niedziela, 17 listopada 2013

18. Jak Dawniej?

Postanowili zacząć pracę jutro, musieli przygotować wszystkie przyrządy, a poza tym o ile łatwo jest sprawić by woda wyparowała, to co należy zrobić by cała ta woda się skropliła? Tę dwójkę zastanawiało też, jak to możliwe, że w tym powietrzu zmieściło się tyle pary wodnej, skoro w normalnych warunkach jest jej poniżej 1% Wszystko było skomplikowane, a naprawienie tego wszystkiego było strasznie kłopotliwe. Mieli wielką nadzieję szybko to skończyć i wracać do swoich domów. Byli tu dopiero drugi dzień, a już mieli wszystkiego dość, dość kryształów, wilgoci, pracy, po prostu dość! Z drugiej strony musieliby się rozstać, to też nie wyglądało zbyt dobrze, ale tak trzeba. Nie może on zostawić rodziny, przyjaciół ani pracy dla jednej, bardzo upierdliwej baby, a ona swoich braci, przyjaciółki no i dobrej posady dla jednego, wielkiego lenia. Część przyrządów przygotowali już dzisiejszego dnia, Shikamaru miał tylko pewne obawy co do zbierania kryształów. Trzeba będzie zrobić to szybko, bo nie wiadomo jak długo para utrzyma się w powietrzu. Najpewniej bardzo szybko skropli się i powróci do stanu ciekłego, wtedy całe pomieszczenie będzie zalane wodą. Muszą się śpieszyć, w końcu najpierw należy zetrzeć minerały na proszek, jeśli takie zwykłe zanurzy się w wodzie nie da to żadnych rezultatów. Do wieczora zbierali i kruszyli kryształki, które znajdowały się w wysuszonych częściach źródła. Trzeba było przyznać, że jest to zajęcie czasochłonne "Beznadzieja.Obyśmy tylko zdążyli." Po kilku godzinach ciężkiej pracy oczyścili suche pole, a z kamieni uzyskali sporą ilość białego proszku (obecnie mówi się na to Amfetamina xD -dop. Aki).
-Jeśli pozwolicie odprowadzę was do pokoju.-Uśmiechnął się staruszek, zawsze w stosunku do nich był uprzejmy, taki po prostu bardzo miły człowiek.
-Jasne, pójdziemy dziś spać wcześniej, jutro czeka nas jeszcze więcej pracy. -W odpowiedzi Hokoto pokiwał głową. Złożył ręce do pieczęci i kamienne drzwi automatycznie się otworzyły. Za nimi powolnym krokiem powlekł się Shikamaru, szedł kawałek za nimi i rozmyślał nad urzeczywistnieniem swojego planu. Jednocześnie dziwił się, że przez ostatnie dni myśli tylko o pracy, tyle by dał za dzień wolnego. "Kuso!" Zaczął przeklinać się w myślach. "Jak mogłem zapomnieć?! Przecież woda paruje nadal, musimy się pozbyć tego kwasu. Tylko jak?" Tym razem wydawało się, że doszli do sypialni o wiele szybciej, kobieta rzuciła się na łóżko i powiedziała, że nie zamierza już wstawać. Szybko przebrali się oraz umyli i udali na spoczynek.
***
Była późna godzina, dziewczyna obudziła się, szybko wyskoczyła z łóżka i usiadła przy stole. "A tak chciałam iść spać! Może go obudzę, mógłby mi pomóc? Chociaż wtedy znów nazwałby mnie upierdliwą babą, a ruszenie tego jego leniwego tyłka z miejsca będzie dla niego zbyt kłopotliwe. Czyli postanowione!" Wzięła do ręki swój wachlarz i lekko uderzyła chłopaka w głowę.
-Shikamaru wstawaj!-Zawołała z uśmiechem na twarzy, mu jednak nie było do śmiechu.
-Nie znasz bardziej normalnych sposobów budzenia ludzi?! Która jest godzina.-W jaskini nie było okien ani żadnego innego punktu połączenia z ziemią, więc nie mógł rozpoznać czy jest dzień czy noc.
-Około trzeciej w nocy.-Piękny uśmiech nie schodził jej z ust.
-Nie mów mi, że mamy już wstawać?!
