-Szybko zdrowiejesz.- Powiedziała, uśmiechając się do młodego mężczyzny. - Jeszcze miesiąc, może dwa i cię wypuścimy. Cieszysz się?! - Brunet usiadł na łóżku podpierając się łokciami o barierki, utrzymanie się o własnych siłach wciąż stanowiło dla niego spory problem.
-Znów będę musiał zajmować się twoimi papierami. - westchnął z przekąsem.
-Lepiej nie prowokuj mnie mały gówniarzu. - Oburzyła się staruszka, ale nie wypowiedziała tego z nadzwyczajną złością. Musiała przyznać, że brakowało jej tej leniwej strony jounina.
Blondynka podeszła do okna i rozsunęła zasłony, do pokoju wdarło się światło słoneczne oślepiając na chwilę Shikamaru. - Hy! - Medyczka nabrała nagle powietrza w płuca, jakby coś sobie właśnie przypomniała. - Temari jeszcze nie ma?
-Odeszła wczoraj wieczorem. - Odrzekł ze spokojem. - Nie mogłem jej zatrzymywać, chciała tego. - Spuścił głowę, mocno odczuwał jej brak choć nie chciał wcale tego okazywać.
-Rozumiem. - Odparła cicho. - Teraz musi się zająć swoją rodziną.
-tak... - Westchnął po raz kolejny, tym razem był jednak naprawdę smutny. - Nie chcę znów jej stracić. - Dodał tak, że tylko on sam był w stanie to usłyszeć.
***
-Cholera! - Klęła kunoichi, gdy zraniła się w stopę. Gałąź mocno poszarpała jej skórę, dlatego musiała zatrzymać się by opatrzyć ranę. Uprzednio nie chciała robić sobie postojów, ale nie miała wyjścia. Z każdą godziną wszystko zaczynało jej coraz bardziej ciążyć. Nie miała wody ani prowiantu, wyczerpana kilkugodzinną podróżą, ułożyła się pod dębem i zamknęła oczy chcąc chwilę odpocząć. jednak na próżno, gdy tylko opuściła powieki, przed oczyma stawały jej obrazy z przeszłości. Ten moment gdy Shikamaru uratował jej życie, ten moment gdy leżał niczym martwy, ten jego smutny wyraz twarzy gdy odchodziła, miała wyrzuty sumienia, że go zostawiła, ale musiała być silna w obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa i wesprzeć swoją wioskę najbardziej jak tylko mogła.
Nie odpoczywała długo, po niecałych piętnastu minutach ruszyła w dalszą wędrówkę. Obawiała się, co zastanie po swoim powrocie, przede wszystkim jak zareagują jej bracia. Zostawiła ich samych na tak długo... a teraz wraca i nie ma nawet jak się wytłumaczyć, jak powiedzieć co zaszło, dlaczego tak się zachowywała, dlaczego tak cholernie zależało jej na Shikamaru. Zrozumieją... Pomyślała i starając się nie myśleć już o kompletnie niczym, pokonywała kolejne mile w milczeniu.
***
-Zbliża się. - Mruknął ponuro Gaara, wyglądając przez okno w swoim biurze. - Jest coraz bliżej, nie podoba mi się to...
-Mnie również - Poparł brata Kankuro, położył mu dłoń na ramieniu. - Ale póki co nie możemy zrobić zbyt wiele. Potwór się zbliża, a wioska nie jest na to przygotowana. Jounini i chunini z Konohy już przybyli, jednak nawet z nimi wioska ma małe szanse na przeżycie tego wszystkiego.
-Proszę... - rzekł rozpaczliwie kazekage.
-Wiem, że trudno Ci tego wysłuchiwać, mnie samemu równie trudno przechodzi to wszystko przez gardło, ale... Musimy coś wymyślić!! Rozumiesz?! Nie możemy czekać z założonymi rękoma, czekając na cudowne ocalenie! Zostało nam coraz mniej czasu! - Wybuchnął starszy brat kage, obydwóm łzy zbierały się w kącikach oczu. Oboje byli bardzo przywiązani do miejsca swojego urodzenia. - Przepraszam... - Spuścił głowę ze skruchą. - Nie powinienem był tak wybuchać...
