Pilnie!" i wypuściła lalkę by ta po chwili zniknęła w tej samej gazowej chmurze. Oboje powrócili do swoich dawnych pozycji, dosłownie sekundę później zjawili się ninja z Wioski Jaskini i dokładnie ich sprawdzili oraz poprawili węzły na kajdanach.-Dobra robota.-Szepnął jej do ucha, a ona mimowolnie się uśmiechnęła. "Czemu się uśmiecham do cholery?!" Teraz muszą tylko czekać aż się ściemni, wtedy łatwiej będzie im uciec. Tylko jest mały problem, w jaskini takiej jak ta cały czas jest ciemno, a straży jakoś nie ubywa... Więc kiedy mają największe szanse na ucieczkę? W dzień, czy w nocy? Jeśli Kukiełka dotarła już do Wioski Piasku pomoc przybędzie za około trzy, cztery dni. Do tego czasu będą już martwi...
***
-Gaara!-Z korytarza słychać było głos Kankuro, tak jak spodziewał się czerwonowłosy wparował do gabinetu bez pukania. Podniósł wyczekująco jedną brew.-Muszę pilnie wyjechać do Temari!-Kazekage słysząc imię swojej siostry oraz ton głosu brata wiedział, że nie szykuje się nic dobrego.
-Ilu dać ci ludzi?-Zapytał zachowując zimną krew.
-Nie mam pojęcia ile nam potrzeba, ale w wiadomości piszę, że mam pilnie przyprowadzić Kanashi.
-Co?! Przecież ona nie jest nawet ninja. W takim wypadku chyba nie jest to aż tak pilne, że nie posłuchanie jej zagrażałoby ludzkiemu życiu. Dobrze, ponieważ chodzi tu o naszą siostrę znajdź tę staruszkę i wyruszaj natychmiast.-Rozkazał.
-Tylko Gaara, ona zniknęła. Od czasu egzaminów na Chunina nikt jej nie widział.-Kazekage oparł się plecami o oparcie fotela co miało oznaczać, iż lalkarz niezwłocznie ma wyruszyć na poszukiwania babci Akogare. Chłopak wybiegł z biura młodszego brata w wielkim pośpiechu. Martwił się o swoją siostrę, nie chciał by stała jej się krzywda. Jednak nie spodziewał się, że przy drzwiach wejściowych do budynku czeka na niego pewna osoba...
-To dokąd jedziemy?
****************************
To koniec na dzisiaj.
Po prostu zniechęcało mnie pisanie długiego rozdziału, dlatego rozdzieliłam go na dwa krótsze.
Sama też nie przepadam za za długimi bo wtedy jestem zbyt leniwa by zacząć czytać ^^
Zapraszam na następny pt. "Głodówka"
No i oczywiście liczę na jakieś komentarze.
Aki
PS. Już niedługo zrobię sobie małą przerwę bo nie mam czasu pisać...

7 komentarzy:

  1. notka jest super jesteś najlepsza czekam na następną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "od trupów" --> "bez trupów" ?
    Super.

    Julin685

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK TO ZROBISZ SOBIE PRZERWĘ? TO JA WTEDY MUSZĘ UMRZEĆ, A JAK ZACZNIESZ ZNÓW PISAĆ ODRODZĘ SIĘ NA NOWO. NIE MOŻESZ KURDE PRZESTAĆ PISAĆ! ;-;
    CO DO ROZDZIAŁU, ZA KRÓTKI MOIM ZDANIEM ;-;
    ALE KURDE CHCĘ WIĘCEJ.
    NIE WYTRZYMAM DO NASTĘPNEJ NOTKI ;/////
    ALE I TAK SUPER! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżyjesz...^^
      A czemu nie?? I tak już tego od jakiegoś czasu nie robię (gwiżdże) (spokojnie,po prostu nie mam czasu...)
      Dla ciebie wszystkie moje rozdziały są za krótkie...(-_\\\
      O to w tym chodzi XP
      Dzięki ^^
      Aki

      Usuń
  4. Fajna jak zawsze. Było tak jak myślałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. swietne opowiadanie ;) brakuje mi tylko watkow sasusaku i nnaruhina xd

    OdpowiedzUsuń

Hejka!
A więc dotarłeś aż do samego dołu, masz moje gratulacje. ^^
W każdym bądź razie, teraz czeka cię najtrudniejsze zadanie. Widzisz może takie białe, prostokątne pole na dole?? Jeśli tak, to naciśnij tam. Teraz możesz wykazać się zdolnością pisania na klawiaturze i napisać co sądzisz o tym, co przeczytałeś. Na koniec naciśnij przycisk "Opublikuj" i to już cała filozofia.
Buziaki :*
Aki
PS. Spam proszę pisać w odpowiedniej zakładce o tytule "SPAM".