-Pomożesz mi geniuszu.-Odrzekła i pociągnęła go za rękę w stronę stolika.-Taki jesteś inteligentny, a nie pomyślałeś o tym, że musimy pozbyć się kwasu. Inaczej, cokolwiek byśmy zrobili woda i tak będzie parować. Po to była mi ta próbka kryształu, na jej podstawie będziemy mogli sprawdzić czym da się to usunąć. 
-I po co ja ci jestem potrzebny?-Zapytał z pretensją w głosie, dziewczyna w odpowiedzi teatralnie wywróciła oczami.
-Hm... No nie wiem, obudziłam cię tak po prostu, żeby nie ominęła cię przyjemność obserwowania tego, co robię w obecnej chwili.-Odpowiedziała sarkastycznie.
-Widzę, że właśnie kłócisz się ze mną, mogę już iść spać?-Kobieta westchnęła głośno.
-Dobra, sama sobie poradzę. Właściwie to nie wiem po co cię budziłam!-Jej ton głosu wyraźnie dawał do zrozumienia, że jest zła. Czy on zrobił coś nie tak? Powinien ją teraz przeprosić i pomóc w tych badaniach? Pewnie zrobiłby tak, gdyby nie był zmęczony, właściwie to był ledwo przytomny. Szybko wrócił do ciepłego łóżka i ponownie zasnął. "Baka! Jaki idiota! Leń! Beksa! Jak ja się mogłam w nim zakochać?! Taki leniwy dupek, który nie potrafi podnieść swoich czterech liter i pomóc dziewczynie. Mogłam go nie budzić, tak zmarnowałam tylko czas." Sprzątnęła stertę papierów ze stołu i wyjęła kamień z probówki. "Resztki kwasu znajdują się w środku, mam tu też próbkę sproszkowanych kryształków. Z moich wstępnych badań wynika, że zawierają one mniej tego trującego środka. Jednak jeśli nic się z tym nie zrobi woda nadal będzie parową, nieco wolniej, ale jednak. Muszę teraz sprawdzić czy coś się stanie gdy dodam nieco zwykłej wody i rozpuszczę składniki. To nieco przypomina robienie budyniu z proszku. No Temari, teraz to ty odwalasz czarną robotę, to będzie długa noc. Zobaczymy czy sprawdzę się jako chemik." Kilka ostatnich zdań wywołało na jej obrażonej twarzy mały uśmiech. Nadal była wściekła na Narę, niech sobie tego pożałuje. Wielki foch i tyle, musi przemyśleć swoje zachowanie, jak dziecko, które narozrabia. Szczerze, to nie jest to złe porównanie, faceci to tylko duże dzieci. Najczęściej zboczone bachory, które zawsze chcą sięgać po więcej, zawsze im czegoś brakuje. Ten, to największy dupek jakiego zna, ale czy tylko dlatego, że wolał spać niż jej pomóc? Stwierdziła, iż zajmie się nim później, na razie musi skończyć pracę. Nie wiadomo skąd ta kobieta miała tyle różnych środków, kwasów i mieszanin. Po kolei próbowała każdej  na małym kawałku kryształu, skutki jej działań jak do tej pory były daremne. Miała nadzieję, że nie będzie musiała bawić się w mieszanie różnych cieczy, bo z tego wszystkiego wyszłyby tysiące kombinacji. Była mądra, ale nie dorównywała genialnemu Shikamaru, może gdyby jej teraz pomagał, to za pomocą swojej wiedzy znalazłby rozwiązanie, jeśli nie to przynajmniej szybciej zleciałby ten czas na miłej rozmowie. W końcu co dwie głowy to nie jedna, co nie? Około godziny piątej został jej tylko jeden środek. "Błagam, musi zadziałać." Zacisnęła pięści, zalała proszek kwasem, rozpuściła, a następnie włożyła pod mikroskop. "I nie można tak było wcześniej?!" Jednak w głębi swojego serca była dumna z dobrze wykonanej roboty. Ta mieszanina była dość niebezpieczna dla środowiska, zawierała wodę, ocet oraz siarkę. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie substrat ostatni, szkodliwy dla ludzi i zwierząt. Jeśli dostanie się do organizmu człowieka to nie będzie kolorowo. Może gdyby na okres kilku dni, nikt nie wszedłby do środka oraz nikt nie piłby tej wody nie przefiltrowanej, wszystko będzie dobrze, może... "Dobra, teraz do łazienki i spa... czeka na mnie praca. Już tak późno? Nie zauważyłam." Ziewnęła i udała się do sąsiedniego pomieszczenia.