-Nie, to moja wina. Masz całkowitą rację - musimy coś zrobić. - Gaara odwrócił się ku niemu z iskrą w oczach.
-Widzę, że już masz plan braciszku. - Zbliżył się do niego i poczochrał jego włosy. - Stałeś się naprawdę dobrym przywódcą. - Rzekł z dumą w głosie, odsunął się od brata i zmierzał już ku drzwiom wyjściowym, gdy w ostatniej chwili obrócił się na pięcie i dodał jeszcze. - Zbiorę wszystkich na placu, spotkamy się tam za godzinę.
- W porządku
Godzinę później, na placu Gaara pojawił się w towarzystwie Kankuro. Upewnił się, że wszyscy już przybyli i zaczął swoją przemowę.
- Jounini i Chunini, dziś znów będziemy walczyć jako jedność. Mieszkańcy Konohy i Suny, wierzę że razem jesteśmy w stanie okiełznać zbliżającą się bestię. - Rozejrzał się po zgromadzonych i kontynuował. - Chunini zajmą się ewakuacją mieszkańców do schronów. Dwudziestu spośród jouninów wraz z Kankuro uda się na północną bramę, -tu spojrzał na swojego brata, dając znak by się tym zajął. - macie zrobić wszystko by ta wioska przetrwała atak, jednocześnie dopilnujecie by ewakuacja odbywała się zgodnie z planem.Reszta ninja wybierze się wraz ze mną osobiście przywitać naszego "gościa". - Podniósł się entuzjastyczny okrzyk, wszyscy byli gotowi do walki. Gaara odwrócił się i odszedł w kierunku hali radnych. Zasiadł na swoim miejscu jakby chciał obgadać sprawę z nieobecnymi członkami. Zamyślił się.
Zdawał sobie sprawę, że nie mają żadnych szans, przede wszystkim nie wiedzieli czego chce bestia. Przy niej są zaledwie wykałaczkami, które ta z łatwością przełamie na dwoje. Jako wódz nie mógł pokazać swojego lęku, a tak bardzo obawiał się porażki. Musiał istnieć choć cień szansy, a on obiecał sobie że go odnajdzie. Nie pozwoli na upadek.
Ebizou
Ta myśl przemknęła mu przez głowę, musi odnaleźć starca i poradzić się jego.
Wyszedł więc z sali i udał się ku głównej bramie, mędrzec nadal mieszkał poza granicami wioski, na pustkowiu. Straży nie było na swoich miejscach, jeszcze nie wrócili z zebrania, które zwołał Kazekage. Ucieszyło go to trochę, niezauważony opuści na chwilę wioskę i wróci zanim ktokolwiek się zorientuje. Zamknął za sobą bramę wejściową i już miał wybrać się w wybranym kierunku gdy usłyszał znajomy głos.
-Dokąd się wybierasz bracie? - Odwrócił się, a jego oczom ukazała się blond włosa kunoichi.
-Temari? Czy ty nie powinnaś być w Wiosce Liścia? - Spytał siostry,a ta prychnęła.
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Słyszałam, że potrzebna wam pomoc.-Gaara uśmiechnął się do niej, domyślał się co czuje teraz blondynka, mimo to nie wahała się by tu przybiec. Była cała zdyszana, ale gotowa do pracy.
-Idę po radę do Ebizou, proszę wybierz się z Jouninami na północ, dołączę do was później.
-Tak jest Kazekage. - Powiedziała po czym rozstali się i każdy poszedł w swoją stronę.
Niedługo potem Gaara znajdował się już w siedzibie Ebizou, starzec zdawał się być ponury, siedząc jak zwykle ze swą wędką przy stawie, tym razem jednak samotnie. Gdy spostrzegł się, że ma gościa, uniósł spojrzenie znad tafli wody i zlustrował go nieco zamglonymi już ze starości oczyma.
-W jakiej sprawie sam Kazekage odwiedza mnie w mej samotni?- Zapytał posępnie. - Czyżby przyszła kolej na mnie? - dodał po chwili. Gaara milczał dłuższą chwilę, aż wreszcie odrzekł.