W czasie jej nieobecności obudził się "geniusz", szybko się przebrał i podszedł do mebla zawalonego papierami, kryształkami i jeszcze jakimiś fiolkami. "Cholera! Czy to... O kur* Jaki ze mnie palant. Muszę ją przeprosić, tylko jak? Pewnie jest na mnie obrażona." Trzeba było przyznać, że wpadł w niemałe bagno, może powinien kupić jej kwiaty albo czekoladki? Ona nie należy do kobiet przekupnych, to strasznie upierdliwe. Dlaczego członkowie klanu Nara mają słabość do takich kobiet? Twardych, stanowczych i strasznie upierdliwych. Wszystkie baby są kłopotliwe, ale te nie do wytrzymania, chyba tylko oni są na nie odporni, co nie oznacza, że potrafią się im przeciwstawić.Typowi pantoflarze, na przykład weźmy ojca Shikamaru, Yoshino robiła z nim co chciała, mył naczynia, zamiatał podłogi, polerował kafelki-wszystko!
-Co za dno. Zaraz złapię doła, beznadzieja...-Mruknął pod nosem. Teraz nie cofnie swoich błędów, może jedynie prosić kobietę o przebaczenie. Jak na zawołanie do pokoju weszła blondynka, nie spojrzała w jego stronę tylko podeszła do stolika, wzięła potrzebne dokumenty i wyszła. Kierowała się właśnie w stronę jadalni gdy ktoś zagrodził jej drogę.
-Spadaj!-Warknęła do bruneta, ten jednak nie zmienił swojej pozycji.-Czego chcesz?!
-Temari, ja chciałem cię prze...-Nie dała mu skończyć.
-Mogłeś o tym pomyśleć wcześniej!
-Łatwiej prosić o przebaczenie niż pozwolenie.
-Najwidoczniej nie w tym przypadku! Przepuść mnie!-Walnęła go w ramię jednocześnie torując sobie drogę. Poszła kilka kroków do przodu, dalej nie pozwolił jej cień.
-Nigdzie cię nie puszczę.-Powiedział spokojnym tonem, mówił tak, że miała ochotę go pocałować. Jednak musi być silna, zasłużył sobie, niech się chociaż bardziej postara.
-Czyżby?! Za jakiś czas skończy ci się większa część chakry i nie będziesz miał wyboru.-Chciała skrzyżować ręce na piersi, ale jak wiadomo-nie mogła.
-Mam tyle czasu, że zdążę z tobą porozmawiać.-Spojrzał w jej oczy, ten widok można było porównać do sceny z romansidła, czas na rzucenie się sobie w ramiona i głęboki, namiętny pocałunek. Jednak ta krótka historia będzie miała inne zakończenie.
-Będziesz się musiał pogodzić z tym, iż będzie to twój monolog, bo nie mam najmniejszej ochoty na rozmawianie z tobą.-Z wielkim trudem odwróciła twarz w geście obrażenia.-Więc lepiej będzie jeśli mnie puścisz, wtedy zaoszczędzisz sobie i mnie czasu i być może nie walnę cię aż tak mocno.
-Mówiąc nie aż tak mocno, masz na myśli to, że przywalisz mi słabiej niż temu dupkowi z Kamienia?-Jednak ona mu nie odpowiedziała. "Cholera, co mam teraz zrobić?! Kobiety są takie kłopotliwe, beznadzieja..."-Jak chcesz, nie musisz nic mówić, wystarczy, że będziesz słuchać.-"Do cholery, zwykłe przepraszam nie zadziała..."-Temari, posłuchaj mnie.-Powiedział stanowczo widząc znudzoną minę dziewczyny, gdyby mogła się swobodnie ruszać zapewne zatkałaby sobie teraz uszy i śpiewała "la la la la la la" tak, jak to robią małe dzieci gdy chcą pokazać, że nie obchodzi je to co masz do powiedzenia. Zero jakiegokolwiek szacunku, można by złapać doła...-Ja wiem, że postąpiłem źle, nie powinienem cię ignorować.-Dziewczyna chciała być cicho jednak nie mogła się powstrzymać od wyrażenia swojego zdania na ten temat.