-Potrzebuję twojej rady. - Starzec powrócił spojrzeniem do miejsca, w którym cienki sznurek zastępujący żyłkę styka się z powierzchnią wody. Wędka mężczyzny była bardzo prostym narzędziem, zwykły dębowy, wysuszony kij oraz wspomniany uprzednio sznurek. Na końcu linki przywiązany był haczyk. Za pomocą takiej oto wędki łowił swoje pożywienie, były to najczęściej małe rybki, zresztą w stawie, na środku pustyni trudno upolować jakiekolwiek większe zwierze. Ryb jednak było pod dostatkiem, tak więc Ebizou nigdy nie chodził spać głodny.
-Zapewne chodzi ci o tego potwora, o którym wieść niesie pewnie już w najdalszych stronach świata. - Powiedział spokojnie, a sznurek przyczepiony do jego wędki poruszył się gwałtownie w dół, ciągnięty przez rybę, starzec jednak zignorował ten fakt wyczekując wypowiedzi kazekage.
-Tak. Zebrałem ludzi, jednak jestem świadomy tego, że w zwarciu z nieznanym przeciwnikiem możemy ponieść wiele ofiar, a tego wolałbym uniknąć. - Ebizou poruszył swoimi krzaczastymi brwiami w geście intensywnego myślenia.
-Mam pewne przypuszczenia, ale to jeszcze nic pewnego. - Rzekł tajemniczo i powstał, pozwalając by przynęta wraz z całą wędka zatonęła w stawie. - Ruszajmy w drogę Kazekage.
Kilka godzin później, kilka mil na północ od Suny,Gaara wraz z Ebizou spotkali się ze oddziałami sprzymierzonych wiosek.
-Rozłóżcie trzy namioty z prowiantem oraz dwa medyczne. - Rozkazał Gaara, ninja od razu zabrali się do pracy. Rozłożono także jeszcze jeden namiot, dla dowódcy. Starzec, Temari oraz Gaara weszli do środka i obmówili kilka spraw związanych z bestią. Gdy nadeszła wyznaczona godzina, Gaara przemówił do zebranych tłumów.
-Proszę bądźcie gotowi do walki, bo ta z pewnością nadejdzie. Jednak nie wyciągajcie ostrzy pochopnie.- Orzekł kazekage, tłum milczał słuchając uważnie. - Zostaniemy tu na noc, przygotujcie się do tego. - Zakończył przemowę i zniknął w swoim namiocie. Czekała już tam na niego Temari.
-Pójdę z tobą. - Powiedziała. - Przyda Ci się ochrona.
-Jeśli Ebizou ma rację, muszę załatwić to sam. - Powiedział
-I dlatego zabierasz tam go zamiast mnie? -spytała z wyrzutem.
-Dla dobra wioski. Przypilnuj ich... a jeśli mi się nie uda...
-Nie mów tak. - Przerwała mu. - Proszę, bracie, nie mów tak!
- Jeśli mi się nie uda ochroń naszą wioskę. - Kunoichi westchnęła, wiedząc że nic nie jest w stanie powstrzymać Gaarę od wykonania zamierzonego planu.Wraz ze starcem nałożyli szare kaptury i czmychnęli niezauważeni z obozowiska wprost na spotkanie potworowi. Może niezupełnie niepostrzeżenie, zauważyła ich osoba, po której nie spodziewali się takiej reakcji. Nawet więcej, osoba ta powinna wraz z resztą chuninów ewakuować mieszkańców Suny. Tak, Matsuri zaciekawiona ich poczynaniami udała się za nimi, a była przy tym tak ostrożna, iż nie byli w stanie usłyszeć stawianych przez nią kroków.
Sama droga zajęła im kilka godzin, bądź co bądź Ebizou nie był już taki młody i nie był w stanie podróżować zbyt szybko. Istota, która teraz znajdowała się niecałe 300 metrów przed nimi nie spała, ale nie ruszyła się też ani na krok. Piasek opadł. Wielkie cielsko potwora niemal zlewało się z kolorem pustyni, a żółte ślepia świdrowały Gaarę na wylot.
-Shukaku...-Mruknął beznamiętnie kazekage.
-Znów się spotykamy.
*******************************
Jak mówiłam,nie wiem czy będę pisać czy nie...zależy od chęci,weny oraz innych duperelek do tego potrzebnych. Jeśli jednak będę miała w zamiarze kontynuowanie tej historii muszę was ostrzec, że wymyśliłam ją już szmat czasu temu. Dlaczego to takie istotne? Otóż, gdy wymyślałam fabułę do tej części przede wszystkim Naruto nie zostało zakończone,a nawet dość daleko jeszcze do tego było. Ponadto nadal nie jestem pewna co po tej wojnie się wszystkimi bijuu stało więc użyję w tym miejscu jakąś hipotetyczną wersję stworzoną przez mój mały mózg.
Pozdrowionka!
Aki
***
Godzinę później, na placu Gaara pojawił się w towarzystwie Kankuro. Upewnił się, że wszyscy już przybyli i zaczął swoją przemowę.
- Jounini i Chunini, dziś znów będziemy walczyć jako jedność. Mieszkańcy Konohy i Suny, wierzę że razem jesteśmy w stanie okiełznać zbliżającą się bestię. - Rozejrzał się po zgromadzonych i kontynuował. - Chunini zajmą się ewakuacją mieszkańców do schronów. Dwudziestu spośród jouninów wraz z Kankuro uda się na północną bramę, -tu spojrzał na swojego brata, dając znak by się tym zajął. - macie zrobić wszystko by ta wioska przetrwała atak, jednocześnie dopilnujecie by ewakuacja odbywała się zgodnie z planem.Reszta ninja wybierze się wraz ze mną osobiście przywitać naszego "gościa". - Podniósł się entuzjastyczny okrzyk, wszyscy byli gotowi do walki. Gaara odwrócił się i odszedł w kierunku hali radnych. Zasiadł na swoim miejscu jakby chciał obgadać sprawę z nieobecnymi członkami. Zamyślił się.
Zdawał sobie sprawę, że nie mają żadnych szans, przede wszystkim nie wiedzieli czego chce bestia. Przy niej są zaledwie wykałaczkami, które ta z łatwością przełamie na dwoje. Jako wódz nie mógł pokazać swojego lęku, a tak bardzo obawiał się porażki. Musiał istnieć choć cień szansy, a on obiecał sobie że go odnajdzie. Nie pozwoli na upadek.
Ebizou
Ta myśl przemknęła mu przez głowę, musi odnaleźć starca i poradzić się jego.
Wyszedł więc z sali i udał się ku głównej bramie, mędrzec nadal mieszkał poza granicami wioski, na pustkowiu. Straży nie było na swoich miejscach, jeszcze nie wrócili z zebrania, które zwołał Kazekage. Ucieszyło go to trochę, niezauważony opuści na chwilę wioskę i wróci zanim ktokolwiek się zorientuje. Zamknął za sobą bramę wejściową i już miał wybrać się w wybranym kierunku gdy usłyszał znajomy głos.
-Dokąd się wybierasz bracie? - Odwrócił się, a jego oczom ukazała się blond włosa kunoichi.
-Temari? Czy ty nie powinnaś być w Wiosce Liścia? - Spytał siostry,a ta prychnęła.
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Słyszałam, że potrzebna wam pomoc.-Gaara uśmiechnął się do niej, domyślał się co czuje teraz blondynka, mimo to nie wahała się by tu przybiec. Była cała zdyszana, ale gotowa do pracy.
-Idę po radę do Ebizou, proszę wybierz się z Jouninami na północ, dołączę do was później.
-Tak jest Kazekage. - Powiedziała po czym rozstali się i każdy poszedł w swoją stronę.
Niedługo potem Gaara znajdował się już w siedzibie Ebizou, starzec zdawał się być ponury, siedząc jak zwykle ze swą wędką przy stawie, tym razem jednak samotnie. Gdy spostrzegł się, że ma gościa, uniósł spojrzenie znad tafli wody i zlustrował go nieco zamglonymi już ze starości oczyma.
-W jakiej sprawie sam Kazekage odwiedza mnie w mej samotni?- Zapytał posępnie. - Czyżby przyszła kolej na mnie? - dodał po chwili. Gaara milczał dłuższą chwilę, aż wreszcie odrzekł.
-Potrzebuję twojej rady. - Starzec powrócił spojrzeniem do miejsca, w którym cienki sznurek zastępujący żyłkę styka się z powierzchnią wody. Wędka mężczyzny była bardzo prostym narzędziem, zwykły dębowy, wysuszony kij oraz wspomniany uprzednio sznurek. Na końcu linki przywiązany był haczyk. Za pomocą takiej oto wędki łowił swoje pożywienie, były to najczęściej małe rybki, zresztą w stawie, na środku pustyni trudno upolować jakiekolwiek większe zwierze. Ryb jednak było pod dostatkiem, tak więc Ebizou nigdy nie chodził spać głodny.