-Brawo geniuszu! Pierwszy stopień za tobą-przyznałeś się do błędu, to już naprawdę coś!-Nie było to co najmniej zachęcające do dalszej rozmowy, jeśli można to tak w ogóle nazwać.
-Czyli się jednak odzywasz czy nie?
-Kobieta zmienną jest, nigdy o tym nie słyszałeś? Zresztą myślałam, że nie o tym chcesz ze mną rozmawiać.-Znów ta jej obrażona mina. Shikamaru musiał się spieszyć, nie zostało mu wiele czasu. niedługo skończy mu się chakra. Najchętniej by ją teraz pocałował, ale to nie jest film. To się dzieje na prawdę, ta kobieta jest zbyt upierdliwa na takie scenki miłosne. To mu w niej odpowiadało, nie lubił takich lasek, które... hm... trudno to określić... dziewczyn które... to zbyt kłopotliwe! Zresztą w każdym filmie grają aktorzy, oni udają przed kamerą swoją miłość, kochają się postacie, które grają, a nie oni. W przypadku tej dwójki ich uczucie jest prawdziwe, ale czy przetrwa próbę czasu? Każdy związek przeżywa swoje kryzysy, mniejsze lub większe. Nawet jeśli teraz sobie tego nie okazują, to nawet podczas takiej kłótni zdolni są do poświęceń byleby tylko ta druga osoba była bezpieczna i szczęśliwa.
-To takie kłopotliwe.-Westchnął głośno.-Proszę wybacz mi.-Nic innego nie przychodziło mu do głowy.
-No niech pomyślę... Nie!-Ostatni wyraz wykrzyczała mu prosto do ucha, jego technika słabła, trzymał ją teraz bardzo wąski cień.
-Temari, zależy mi na tobie.-Szepnął jej do ucha po czym zniknął w kłębie białego dymu. "Nareszcie! Teraz mogę iść na śniadanie. Zgłodniałam przez tę całą noc." Udała się do stołówki, gdy weszła do sali zajęła miejsce naprzeciw Shikamaru. Jedli w całkowitej ciszy, nawet Hokoto nie miał dziś nic do powiedzenia. Najwyraźniej był czymś zmartwiony. "Biedne dzieci, a już ich polubiłem." Pomyślał, miał na myśli oczywiście naszą dwójkę Jouninów. Po śniadaniu od razu zajęli się pracą, aby woda skutecznie i szybko wyparowała użyli tego samego kwasu, który zaszkodził wodzie.
-Mamy szczęście, że to nie są skały wapienne, inaczej woda osadziłaby się na suficie i wymieszała z innymi substancjami. W efekcie krasowienia powstałyby stalagmity i stalaktyty a to nie byłoby przyjemne.
-Dobrze o tym wiemy, panie mądralo!-Chłopak się uśmiechnął, odezwała się do niego po raz pierwszy od incydentu na korytarzu.
-To świetnie, a teraz szybko musimy pozbierać te kryształy i zmielić na proszek.-O to mu chodziło, chciał żeby się do niego odezwała. Nawet takim tonem. Widząc parę powolnych ninja dodał.-Lepiej się pospieszcie, bo zaraz zacznie padać.-Ci jak poparzeni zaczęli zbierać kryształy niczym grzyby do koszyka. Brunet chciał by dziewczyna się uśmiechnęła, jednak jej mina była nie zmienna. Twarda, surowa i bez wyrazu. Jak u prawdziwego ninji z korzenia, jak bez uczuć...

***
-Martwię się.-Powiedział szatyn.
-O co?-Zapytał zielonooki swojego brata.
-O Temari, a o kogo niby innego?-Czerwonowłosy tylko głośno westchnął.
-Dadzą sobie radę, od kiedy to nie wierzysz w jej umiejętności?-Umalowany chłopak spojrzał w oczy młodszego brata.
-Chodzi mi o to, że powinni już wracać, a obiecała mi, że przy opuszczeniu Wioski Jaskini wypuści ptaka-marionetkę, którą jej dałem. Jeśliby to zrobiła, już dawno by tu był.-Kazekage czasem się zastanawiał po kim Kankuro ma takie geny. Lalkarz martwił się o swoje rodzeństwo jak matka o swoje dzieci.