-Zapewne chodzi ci o tego potwora, o którym wieść niesie pewnie już w najdalszych stronach świata. - Powiedział spokojnie, a sznurek przyczepiony do jego wędki poruszył się gwałtownie w dół, ciągnięty przez rybę, starzec jednak zignorował ten fakt wyczekując wypowiedzi kazekage.
-Tak. Zebrałem ludzi, jednak jestem świadomy tego, że w zwarciu z nieznanym przeciwnikiem możemy ponieść wiele ofiar, a tego wolałbym uniknąć. - Ebizou poruszył swoimi krzaczastymi brwiami w geście intensywnego myślenia.
-Mam pewne przypuszczenia, ale to jeszcze nic pewnego. - Rzekł tajemniczo i powstał, pozwalając by przynęta wraz z całą wędka zatonęła w stawie. - Ruszajmy w drogę Kazekage.
***
Kilka godzin później, kilka mil na północ od Suny,Gaara wraz z Ebizou spotkali się ze oddziałami sprzymierzonych wiosek.
-Rozłóżcie trzy namioty z prowiantem oraz dwa medyczne. - Rozkazał Gaara, ninja od razu zabrali się do pracy. Rozłożono także jeszcze jeden namiot, dla dowódcy. Starzec, Temari oraz Gaara weszli do środka i obmówili kilka spraw związanych z bestią. Gdy nadeszła wyznaczona godzina, Gaara przemówił do zebranych tłumów.
-Proszę bądźcie gotowi do walki, bo ta z pewnością nadejdzie. Jednak nie wyciągajcie ostrzy pochopnie.- Orzekł kazekage, tłum milczał słuchając uważnie. - Zostaniemy tu na noc, przygotujcie się do tego. - Zakończył przemowę i zniknął w swoim namiocie. Czekała już tam na niego Temari.
-Pójdę z tobą. - Powiedziała. - Przyda Ci się ochrona.
-Jeśli Ebizou ma rację, muszę załatwić to sam. - Powiedział
-I dlatego zabierasz tam go zamiast mnie? -spytała z wyrzutem.
-Dla dobra wioski. Przypilnuj ich... a jeśli mi się nie uda...
-Nie mów tak. - Przerwała mu. - Proszę, bracie, nie mów tak!
- Jeśli mi się nie uda ochroń naszą wioskę. - Kunoichi westchnęła, wiedząc że nic nie jest w stanie powstrzymać Gaarę od wykonania zamierzonego planu.Wraz ze starcem nałożyli szare kaptury i czmychnęli niezauważeni z obozowiska wprost na spotkanie potworowi. Może niezupełnie niepostrzeżenie, zauważyła ich osoba, po której nie spodziewali się takiej reakcji. Nawet więcej, osoba ta powinna wraz z resztą chuninów ewakuować mieszkańców Suny. Tak, Matsuri zaciekawiona ich poczynaniami udała się za nimi, a była przy tym tak ostrożna, iż nie byli w stanie usłyszeć stawianych przez nią kroków.
Sama droga zajęła im kilka godzin, bądź co bądź Ebizou nie był już taki młody i nie był w stanie podróżować zbyt szybko. Istota, która teraz znajdowała się niecałe 300 metrów przed nimi nie spała, ale nie ruszyła się też ani na krok. Piasek opadł. Wielkie cielsko potwora niemal zlewało się z kolorem pustyni, a żółte ślepia świdrowały Gaarę na wylot.
-Shukaku...-Mruknął beznamiętnie kazekage.
-Znów się spotykamy.
*******************************
Jak mówiłam,nie wiem czy będę pisać czy nie...zależy od chęci,weny oraz innych duperelek do tego potrzebnych. Jeśli jednak będę miała w zamiarze kontynuowanie tej historii muszę was ostrzec, że wymyśliłam ją już szmat czasu temu. Dlaczego to takie istotne? Otóż, gdy wymyślałam fabułę do tej części przede wszystkim Naruto nie zostało zakończone,a nawet dość daleko jeszcze do tego było. Ponadto nadal nie jestem pewna co po tej wojnie się wszystkimi bijuu stało więc użyję w tym miejscu jakąś hipotetyczną wersję stworzoną przez mój mały mózg.
Pozdrowionka!
Aki
Droga Aki!
OdpowiedzUsuńBłagam, nie zawieszaj tylko bloga i jak tylko masz czas to pisz! To jest zbyt interesujące by to zakończyć. Już na wielu osobach się zawiodłam. Na Ciebie jednak liczę, masz talent, stajesz się co raz to lepsza (; Może i moje zdanie nic nie zmieni, ale po prostu wyobraź sobie taką średniego wzrostu osóbkę klękającą na kolanach i proszącą o NIE zawieszanie bloga, co tam że Naruto zostało zakończone. Pisz, pisz, pisz bo nie mogę się doczekać kolejnego postu ^^
Pozdrawiam serdecznie (:
Nie zawieszam swojej działalności ;)
UsuńMoże jedynie nowe rozdziały nie będą ukazywać się tak szybko. Aktualnie mam plan aktualizacji starych rozdziałów i gdy skończę poprawiać, wrócę do ciągnięcia tej fabuły.
Chryste Panie, co mój blog robi w Twoich linkach?!
OdpowiedzUsuńDobra, może zacznę od początku... W Rzeszowie (wiem, w innych częściach Polski też) jest północ, a ja siedzę sobie chora w łóżku i się nudzę, spać nie mogę... To z tych nudów przeglądam spisy blogów. Tak oto zawędrowałam tutaj i zaczęłam przeglądać wszystko co jest, na końcu zamiarując delektować się słowem, czyli krótko mówiąc wziąć się za rozdział pierwszy.
No, nie powiem, trochę do nadrobienia mam, ale tym lepiej dla mnie!
Więc co robię pod tym rozdziałem? Yyyyyych, to cała ja, zaczynam od koziej dupy strony, za przeproszeniem, a widok mojego bloga (tak, ten nieszczęsny twór na dole Twoich linków) tak mnie zdziwił, że od razu nabrałam ochoty do skomentowania (a przypominam, że dopiero będę czytać xD), przeczytania samego w sobie no i dodatkowo do napisania czegoś...
Z tym ostatnim to zobaczymy jak wyjdzie, na razie lecę czytać ;)
Pozdrawiam, apeluję o ciąg dalszy, bo DOBREGO (a przynajmniej znośnego) ShikaTema w blogosferze jest za mało, no i do zobaczenia jak tylko nadrobię zaległości ;)
~Ahiru
Głupia Ahiru T^T
UsuńWiesz, że dopiero TERAZ zauważyłam, że jesteś ostatnią osobą, która cokolwiek skomentowała pod tym moim nędznym tworem...?
Eeeeeech...
W każdym razie, nadrobiłam! Tak, przeczytałam 29 notek, tak zrobiłam to za 1 razem, tak, tak bardzo mi się podobało x)
Gdzieś po drodze widziałam chyba nawet swój komentarz, aczkolwiek mój mały móżdżek nie raczył pamiętać, że już to czytałam, więc przeczytałam wszystko. Do momentu, w którym utknęłam, a potem jeszcze dalej :D
I powiem Ci, że o ile czasem zdarzają ci się błędy gramatyczne czy ortograficzne, o tyle pod względem merytorycznym opowiadanie jest ekstra. Wszystko ma ręce i nogi, wątki kleją się ze sobą... Dla mnie bomba ;)
Nie rezygnuj w takiej chwili, no weź :D
Weny :*
~Ahiru
Dziękuję, cieszę się z każdego czytelnika.
UsuńTak, błędy mi się zdarzają, staram się ich unikać, jednak zazwyczaj nie chce mi się czytać całego rozdziału, gdy jest już gotowy. Taki ze mnie leń. XD
To może ty też coś napiszesz ;PP
Zdrówka ;*
~Akiś
Ja? A no ja Ci powiem, że się wzięłam za pisanie :D I piszę, owszem ^^
UsuńZapraszm do mnie twoj blog też jest wspaniały ja dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuńhttps://www.blogger.com/blogger.g?blogID=5839843333445738286#overview/src=dashboard