-Jeśli to cię uspokoi.-Westchnął jeszcze głośniej niż poprzednio.-Wyślę trzyosobową grupę ninja po naszą siostrę jeśli twoja marionetka nie znajdzie się tu do jutrzejszego zachodu słońca. Teraz już lepiej idź, mam jeszcze sporo pracy.-Starszy z nich wstał i podszedł do drzwi.
-Dziękuje Gaara.-Ukłonił się i wyszedł.Z korytarza usłyszał jeszcze jego głos. 
-Niema za co, w końcu to też moja siostra!
***
Szybko skończyli swoje zadanie, proszek powstały w wyniku zmielenia minerałów rozpuszczono w niewielkiej ilości kwasu z siarką. Wszyscy obecni musieli mieć założone maski, gdyby nie one mogliby nawdychać się trującego gazu, a w wiosce nie było na czas obecny żadnych medyków. Jak pozbyć się wilgoci z powietrza, dobre pytanie... W dzisiejszych czasach istnieje coś takiego, jak osuszacze powietrza, ale wtedy? Część wody skropliła się tuż po wyparowaniu, wyglądało to jak deszcz w zamkniętej jaskini. Mimo tego wody wciąż było za mało by wypełnić staw. Zostały im dwa sposoby na usunięcie wody z powietrza, pierwszy to dodanie do tej mieszaniny gazów, czegoś co wypchnęłoby parę wodną, a drugi sposób? Tak, to ten oznaczony "X" niestety jeszcze nie znali drugiego sposobu, wszystko więc zależało od planu A. Całe szczęście udało się im, trzeba pamiętać, że na dnie osadziło się nieco szkodliwego kwasu więc woda w każdej chwili mogła szybko wyparować. Przyszedł czas na proszek.
-Wszyscy wyjść!-Nakazała blondynka.-Wdychanie powietrza, które powstanie po wymieszaniu tych składników może być przez jakiś czas szkodliwe, dlatego wszyscy muszą wyjść. Zostaję tu tylko ja.-Nara położył ręce na jej ramionach, nie podobało jej się to, a przynajmniej nie chciała by jej się to podobało. Mimo wszystko nie zareagowała.
-Dasz sobie radę sama?-Zapytał.
-Teraz to się martwisz tym czy sama dam sobie radę.-Prychnęła jednak jej myśli mówiły zupełnie co innego. "Dziękuję Shikamaru, tylko ja mogę to zrobić na tyle szybko by nic mi się nie stało. W końcu to ja mam tu żywioł wiatru" Wchodząc z powrotem do pomieszczenia uśmiechała się. Zamknęła za sobą drzwi i wylała zawartość dużego słoika do środka sadzawki. Cały czas miała założoną maskę ochronną. Tym razem jej narzędziem nie był ogromny stalowy wachlarz, z niewielkiej kabury przyczepionej do jej lewej nogi wyjęła niewielki wachlarzyk. Taką broń awaryjną, nie chciała w końcu, zniszczyć tej jaskini, a jedynie wywołać niewielki wiatr, który wymieszałby razem wszystkie składniki. Po rozłożeniu, broń ta okazała się większa niż wyglądała na pierwszy rzut oka, trochę większa niż przeciętnych rozmiarów głowa ludzka.
***
-Chodź chłopcze!-Zawołał go Hokoto.-Poczekamy na nią w jadalni, tak jak wszyscy.
-Wybacz, ale wolałbym tu zostać.-Odpowiedział zimno.
-Jak uważasz, dołączcie do nas później.-Brunet skinął głową. Dlaczego został? Może chciał porozmawiać z dziewczyną, a może raczej nie chciał by znów się obraziła za to, że jej nie pomógł... Może powinien tam wejść? Tylko  co miałby tam robić? Jego techniki raczej by się nie przydały, a nawet wręcz przeciwnie-mogłyby przeszkadzać. Oparł się o ścianę znajdującą się naprzeciw drzwi i czekał, czekał i nasłuchiwał. W razie jakiegokolwiek wypadku zawsze mógł wparować do środka i pomóc dziewczynie. Nic jednak nie usłyszał, nic prócz cichego szumu wody. Po chwili drzwi otworzyły się a z środka wyszła blondynka w masce ochronnej.
-Wszystko dobrze?-Zapytał się jednak w odpowiedzi dostał skinienie głową. Temari spodziewała się tego, że tu zostanie. Chłopak przykleił do drzwi kartkę z napisem "Nie wchodzić! Grozi uduszeniem!" i oboje powolnym krokiem ruszyli w stronę stołówki. Szli w całkowitej ciszy, zielonooka nadal była zła na Narę, a on nie wiedział co w takiej sytuacji ma powiedzieć. Doszli do wejścia i jak przystało na gentelmena, otworzył on drzwi dziewczynie i przepuścił ją pierwszą. Już chwilę potem żałował tego, dlaczego? Przeżyli szok, jak to możliwe, że nic nie zauważyli? Nic nie podejrzewali? Jak mogli? Wzbudzić ich zaufanie i... zdradzić! Jedni oferują pomoc, inni śmierć...
***
Dziewczyna weszła do jadalni, a tam tak jak zapowiedziano wszyscy na nich czekali. Jednak mówiąc wszyscy nie mieli chyba na myśli całej wioski? Było ich pełno, wszyscy gotowi do... walki. Tak, większość z nich trzymała w ręce kunai'e, trzeba było też zauważyć, że wszyscy oni byli wiekiem powyżej sześćdziesiątki. Jeden z shinobich postanowił spróbować ataku z powietrza, na szczęście kunoichi piasku bardzo trudno jest zaskoczyć, szybko wyjęła mały wachlarz i odepchnęła przeciwnika.
-Co to ma znaczyć?!-Zapytała, a może raczej wykrzyczała kobieta.
-Idziecie z nami przed oblicze czcigodnej pani Haitō.-Odpowiedział jej jeden z ninja stojących na pierwszej linii frontu.-Idziecie dobrowolnie czy chcecie może walczyć?-Uważał to raczej za pytanie retoryczne, wiadomo było, że we dwójkę sobie nie poradzą z tak liczną grupą.
-Pójdziemy z wami, ale nie skuwajcie nas.-Głos zabrał brunet wpatrując się w dwie pary kajdanek trzymanych przez kilku wojowników.
-Shikamaru, dalibyśmy sobie z nimi radę.-Szepnęła mu do ucha.
-Wiem, jednak to byłoby zbyt kłopotliwe. Poza tym musimy spróbować się porozumieć.-Chciał dodać jeszcze coś o tym, że w końcu się do niego odezwała, ale przeszkodził mu znajomy głos.
-Idźcie! Ja przygotuję cele, jutro dokonamy naszej zemsty.-Tak, to był głos Hokoto, jeden ze zdrajców, zdrajców którym zaufali, tym którego nawet zaczynali lubić. Jeden z ninja szarpnął stratega za ramię i wyprowadził ze stołówki.
-Będzie dobrze.-Szepnął pocieszająco do dziewczyny, wiedział że nawet bez tego zachowa ona zimną krew. Zdecydowanie Temari to najsilniejsza wojowniczka jaką znał (no może prucz Tsunade.), zawsze opanowana i spokojna w trudnych sytuacjach, sytuacjach bez wyjścia...
************************
No i teraz pytanie:
Co będzie dalej?
A) Shikamaru i Temari zaczną walczyć przeciw całej wiosce.
B) Shikamaru wpadnie na kolejny genialny pomysł.
C) Mieszkańcy wioski zabiją któregoś z nich lub ich obydwóch.
D) Coś Innego (jeśli tak uważacie, napiszcie w komentarzu co takiego może się stać.)
Na dziś to koniec, a za tydzień kolejny rozdział pod tytułem:
"Kukiełka"
Zapraszam do komentowania!

2 komentarze:

  1. notka jest super, ja wybieram odp. B

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra nocia. Jak zawsze ; ) . Myśle, że odpowiedz A może się ziścić. Uważam, że albo ich złapią i Garra po nich pośle, albo to oni wyślą kukiełkę z wiadomością o ich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń

Hejka!
A więc dotarłeś aż do samego dołu, masz moje gratulacje. ^^
W każdym bądź razie, teraz czeka cię najtrudniejsze zadanie. Widzisz może takie białe, prostokątne pole na dole?? Jeśli tak, to naciśnij tam. Teraz możesz wykazać się zdolnością pisania na klawiaturze i napisać co sądzisz o tym, co przeczytałeś. Na koniec naciśnij przycisk "Opublikuj" i to już cała filozofia.
Buziaki :*
Aki
PS. Spam proszę pisać w odpowiedniej zakładce o tytule "SPAM".